Maciej Bąk
Maciej Bąk Fot. naTemat.pl/ archiwum prywatne

Zdążyliśmy już nieco zapomnieć o tym jednym z największych psujów w polskiej polityce. Wszak Jacek Sasin okrzyknięty został za rządów PiS polskim anty-Midasem, któremu wszystko rozpada się w rękach. W najnowszej odsłonie swojej autodestrukcyjnej misji Sasin postanowił dobić swoją pogrążoną w kryzysie partię. Sugerując, i to całkiem wprost, przyszłą koalicję z ekipą Grzegorza Brauna.

REKLAMA

Trudno powiedzieć czy idąc we wtorek rano do TVN24 Jacek Sasin miał faktycznie taki plan, czy też poniosła go po prostu fantazja. Obie opcje nie działają na jego korzyść, bo publiczne przymilanie się do Brauna nie ma dla Prawa i Sprawiedliwości nawet pół grama pozytywu. Ale zacznijmy od początku.

Sasin - wraz z innymi politykami z grona "Maślarzy" - od kilku tygodni jest w otwartym sporze z Mateuszem Morawieckim i jego partyjnymi stronnikami. Chodzi i o wpływy, i o kierunek, w jakim PiS ma zmierzać.

Bo ten, w jakim zmierza obecnie, jest zły, co jasno wskazują coraz mniej korzystne sondaże. Morawiecki chce, by partia była bliżej politycznego centrum i mimo wszystko orientowała się bardziej na Brukselę niż Moskwę. Z kolei jego adwersarze chcą mocniejszego osadzenia się po prawej stronie, bo - tu przechodzimy do cytowania Sasina - "polska opinia publiczna przesunęła się na prawo".

A jako że Polacy zaczęli znów być konserwatywni, to Jacek Sasin nie widzi problemu z tym, by po przyszłych wyborach zawiązać koalicję nie tylko z Konfederacją, ale i Konfederacją Korony Polskiej.

- Grzegorz Braun opowiada rzeczywiście różne głupoty, natomiast nie mam takiego przekonania, że gdyby trzeba było mówić o sprawach poważnych, a nie walczyć tylko o swoje miejsca na scenie politycznej, to nie dałoby się być może jakiejś poważnej rozmowy przeprowadzić. Nie wiem, nie wykluczam tego - powiedział Sasin w Rozmowie Piaseckiego. A całość doprawił stwierdzeniem, że woli Grzegorza Brauna od Donalda Tuska.

I teraz tak: jeśli Jacek Sasin uważa, że dobrym ruchem taktycznym jest przymilanie się do gaśnicowego frontu Brauna, to znaczy, że trzylatek śmiało mógłby wyzwać go na partię warcabów. Bo wysyłanie do - będących aktualnie w rozchwianiu - prawicowych wyborców sygnału, że ci brauniści to w zasadzie normalni partnerzy do rozmów są, tylko ucywilizuje ich w oczach wyborców.

I sprawi, że pomyślą: no dobrze, spróbujmy, są ekstremalni, ale może tak trzeba. Co zresztą już się dzieje, bo Konfederacja Korony Polskiej rośnie głównie dzięki napływowi wyborców odklejających się od PiSu.

Sasin zrobił PiS niedźwiedzią przysługę

Druga interpretacja jest taka: Jacek Sasin zionie tak dużą nienawiścią do Donalda Tuska, że jest w stanie pochwalić kogokolwiek, kto owym Tuskiem nie jest. Nawet jeżeli w ten sposób pochwali antysemitę, przemocowca i ruską onucę w jednym. Co jest o tyle absurdalne, że rząd Donalda Tuska dziś w sporej mierze realizuje... program Prawa i Sprawiedliwości.

Zwróćmy uwagę, na co w ostatnim czasie ekipa Tuska kładzie główne akcenty. Kolejne kroki do budowy elektrowni atomowej, stawiane na morzu wiatraki, gigantyczne zakupy dla wojska, modernizacja na kolei, programy socjalne. To wszystko zaczęło się już podczas ośmiu lat rządów PiS, a następcy uznali, że chwalenie się tymi rozwojowymi projektami po prostu na Polaków działa.

Tymczasem potencjalny - według Sasina - koalicjant zanegowałby i zbrojenia, i energetyczne uniezależnienie się od Rosji, i stawianie na transport zbiorowy, a być może siłą rozpędu również i słynne "socjalne zdobycze rządów PiS". Co z tego, grunt, że nie jest Tuskiem!

Jacek Sasin zatem zrobił Prawu i Sprawiedliwości niedźwiedzią przysługę. I o ile jego dotychczasowe katastrofy - ze słynnymi przebimbanymi siedemdziesięcioma milionami na wybory kopertowe na czele - nie burzyły jego pozycji w partii, bo wszystko i tak było traktowane jako działanie w imię wyższego celu, to ta najnowsza może naprawdę wkurzyć prezesa Kaczyńskiego. Tym bardziej że teraz łatwiej będzie pokazać sprawcę dalszego odpływu wyborców z PiS do Konfederacji.

Są za to dwie osoby, u których paplanina Sasina wywołała szczery uśmiech. I są to akurat te osoby, którym zaszkodzić planował najbardziej. To Donald Tusk i Mateusz Morawiecki. Czyli wyszło jak zwykle, po sasinowemu.