
Reklama.
„Nie pójdę do pracy, która koliduje z zajęciami jogi!”, „Nie mogę zostawać po godzinach, bo mam wtedy basen”. Młodzi ludzie coraz częściej odmawiają pójścia do pracy, która w stu procentach nie spełnia ich oczekiwań. Zamiast siedzieć osiem godzin przy biurku i wysłuchiwać kąśliwych uwag szefa stawiają na samorealizację i przyjemność.
To miało być nowe pokolenie, wolne od postawy roszczeniowej, zmotywowane do działania. Tymczasem coraz wyraźniej można zaobserwować, że młodzi Polacy szukają po prostu sposobów na to, by żyć spokojnie i wygodnie, a ciężką pracę uważają za zbędny i niepotrzebny trud. Niedawno w wywiadzie dla "Przekroju" wspomniał o tym psycholog społeczny prof. Przemysław Czapliński.
Młodzi 20-letni żyją dziś zupełnie inaczej niż ich rodzice. Oni już wiedzą, że nie można spędzać całego dnia w nudnej pracy, bo to kończy się wypaleniem zawodowym, kłopotami i ciągłymi wizytami u lekarzy.
fragment wywiadu z "Przekroju"
Dodał, że to pokolenie hedonistów, którzy chcą żyć kolorowo. Nie wezmą udziału w wyścigu szczurów, nie będą się poświęcać dla awansu. Wolą zarobić mniej, ale mieć czas na swoje pasje.
Przeciw sformatowanemu życiu
Tomasz, który teraz skończył socjologię i nigdy nie pracował, nie spieszy się z wysyłaniem CV. – Cenię sobie swoją wolność – mówi. – Życie przemija, a człowiek nie chce, żeby się sformatowało wokół ośmiu godzin dnia pracy. Zamiast poddawać się regulaminom, wolę oglądać „Mad Men” albo „Breaking Bad” i spotykać się z przyjaciółmi – przekonuje.
Tomasz, który teraz skończył socjologię i nigdy nie pracował, nie spieszy się z wysyłaniem CV. – Cenię sobie swoją wolność – mówi. – Życie przemija, a człowiek nie chce, żeby się sformatowało wokół ośmiu godzin dnia pracy. Zamiast poddawać się regulaminom, wolę oglądać „Mad Men” albo „Breaking Bad” i spotykać się z przyjaciółmi – przekonuje.
Pieniądze wciąż bierze od rodziców albo podejmuje się drobnych zleceń, jak pomoc przy organizacji kulturalnych eventów. Nie zarabia na tym wiele, ale łączy pracę z przyjemnością, jaką dają mu kontakty towarzyskie i nie musi wcześnie wstawać.
Nie jest to chyba jeszcze powszechny trend, ale rzeczywiście coraz więcej młodych ludzi traktuje pracę nonszalancko.
Karolina, dziennikarka freelancerka rzuciła stałą pracę w agencji PR, bo przez to, że musiała zostawać po godzinach, nie mogła chodzić na flamenco i kurs języka hebrajskiego. – Denerwowało mnie, że tak późno wracam do domu – mówi. – Założyłam więc własną firmę i zaczęłam pracować jako freelancerka, bo zależało mi na tym, by mieć kontrolę nad czasem. Teraz, dzięki freelancingowi, mogę chodzić na wykłady poświęcone kulturze żydowskiej, która bardzo mnie interesuje, udzielać się w fundacji czy współpracować ze Stacją Muranów – kwituje.
Bezpieczny program samorealizacji
– Nie jest to chyba jeszcze powszechny trend, ale rzeczywiście coraz więcej młodych ludzi traktuje pracę nonszalancko – przyznaje dr hab. Małgorzata Jacyno, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. – Przychodzą na rozmowę o pracę jak na casting, w klapkach, wytatuowani. Tłumaczą to swoim indywidualizmem. Jeśli już zostają zatrudnieni to często źle pracują. Pracodawcy narzekają, twierdząc, że młodzi nie wiedzą co ze sobą zrobić, nie podejmują inicjatywy – dodaje.
