Prezydent Rosji Władimir Putin
Rosja stawia warunek. Bez tego nie będzie pokoju w Ukrainie Fot. ID1974/Shutterstock

W niedzielę 28 grudnia przed północą czasu polskiego zakończyły się rozmowy Donalda Trumpa z Wołodymyrem Zełenskim. Ich efektem jest gotowy w ok. 90 procentach 20-punktowy plan umowy pokojowej z Rosją. Na przygotowywany dokument zareagował już rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.

REKLAMA

Wojna w Ukrainie może zbliżać się ku końcowi. Wg słów Donalda Trumpa, do uzgodnienia pozostały już tylko 1-2 kwestie, w tym ta dotycząca ukraińskiego terytorium. Równocześnie można jednak mówić o sukcesie, bo Zełenski wywalczył to, co jest dla niego najważniejsze – gwarancję bezpieczeństwa Ukrainy po zakończeniu konfliktu. Rosja także ma być gotowa na zakończenie wojny. Ale postawiła bardzo jasny warunek.

Koniec wojny w Ukrainie? Dmitrij Pieskow o jasnym żądaniu dotyczącym terytorium

Jedną z kwestii, która nie została jeszcze ustalona, pozostaje to, jakie terytorium i czy w ogóle Ukraina odda Rosji. Jak można się domyślić, problemy i obawy stanowi Donbas. Rosja zajęła ok. 75 proc. obwodu donieckiego i ok. 99 proc. obwodu ługańskiego.

Wołodymyr Zełenski chciałby, żeby obszar ten stanowił zdemilitaryzowaną strefę ekonomiczną, nad którą władzę sprawowałaby Ukraina. Donald Trump jest jednak innego zdania. Zasugerował, że Ukraina powinna oddać te tereny Rosji. Mało tego, w umowie miałby się znaleźć zapis o przekazaniu Putinowi ziem, które aktualnie są pod kontrolą ukraińskich żołnierzy.

Zdaniem Dmitrija Pieskowa jest to podstawowy warunek zawarcia pokoju między Rosją i Ukrainą. – Kijów musi całkowicie wycofać swoje wojska z Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej – zaznaczył jasno rzecznik Kremla. Przyznał on też, że rozmowy pokojowe są na bardzo zaawansowanym poziomie. To daje nadzieję, że po blisko czterech latach wojna zostanie zakończona. Choć emocje wokół tego studzi Donald Tusk.

Pieskow uderzył w europejskich przywódców. Poszło o negocjacje ws. Ukrainy

Jedną z nieustalonych kwestii dotyczących umowy pokojowej ma być także sytuacja krajów Zachodnich. Po telekonferencji z Trumpem Emmanuel Macron podkreślił, że europejscy liderzy spotkają się w styczniu w Paryżu, aby omówić szczegóły dalszych negocjacji i przygotować wspólne stanowisko.

Pieskow postanowił wykorzystać kwestię rozmów Trump-Zełenski, aby wbić szpilę europejskim liderom. Wprost stwierdził, że Europejczycy są niezadowoleni z poczynań swoich przywódców i czekają na wybory, aby ich zmienić.

– W krajach Unii Europejskiej panuje niezadowolenie z przywódców, którzy przekazują fundusze Kijowowi, ale mało prawdopodobne jest, aby zostali tam "zmieceni". Mało prawdopodobne jest, aby obywatele krajów UE mieli prawo "deprecjonować" swoich przywódców, więc będą musieli ich tolerować aż do wyborów – zaznaczył rzeczni Kremla.