Chińscy blogerzy na spotkaniu w naTemat
Chińscy blogerzy na spotkaniu w naTemat Fot. naTemat

Najbardziej znani chińscy blogerzy, czyli Michael Anti, Jiang Fangzhou, Jia Jia i Murong Xuecun, przyjechali do Polski, by opowiedzieć o dziennikarstwie obywatelskim w Chinach. "Największe zaskoczenie tutaj? Radio bez kilkusekundowego opóźnienia" – przyznali zgodnie, kiedy we wtorek odwiedzili redakcję naTemat.

REKLAMA
8,5 mln – łącznie tyle osób obserwowało mikroblogi prowadzone przez Muronga Xuecun na czterech chińskich portalach. "Obserwowało", bo w maju tego roku bez ostrzeżenia zostały one zamknięte. – Nie podali powodu, ale domyślam się, że chodzi o to, że skrytykowałem politykę 7 NIE. Chodzi tutaj o 7 tematów, których nie można poruszać. To wartości uniwersalne, prawa obywatelskie, społeczeństwo obywatelskie, błędy historyczne, niezależne sądownictwo, uprzywilejowane dzieci partyjnych działaczy i swoboda przepływu informacji – mówił mi Murong podczas spotkania w naTemat.
39-letni pisarz i bloger popularność zyskał w 2002 roku, kiedy zadebiutowała jego powieść "Zapomnij o mnie tej nocy, Chengdu". W swoich książkach często porusza tematy współczesnych Chin, takie jak nadużycia władzy, korupcja czy nepotyzm. Krytykuje też cenzurę. "Sukces zawdzięcza m.in. temu, że zdecydował się tworzyć sztukę i budować bazę fanów w internecie, poza ściśle kontrolowanym przemysłem wydawniczym" – pisał o nim dwa lata temu w obszernym artykule "New York Times".

Murong był jednym z czworga blogerów, których gościliśmy w naTemat. O swoich doświadczeniach z cenzurą opowiadał też 33-letni Jia Jia, absolwent filologii chińskiej na Uniwersytecie w Nankinie. Pracuje jako komentator dziennika "Nanfang Dushi Bao", gdzie nadzoruje dział komentarzy i analizy na jednym z największych chińskich portali - Tencent.
Jak mówił, redakcja często dostaje od władz polecenia, by skasować jakiś wpis, albo zastąpić zakazane wyrażenie innym. – Takie wyrażenia dotyczą na przykład masakry na Tiananmen, relacji Chin z Koreą Północną - nie można krytykować dynastii Kimów, czy też książek zakazanych autorów – wymieniał.
Usunięcie wpisu to i tak nieco lepsza perspektywa niż usunięcie całego bloga. Choć w niektórych przypadkach można liczyć na odszkodowanie z tytułu utraty strony, najczęściej taka sytuacja oznacza kłopoty. Według Jia Jia właściwie nie ma sposobu, by przywrócić blog do życia. – Jedynym i często stosowanym wyjściem jest blogowa reinkarnacja, czyli tworzenie kolejnych blogów z dopiskami do nazwy: 1,2,3,4 i tak dalej. Jedna blogerka prowadzi już 484 bloga. Wszystkie poprzednie zdjęto – opowiadał.
Doświadczenia z cenzurą mają także Jian Fangzhou i Michael Anti. 24-letnia Jiang, podobnie jak mój pierwszy rozmówca, bloguje (jej blog obserwuje ponad 7 mln osób) i pisze książki. Pierwszą wydała w wieku 9 lat, a dziś porusza głównie problemy młodego pokolenia Chińczyków. Jest zastępcą redaktora naczelnego opiniotwórczego tygodnika Xin Shoukan.
Z kolei Michael pisze o polityce w wielu chińskich pismach, w tym m.in. w "Nanfang Dushi Bao" i "21st Century World Herald". Pracował też jako współpracownik w pekińskim biurze "New York Times'a". W 2005 roku było o nim głośno, bo jego blog został skasowany przez Microsoft, co wywołało szerszą dyskusję o roli zagranicznych firm w cenzurowaniu chińskich aktywistów. Firma tłumaczyła się potem szacunkiem dla krajowego prawa.

– Jeśli chodzi o cenzurę, to czasem zdarzają się dosyć zapewne sytuacje. Kiedy na wiosnę syn partyjnego działacza rozbił się w Pekinie swoim Ferrari, doszło do tego, że zakazano używania słowa "Ferrari", by nikt nie dowiedział się o wypadku – wspominał Michael.
Chińscy blogerzy spotkali się w Polsce m.in. z Leszkiem Balcerowiczem, redaktorem naczelnym "Gazety Wyborczej" Adamem Michnikiem i marszałek Sejmu Ewą Kopacz. Dziś (12 czerwca) o 18:00 w siedzibie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka w Warszawie wezmą udział w spotkaniu zatytułowanym "Nowe granice debaty publicznej w Chinach. Moc dziennikarstwa obywatelskiego". Więcej informacji na Facebooku.
Czytaj także: