
Polityczne i finansowe kłopoty Jana Rokity zaczynają wyrastać na jeden z czołowych tematów w polskiej polityce. Europoseł Marek Migalski po środowym wystąpieniu Rokity na antenie TVN24, zaproponował nawet, by zorganizować zbiórkę, która pomoże spłacić zobowiązania byłego polityka PO.
REKLAMA
Jan Rokita w środowych "Faktach po Faktach" wyjaśniał, że "jest w bardzo trudnej sytuacji życiowej", bo komornik zajął mu polskie konto bankowe. To skutek niewykonania sądowego wyroku, który dotyczył przeproszenia Konrada Kornatowskiego (byłego szefa policji). Na chwilę obecną do spłaty jest sto tysięcy złotych, ale Rokita mówił, że jeśli zapadną kolejne wyroki, to kwota może powiększyć się o ćwierć miliona złotych.
Emocjonalne wystąpienie byłego polityka PO najwidoczniej poruszyło Marka Migalskiego. Europoseł jeszcze w trakcie programu napisał na Twitterze, że ma zamiar zgłosić do MSW publiczną zbiórkę dla Rokity. Zapewniał, że mówi serio i sam jest gotów zapłacić pięć tysięcy złotych. Poprosił także o wstępne zgłoszenia do jego biura poselskiego. "Ile zbierzemy, tyle zbierzemy, resztę niech da PO z partyjnej kasy".
Wątpliwe, by znalazło się aż tylu chętnych, ale pomysł szybko wywołał dyskusję. Pojawiły się także wątpliwości, czy zbiórka w celu spłacenia takiego zobowiązania byłaby legalna. Migalski przekonywał, że chodzi o wpłaty dostosowane do zarobków. I raz jeszcze podkreślił, żeby resztę dołożyła Platforma Obywatelska.
Z tym może być pewien problem. Głównie dlatego, że PO kilka temu sama wykreśliła Rokitę z listy swoich członków. Powodem było wieloletnie niepłacenie przez byłego polityka składek członkowskich. Jednak Cezary Grabarczyk zadeklarował w "Kontrwywiadzie RMF FM", że dawni koledzy polityczni zorganizują zbiórkę środków dla Rokity.
