- Dopóki Komorowski jest prezydentem większej ogólności, im jest mniej wyrazisty, tym poparcie ma większe - mówi w najnowszym wywiadzie satyryk i publicysta Marcin Wolski. Jego zdaniem, prezydent przypomina w ten sposób nieuczciwego podrywacza.
Prezydent Bronisław Komorowski jest jak nieuczciwy podrywacz wielu dam? Do ludzi tego pokroju głowę państwa porównuje w najnowszym wywiadzie satyryk i publicysta, Marcin Wolski. W ten sposób komentuje fakt, iż prezydent chętnie uczestniczy oficjalnie w uroczystościach kościelnych, ale jednocześnie nawołuje do przeprowadzenia ostatecznego rozdziału państwa od Kościoła.
- To jest trochę tak, jak podrywacz mówi różne komplementy różnym kobietom. I umawia się z nimi na randki. Cały problem polega na tym, żeby te panny się ze sobą nie spotkały. I żeby się nie dogadały, co mówi jednej, co mówi drugiej, co obiecuje jednej, co obiecuje drugiej. Dopóki one się nie spotkają to będzie działało - twierdzi Wolski w rozmowie z wPolityce.pl.
Zdaniem prawicowego publicysty, Bronisław Komorowski świadomie stara się zachowywać możliwie najmniej wyraźny politycznie wizerunek. Korzysta bowiem z tej samej zależności, która od lat sprawia, że im rzadziej Jarosław Kaczyński zabiera głos, tym lepsze są wówczas notowania Prawa i Sprawiedliwości. Tak samo jest w przypadku prezydenta. - Dopóki Komorowski jest prezydentem większej ogólności, im jest mniej wyrazisty, tym poparcie ma większe - tłumaczy Marcin Wolski.
I sugeruje, że nagłe zmiany w kierunku polityki uprawianej przez obecną głowę państwa mogą być odzwierciedleniem tego, który z prezydenckich doradców zyskał akurat większe wpływy. Wolski zwraca uwagę, iż w Pałacu Prezydenckim udało się Bronisławowi Komorowskiemu zgromadzić grupę doradców reprezentujących całkowicie odmienne opcje polityczne. Od lewicowego Tomasza Nałęcza, po wywodzącego się z KPN Krzysztofa Króla.
Jednocześnie Marcin Wolski przyznaje, że nie ma najmniejszych podejrzeń na temat tego, które oblicze prezydenta jest najbliższe jego rzeczywistym, osobistym poglądom. - Autor science fiction mógłby stworzyć fabułę, gdzie byłoby dwóch panów Komorowskich, nawet bliźniaków, choć może byłaby to za gruba aluzja. Ostatecznie może nawet byłyby to trojaczki - ironizuje satyryk.