Burza po artykule o lekach Cenckiewicza.
Burza po artykule o lekach Cenckiewicza. Fot. Adrian Grycuk - Praca własna/Wikipedia

Poniedziałkowy tekst "Gazety Wyborczej" o tym, że szef BBN Sławomir Cenckiewicz miał zataić w ankiecie bezpieczeństwa przyjmowanie leków, wywołał lawinę komentarzy w mediach społecznościowych. Prawica się gotuje. Głos zabierają politycy PiS, przedstawiciele Kancelarii Prezydenta, ale nie tylko. Zareagowała też m.in. Naczelna Izba Lekarska. Oświadczenie wydał również Cenckiewicz. Jest już ruch prokuratury.

REKLAMA

"Informacje o przyjmowanych przez pacjenta lekach są daną szczególnie wrażliwą i ich publiczne ujawnienie nigdy nie powinno mieć miejsca. NIL zwraca się do organów państwa o natychmiastowe wszczęcie postępowania wyjaśniającego w sprawie wycieku tych danych, z niezwłocznym ujawnieniem opinii publicznej źródła tego wycieku" – czytamy w komunikacie Naczelnej Izby Lekarskiej, który pojawił się w mediach społecznościowych kilka godzin po publikacji "Wyborczej".

Przypomnijmy, chodzi o artykuł Wojciecha Czuchnowskiego, który opublikowany został 15 grudnia na stronie Wyborcza.pl pt. "Leki szefa BBN. Wiemy, co w ankiecie bezpieczeństwa zataił Sławomir Cenckiewicz".

Artykuł o lekach Cenckiewicza. Jest ruch prokuratury

Czytamy w nim, że Sławomir Cenckiewicz miał przyjmować leki, których nie wpisał w ankiecie bezpieczeństwa i z tego powodu miał stracić dostęp do informacji niejawnych. W artykule nie padła nazwa leków. Ale "Wyborcza" podała, że chodzi o dwa preparaty stosowane w terapiach wpływających bezpośrednio na ośrodkowy układ nerwowy. Jeden z nich jest zaliczany do grupy leków psychotropowych, drugi ma charakter psycholeptyczny, a w przypadku przedawkowania może być niebezpieczny dla życia.

Artykuł wywołał burzę. W sieci jest lawina komentarzy.

Naczelna Izba Lekarska wzywa: "Jednocześnie apelujemy do przedstawicieli mediów o szczególną ostrożność w przekazywaniu tego typu treści, gdyż mogą one nie tylko naruszyć fundamentalne prawa pacjenta, ale doprowadzić do spadku zaufania pacjentów do całego procesu leczenia i bezpieczeństwa ich danych medycznych, a także stygmatyzacji osób chorych". 

Media obiegła też informacja, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła z urzędu czynności sprawdzające. 

– W związku z tym artykułem warszawska prokuratura okręgowa z urzędu wszczęła czynności sprawdzające w kierunku ewentualnego popełnienia przestępstwa z art. 107 ust. 2, tj. nielegalnego przetwarzania danych osobowych i ewentualnie innych przestępstw – przekazał PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej prok. Piotr Antoni Skiba.

Szefa BBN bronią politycy PiS i prawicowe media. On sam również zabrał głos.

PiS staje w obronie szefa BBN. Oświadczenie Cenckiewicza

Michał Dworczyk pisze, że właśnie przekroczona została granica i że to "kompletne dno i degrengolada służb porównywalna jedynie z obrzydliwym tytułem, w którym to publikują".

"To, co obserwujemy dziś wokół ujawnienia informacji z niejawnych dokumentów dot. leczenia i zdrowia ministra Sławomira Cenckiewicza, szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, jest rażącym naruszeniem zasad państwa i poważnym sygnałem alarmowym" – zareagował Paweł Szefenaker.

"Polska nie może funkcjonować według standardów rodem z Białorusi, czy Rosji. A dziś tak jest. To jest odwrócenie porządku państwa. To jest złamaniem elementarnych zasad odpowiedzialności. To jest zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Pełna solidarność z szefem BBN" – pisze na X Mateusz Morawiecki.

"Jesteśmy razem z prof. Cenckiewiczem" – to z kolei Mariusz Błaszczak. Jak stwierdził, "służby specjalne są w stanie kompletnego rozkładu".

Politycy PiS już złożyli zawiadomienie do prokuratury ws. szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Jarosława Stróżyka. Jak pisze Interia, zarzucają mu przekroczenie uprawnień w związku z wyciekiem informacji na temat leków Cenckiewicza.

Sam szef BBN w poniedziałek 15 grudnia wydał oświadczenie. Pisze, że w artykule "Wyborczej" jest wiele błędów, przeinaczeń i kłamstw. "Wykorzystano informacje wrażliwe pochodzące z niejawnych akt postępowania sprawdzającego i kontrolnego Służby Kontrwywiadu Wojskowego na temat złożonej przeze mnie w 2021 r. ankiety bezpieczeństwa, mojego zdrowia, leczenia i zażywanych leków" – czytamy.

Cenckiewicz zapowiedział podjęcie działania w celu pociągnięcia do odpowiedzialności cywilnej i karnej autora tekstu. "Podobne kroki prawne zamierzam podjąć w stosunku do kierownictwa SKW" – oświadczył.

 "Dziś ta podłość, której celem jest stygmatyzacja i zastraszenie, dotyka mnie, ale w przyszłości może spotkać każdego!" – pisze.

Poniżej pełna treść jego oświadczenia.

Siemoniak: Nie ma zgody na wycieki ze służb

Wcześniej głos zabrał również Koordynator Służb Specjalnych. W związku z publikacją "Wyborczej" minister Tomasz Siemoniak zapowiedział postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. – Nie ma zgody na wycieki ze służb w każdej sprawie, kogokolwiek to dotyczy – cytują media jego słowa.

Po publikacji wypowiedział się także autor artykułu.

W obszernym wpisie na X Wojciech Czuchnowski odpiera wiele zarzutów i tłumaczy powody podjęcia tego tematu. Pisze m.in., "że to nie Gazeta Wyborcza wywołała publiczną dyskusję o leczeniu psychiatrycznym Sławomira Cenckiewicza i o tym, jakie brał leki. Zachęcał do tego sam Cenckiewicz".

W jego wpisie jest też osobiste odniesienie się do kwestii leków.

"Artykuł Wyborczej nie miał na celu napiętnowania Cenckiewicza za to, że miał problemy psychiczne. Mają je miliony Polek i Polaków, miliony korzystają z pomocy psychiatrycznej i biorą mocniejsze i słabsze leki. Z mojej strony jako autora byłaby to szczególna hipokryzja, bo z powodu stanów depresyjnych, załamań nerwowych, przeciążenia pracą wiele razy korzystałem z porady psychiatry, chodziłem na terapie i brałem leki" – napisał Czuchnowski.

"Problemy psychiczne i zażywanie leków nie powinny być niczym wstydliwym i dyskredytującym", "Tematem tekstu jest konflikt Prezydent- Rząd i sprawa Cenckiewicz jako jeden z głównych tematów tego konfliktu" – próbuje wyjaśniać.

Czytaj także: