– Głupio mi robić drobne zakupy, gdy dokoła ludzie mają pełne wózki. Czuję się wtedy jakaś biedniejsza. To pewnie przez ten konsumpcyjny styl życia – stwierdziła niedawno moja znajoma. Kuriozalny wyjątek? W rozmowie z naTemat problemy młodego pokolenia z wydawaniem... małych sum i wstydem związanym z płaceniem bilonem potwierdzają zarówno sprzedawcy, jak i specjaliści. – To "kompleks Biedronki" – mówi psycholog społeczny, dr Leszek Mellibruda.
Pieniądze są w Polsce tematem tabu. Owszem, nie brakuje takich, którzy lubią chwalić się tym, ile zarabiają i jak wiele potrafią wydać od ręki, ale większość z nas woli swoje sprawy finansowe zatrzymać dla siebie. Jednocześnie po upadku komunizmu przyjęliśmy z łatwością zachodni styl życia, który napędza masowe kupowanie. Nic wiec dziwnego, że wszystkie te cechy dość specyficznie wymieszały się w najmłodszej generacji Polaków, która nie potrafi kupować... mało. A jeśli jest do tego zmuszona, wstydzi się, że ktoś pomyśli, iż nie stać ich na więcej.
"Wstydzę się kupować mało..."
Kolejka w supermarkecie, przed nami klient z załadowanym po brzegi wózkiem. Za nami kilku innych, którym artykuły wypadają z wózka. A pośrodku my. W naszym koszyku kilka plasterków wędliny i bułki. Mamy wrażenie, że wszyscy dookoła patrzą ze współczuciem, bo nie stać nas na więcej. Na pewno? Zwykle to tylko mylne wrażenie, ale konsumpcyjny styl życia, w którym kupuje się ponad swoje potrzeby zagnieździł się w nas tak silnie, że czujemy się z tym dziwnie. Nawet jeśli tak naprawdę nikt nie zwraca uwagi na nasze zakupy.
Problem, na który zwrócili mi niedawno uwagę znajomi, potwierdza właściciel małego osiedlowego sklepu w Gdańsku. – Zauważyłem to już kilka lat temu. O ile emerytka nie ma problemu z zapłaceniem bilonem za całkiem spore zakupy, młodsi klienci wyglądają czasem na zażenowanych, gdy kupują parę plasterków szynki. Rzeczywiście, jakby się wstydzili. Charakterystyczne jest też, że młodzi ludzie twierdzą, że nigdy nie mają końcówki w drobnych. A ja dobrze widzę, że im brzęczy w portfelu, ale grosze ich jakby parzyły – stwierdza Adam Dudek. I szczerze dodaje, że zupełnie nie wie, na czym to polega.
To "kompleks Biedronki"
Zupełnie racjonalnie potrafi to tymczasem wytłumaczyć psycholog społeczny dr Leszek Mellibruda. – Nazywam to "kompleksem Biedronki" – mówi specjalista. – On bierze się czasów, gdy deklikatesy były zaliczane do miejsc tylko dla ubogich. Dla ludzi, których interesuje tylko najniższa cena i oszczędzają na wydatkach głównie związanych z żywnością. Teraz ten kompleks odnosi się więc do obawy o własny wizerunek - wyjaśnia.
Psycholog przyznaje też, że tego typu dziwne dylematy dotykają dziś głównie pokolenie urodzone po roku 1990. – Oni w ten sposób ujawniają obawę przed zakwalifikowaniem ich do grupy "emerytów", czyli osób ubogich i oszczędzających absolutnie na wszystkim. To jest zakorzenione w podświadomości młodzieży – ocenia.
Kuriozalne? Dla wielu tak, ale inni mają już opory nawet przed posługiwaniem się bilonem. I to już nie tylko tym o groszowej wartości. Na jednym z popularnych for dla kobiet czytamy:
– Ludzie będą się dziwić, ale ja w ogóle nie jestem zaskoczony. Prawie zawsze, jak ktoś płaci przy ladzie, dajmy na to 30 zł i wykłada po 2 albo 5 zł, to się zaczyna gęsto tłumaczyć. Przeprasza, że tak drobno, jakbym zaraz miał odmówić takich pieniędzy. A dla mnie pieniądz to pieniądz – mówi sklepikarz Adam Dudek.
Leszek Mellibruda tłumaczy, że wspomniany "kompleks Biedronki" bierze się wśród najmłodszych Polaków także stąd, iż wielu z nich ma podświadomy problem z wyjściem ze studenckiego życia. Przyjęło się, że studentowi wypada żyć za grosze. W akademiku wielu jest więc i takich, którzy wręcz żyją ze skupu butelek po studenckich imprezach. Wtedy wcale się tego nie wstydzą. Kiedy jednak zaczynają start w samodzielne, dojrzałe życie, nie chcą by ktoś postrzegał ich przez dawny pryzmat. Nawet jeśli zarabiają przyzwoite pieniądze, podświadomie sądzą, że gdy kupują tylko bułki na śniadanie, przy kasie ktoś widzi w nich ciułaczy z akademików.
Nie masz kasy, jesteś nieudacznik i leń
Czy faktu płacenia "drobniakami" lub robienia małych zakupów trzeba się wstydzić? – To wiąże się przede wszystkim z lękiem nie tylko przed tym, że nie uda się dotrwać do pierwszego. Boimy się także tego zakwalifikowania nas do ludzi ubogich. To może bowiem oznaczać wykluczenie z pewnego rodzaju środowiska – wyjaśnia psycholog, który zwraca także uwagę na utarte wzorce społeczne. Te, niepotrzebnie z automatu nakazują kojarzyć pusty portfel z życiową nieporadnością i lenistwem.
Zastanawiam się, czy nie będzie głupio jak zapłacę takimi monetami po 5 zł za zakupy w większym sklepie? Nie chce się czuć jak jakaś biedna, co ostatnie grosze wyciąga CZYTAJ WIĘCEJ