Cztery autokary i kilkanaście samochodów osobowych zajmowali kibice klubu Zawisza Bydgoszcz, którzy wracali do swojego miasta po zwycięskim meczu. Konwój autobusów i osobówek eskortowany przez policję wzbudził wątpliwości naszego czytelnika, który przez kilkadziesiąt kilometrów wlókł się za kolumną. – Zablokowali oba pasy. Czy naprawdę musimy za to wszystko płacić? – zastanawia się kierowca. Policja odpowiada, że to profilaktycznie działanie, bo na podróżujących kibiców często czekają fani przeciwnych drużyn. I wcale nie mają wtedy pokojowych zamiarów.
Atmosfera panująca w konwojowanych autokarach musiała być iście szampańska. Po meczu wygranym cztery do zera kibice z pewnością bawili się doskonale. Nieco mniej do śmiechu było jednak kierowcom, którzy wlekli się za konwojem, którego długo nie dało się wyprzedzić. Jeden z kierowców był na tyle zirytowany obrazkiemn który zobaczył, że postanowił zwrócić na to uwagę naszej redakcji.
Nasz czytelnik zastanawia się, dlaczego z jego i naszych podatków eskortuje się grupę prywatnych osób, jakimi są kibice jakiejkolwiek drużyny. Jako osoba, która nie interesuje się piłką nożną twierdzi, że policyjna eskorta fanów tego sportu jest zbyteczna, a już na pewno w rozmiarach, jakie miał okazję zaobserwować podczas swojej podróży.
– Do nas dojechały cztery autobusy z kibicami oraz samochody osobowe – mówi
mł. asp. Tomasz Bobrek z komendy miejskiej policji w Bytomiu. – My odpowiadamy za zabezpieczenie terenów wokół stadionów, a nie za podróż kibiców – słyszymy. I dodaje, że za ich transport odpowiadają poszczególne komendy wojewódzkie, które eskortują ich do granic swojego województwa i tam "przekazują" sobie grupy kibiców.
– Być może osoba która się do państwa zwróciła widziała moment na granicy województw, kiedy policja z kolejnego województwa przejmowała kibiców i przez chwilę jechali razem. Może dlatego wydawało się, że tych radiowozów jest więcej. To normalna procedura która ma zapobiec zakłócaniu porządku – mówi rzecznik komendy w Bytomiu.
Kto za to zapłaci?
Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha przyznaje, że obywatele mogą odczuwać tego rodzaju dyskomfort, gdy ich pieniądze wydawane są w podobny sposób. – Każdy obywatel ma prawo czuć się zaniepokojony w sytuacji, gdy widzi, że z jego podatków finansowane są dodatkowe czynności związane z organizacją imprez sportowych. Ich koszty powinny być po stronie organizatora, a nie podatnika – uważa ekonomista.
Ekspert zdaje sobie sprawę z tego, że policja ma obowiązek zapewnienia ochrony prewencyjnej obywatelom. Jednak jego zdaniem, eskortowanie prywatnych autobusów przez kilkaset kilometrów przekracza granice koniecznych działań w tej kwestii. – Można zabezpieczyć najbliższe otoczenie imprezy masowej, ale nie ma powodu, dla którego policja eskortuje kibiców jadących przez całą Polskę – uważa Sadowski.
Kto powinien zapłacić za eskortę kibiców jadących na mecz? Zdaniem Andrzeja Sadowskiego ten, kto czerpie zyski z organizacji imprezy, czyli na pewno nie "Kowalski". – Jeśli jest jakakolwiek obawa o bezpieczeństwo, to kwestia ta powinna być problemem organizatorów. Ci zaś nie mogą twierdzić, że problem ich nie dotyczy. Samorządy, na terenie których dzieją się takie rzeczy, mają prawo odmówić organizacji imprez masowych, o ile nie są wystarczająco dobrze zabezpieczone – mówi ekspert z Centrum im. Adama Smitha.
Eskorta nie ma sensu?
W internecie nie brakuje filmów z przejazdów kibiców, na których widać jak wielu policjantów wymaga zabezpieczenie podobnych wypraw. W serwisie Wykop.pl można znaleźć masę wpisów zirytowanych internautów, którzy także pytają o koszty policyjnej eskorty kibiców.