– Nie jest to chyba jeszcze powszechny trend, ale rzeczywiście coraz więcej młodych ludzi traktuje pracę nonszalancko – przyznaje dr hab. Małgorzata Jacyno, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego. – Przychodzą na rozmowę o pracę jak na casting, w klapkach, wytatuowani. Tłumaczą to swoim indywidualizmem. Jeśli już zostają zatrudnieni to często źle pracują. Pracodawcy narzekają, twierdząc, że młodzi nie wiedzą co ze sobą zrobić, nie podejmują inicjatywy – dodaje.
Zdaniem naszej rozmówczyni dla młodych ludzi w pracy jest zawsze element opresji i trudu, a realizowanie programu samorealizacji jest bezpieczne. – Poradniki krzyczą „Zadbaj o siebie!”, „Nie zgadzaj się na to!”, zachęcając do asertywności. Nikt nie mówi: "wytrzymaj to, bądź dojrzały, poczekaj". Zatem z jednej strony kultura nam trochę narzuca takie indywidualistyczne zachowania, z drugiej trafia na podatny grunt. Praca nie daje bowiem żadnej pewności, pracodawcami rządzi zasada „zatrudnić i zwolnić" – przekonuje socjolog.
Fenomen klasy kreatywnej
Dlatego dzisiejsze młode pokolenie coraz częściej decyduje się wybierać zawody, w których tego złego szefa po prostu nie będzie. To oni będą swoimi szefami i w spokoju będą mogli sobie iść na jogę, do pubu z przyjaciółmi czy na basen. Najczęściej wiąże się to z wykonywaniem zawodów opartych na różnego rodzaju kreacji.
Dlatego dzisiejsze młode pokolenie coraz częściej decyduje się wybierać zawody, w których tego złego szefa po prostu nie będzie. To oni będą swoimi szefami i w spokoju będą mogli sobie iść na jogę, do pubu z przyjaciółmi czy na basen. Najczęściej wiąże się to z wykonywaniem zawodów opartych na różnego rodzaju kreacji.
– Dla opisania tego fenomenu społecznego socjolog Richard Florida stworzył pojęcie „klasy kreatywnej” – tłumaczy socjolog Daniel Płatek. – Chodzi o ludzi, którzy wykonują zawody związane z twórczością symboliczną i wszelkimi rodzajami kreacji nastawionej na innowację dotychczasowych rozwiązań przemysłowych. Ludzie ci starają się łączyć sztukę z biznesem. To multimedialni artyści, inżynierowie, projektanci, wykładowcy akademiccy, ludzie mediów, a nawet aktorzy i piosenkarze sceniczni – opowiada.
Przeczytaj też; Wypaleni na starcie. "Mam 27 lat. Uwielbiałam swoją pracę, a teraz idę do niej ze łzami w oczach"
Jak dodaje, wśród tej grupy dominują wartości „postmaterialne”, nastawione na kreację i pomysłowość. – Nielimitowane godziny pracy i dużo wolnego czasu sprawiają, że członkowie „kreatywnych elit” wytwarzają specyficzne style życia oparte na samorealizacji czy maksymalizacji przyjemności – tłumaczy Płatek.
Mieć czas wolny i jeść catering
Bywa, że młodzi mają mają mało pieniędzy, lecz nie narzekają. Wolą bowiem ograniczyć potrzeby konsumpcyjne niż zrezygnować z czasu wolnego. Oszczędności mogą zresztą... wyjść na zdrowie. – Mam więcej czasu, więc mogę sam sobie gotować, używać mniej przetworzonych produktów, które kupuję na przykład w "Biedronce" – mówi Tomasz, który jest zadowolony, ponieważ wolny czas może spędzić odwiedzając różne wernisaże i eventy. – A przy tym poznaję fajnych ludzi. Wolę to niż siedzieć cały dzień w pracy. Kariera to przereklamowana rzecz – kwituje.
Bywa, że młodzi mają mają mało pieniędzy, lecz nie narzekają. Wolą bowiem ograniczyć potrzeby konsumpcyjne niż zrezygnować z czasu wolnego. Oszczędności mogą zresztą... wyjść na zdrowie. – Mam więcej czasu, więc mogę sam sobie gotować, używać mniej przetworzonych produktów, które kupuję na przykład w "Biedronce" – mówi Tomasz, który jest zadowolony, ponieważ wolny czas może spędzić odwiedzając różne wernisaże i eventy. – A przy tym poznaję fajnych ludzi. Wolę to niż siedzieć cały dzień w pracy. Kariera to przereklamowana rzecz – kwituje.