
Wybuchła afera o przekazanie śmigłowców MiG-29 dla Ukrainy. Karol Nawrocki twierdzi, że nic o tym nie wiedział. Współpracownicy Donalda Tuska mówią, że wszystko było dogadane. Tymczasem prezydent w nowym wywiadzie przedstawił swoją wersję wydarzeń i ujawnił, co dalej planuje.
Wszystko zaczęło się po ogłoszeniu przez ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza, że Ukraina może liczyć na kolejną transzę solidnego wsparcia militarnego. MON planuje przekazać naszym wschodnim sąsiadom ostatnie służące w polskich barwach myśliwce MiG-29.
Wicepremier wskazał, że maszynom kończą się resursy i nie będą już uczestniczyć w działaniach operacyjnych. Ponadto Polska w zamian za oddanie myśliwców chce skorzystać z ukraińskich zdolności dronowych i antydronowych.
Pytany o tę sprawę prezydent Karol Nawrocki stwierdził, że nic nie wie. Zupełne inne zdanie mają na ten temat współpracownicy premiera Donalda Tuska. Radosław Sikorski napisał ostatnio, że wszystko było dogadywane przez ostatnie półtora roku i wiedział o tym dobrze na przykład Andrzej Duda.
Nawrocki twierdzi, że nic nie wiedział o MiG-ach dla Ukrainy. Ma plan
Tymczasem z Nawrockim porozmawiali o tym więcej dziennikarze WP Mateusz Ratajczak i Michał Wróblewski.
– Nie dostałem żadnej oficjalnej informacji na temat planów przekazania tego sprzętu. Co więcej, docierały do mnie sygnały z Malborka (gdzie MiG-29 stacjonują – przyp. red.), od zaniepokojonych polskich żołnierzy. To nie ja podejmuję decyzję, gdzie trafią te myśliwce. To nie są moje kompetencje i nie muszę tego rozstrzygać. Natomiast jestem zwierzchnikiem Sił Zbrojnych i interesuje mnie los polskich żołnierzy korzystających z tego sprzętu – podkreślił prezydent.
– Na posiedzeniach, na które powołuje się zarówno premier, jak i minister obrony narodowej, nie toczyły się merytoryczne dyskusje o tym, co dalej będzie z MiG-ami. I tyle. Czy otrzymałem informację albo jakikolwiek scenariusz ich przekazania? Nie – dodał.
Nie odpowiedział jednoznacznie, czy powinniśmy oddać myśliwce. – Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie: co otrzymają w zamian? (...) Odbyłem długą rozmowę na pokładzie samolotu do Rygi z panem generałem Mirosławem Brysiem i to, co usłyszałem, w pełni mnie przekonuje. Konflikt wokół takich tematów jest potrzebny tylko jednej politycznej opcji – ocenił.
Na koniec tego wątku zaskoczył stwierdzeniem, że mimo wszystko jego "współpraca z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem układa się na naprawdę przyzwoitym poziomie". Zdradził też, co ma w planach. Pytany, czy zaprosi ministra na rozmowę, odpowiedział twierdząco.
– Tak, oczywiście. Mam nadzieję, że pan premier nieco ochłonie po ostatnich wypowiedziach i wrócimy do normalnych relacji, które są Polsce potrzebne – podsumował.
O tym, jak ostatecznie rozwinie się ta sprawa, przekonamy się niebawem.
Zobacz także