Andrzej Sadowski przyznaje, że podobnie jak internauci, także nie widzi powodów, by zwykli obywatele mieli dokładać się do takich przedsięwzięć.
Asp. sztab. Marek Wypych z Komendy Wojewódzkiej w Katowicach wyjaśnia nam, że nie ma przepisów, które ściśle regulują liczbę policjantów potrzebnych do ochrony konkretnej liczby kibiców. – Każdorazowo analizujemy stopień zagrożenia i reagujemy. Szczególnie w weekend, gdy wędrówki kibiców po kraju są ogromne. Do spotkania między nimi może dojść zarówno na dworcach, jak i podczas podróży autobusem – twierdzi policjant.
O jakie spotkania chodzi? O nieplanowe "ustawki". Kibice przeciwnej drużyny znają wcześniej trasę przejazdu swoich przeciwników i nierzadko czekają na nich w strategicznych miejscach np. w środku pola lub na dworcach. Zdaniem Marka Wypycha, to właśnie podróż stwarza najwięcej niebezpiecznych sytuacji. – Na jadących kibiców czyhają najróżniejsze niespodzianki. Proszę sobie wyobrazić, że na Śląsk jadą kibice Lecha Poznań, którzy są znienawidzeni przez miejscowych pseudokibiców. Oni doskonale wiedzą, którędy ci kibice będą jechali. Musimy ich eskortować, aby nie doszło do "ustawek" – mówi policjant z Komendy Wojewódzkiej w Katowicach.
Zdaniem Marka Wypycha, na wzrost zagrożenia podczas podróży kibiców paradoksalnie wpłynęła poprawa warunków na polskich stadionach.
– Niebezpieczne sytuacje podczas podróży są nagminne. Dzięki monitoringowi na stadionach zrobiło się zdecydowanie bezpieczniej. Pseudokibice wiedzą, że już sobie na nich nie zaszaleją i przenoszą agresję poza stadiony – mówi policjant.
To jednak zdaniem Andrzeja Sadowskiego nie jest wystarczające tłumaczenie, aby każdy Polak musiał opłacać eskortę grup kibiców. – Mamy tu sytuację, w której ewidentnie koszty organizacji imprezy masowej spadają na barki podatnika. Ten zaś najczęściej nie uczestniczy w większości tych meczów, a mimo to, są one finansowane również z jego podatków – mówi ekspert.
Czytaj także:
"Nigdy wina nie leży po jednej stronie" – kibice Legii odpowiadają na zarzuty o dewastację miasta
Jechaliśmy za nimi przez jakieś 40 kilometrów. Baliśmy się, że podróż za tym konwojem potrwa aż do Warszawy. Nie dało się ich wyprzedzić, bo zablokowali oba pasy. Do zabezpieczenia około czterech autobusów było co najmniej kilka, być może nawet dziesięć radiowozów. Uważam, że to naprawdę za dużo. Czy naprawdę musimy za to wszystko płacić?
Grysik
Źródło: Wykop.pl
Ciekawe, ile ta wycieczka kosztowała nas - podatników.
Gedaud
Źródło: Wykop.pl
Nie mówmy też, że nas to nic nie kosztowało. Zabezpieczenie przejazdu przez miasto przez kilkadziesiąt radiowozów jednak pewnym kosztem jest...
Baron_Al_von_PuciPusia
Źródło: Wykop.pl
Zastanówmy się ile pieniędzy traci społeczeństwo na zabezpieczenie przejazdu? Kilkuset policjantów, kilkadziesiąt radiowozów, kilka godzin straconego czasu. Ile to będzie pieniędzy?
Dodajmy do tego koszty społeczne w postaci m.in. korków.
Jak to jest, że policja musi kogokolwiek eskortować bo w innym przypadku dramatycznie wzrasta prawdopodobieństwo rozpoczęcia walk, niszczenia mienia, zakłócania spokoju.
Normalnie w ten sposób powinno się transportować przestępców. Pseudokibice najwyraźniej sami z siebie robią tych przestępców.
W pociągu relacji Bydgoszcz-Gdynia doszło do ustawki kibiców. W wyniku tego zdarzenia poszkodowanym został kibic Arki Gdynia, którego nieznani sprawcy ranili nożem.
Do incydentu doszło wczoraj rano na stacji PKP w Tczewie. Nieznani mężczyźni zaatakowali kibica Arki Gdynia. CZYTAJ WIĘCEJ