– W Polsce narasta strach przed islamem – uważa orientalista prof. Piotr Balcerowicz. Jego zdaniem uprzedzenia względem muzułmanów można porównać już do tych, które dawniej żywiono w Polsce wobec Żydów. – Problem nie tkwi w muzułmanach a ksenofobii, naszej chorobie narodowej – ocenia.
Prof. Piotr Balcerowicz: Myślę, że tak. Przyczyn jest bardzo wiele, ale podstawową jest ignorancja. Islam to dla zdecydowanej większości społeczeństwa zjawisko kompletnie nieznane. Kiedy słyszymy o islamie i jego wyznawcach, najczęściej pojawiają się w kontekście ataków terrorystycznych, zagrożenia bezpieczeństwa. Nie mówi się o tym że większość wyznawców islamu żyje w spokoju, tak jak wyznawcy innych religii. Ignorancja sprawia, że wybiórcza informacja staje się jedyną.
Czy mniejszość muzułmańska jest w Polsce liczna?
W Polsce prawie w ogóle nie ma imigrantów, myślę, że ich liczebność można podawać w promilach. Są za to tradycyjnie muzułmańskie społeczności. Mam wrażenie, że ludzie, którzy tak negatywnie wypowiadają się o islamie i mówią o zagrożeniu z ich strony nie zdają sobie sprawy, że tatarzy, żyją w Polsce od kilkuset lat, że muzułmanie są u nas od średniowiecza. Ta społeczność żyje poprawnie, nie z jej strony pomysłów, by zakrywać kobiety po głowę, włosy i twarz. To są ludzie nie odróżniający się od reszty.
Ten argument często pojawia się w dyskusjach: przyjadą tu i zaczną wprowadzać swoje porządki.
Wiem, że dyskusje są na takim poziomie. To znów jest ignorancja, z mediów wiemy, że to ludzie niebezpieczni, więc reagujemy na nich w ten sposób. Zresztą migrantów w Polsce, niezależnie od wyznania, postrzega się jako zagrożenie. Niestety bardzo powszechna jest u nas ksenofobia, która przybiera rozmaite oblicza. Z jednej strony jest to antysemityzm, z drugiej strony rasizm. Tak samo mówi się u nas o poczuciu zagrożenia Żydami, którzy chcą opanować gospodarkę i politykę. Nawet jeśli tych ludzi pozostało już tu bardzo niewielu.
Dokładnie ten sam mechanizm obserwujemy w przypadku islamu. Problem jednak nie tkwi w muzułmanach a chorobie narodowej Polaków, tej właśnie ksenofobii. Nigdy, albo prawie nigdy środowiska polityczne i intelektualne nie podejmowały prób walki z tym szkodliwym zjawiskiem.
Jakie są skutki?
Ksenofobia zawsze była dobrą pożywką dla politycznych ugrupowań narodowych, prawicowych, które próbowały znaleźć poparcie poprzez głoszenie skrajnych haseł. A skrajne hasła, siłą rzeczy, zawsze będą potrzebować wrogów. Widzimy to dobrze na przykładzie ostatniego kongresu środowisk narodowych.
Uważam, że to ekstremizm. Ale proszę zwrócić uwagę, że w środowiskach katolickich też znajdą się osoby o bardzo skrajnych poglądach. W Polsce jesteśmy do tego przyzwyczajeni i wypowiedzi hierarchów traktowane są często jako nieszkodliwe wariactwo. Kiedy jednak coś powie imam, nagle staje się dla wszystkich poważnym problemem, a trzeba to traktować w tej samej kategorii.
Czym innym byłaby taka deklaracja w kraju, gdzie większość mieszkańców to muzułmanie. Ale w Polsce nie ma podstaw do lęku.
Skąd to wyolbrzymianie?
Znów: ksenofobia i ignorancja. Ona ma to do siebie, że wiedzę zastępuje wyobraźnią, a wyobraźnia nie ma granic.
W dwóch miejscach Warszawy, na Ochocie i w Ursusie, pomysły budowy meczetów spotkały się z protestami. Z powodu wyobrażeń?
Myślę, że tak. Co stałoby się, gdyby ta grupa wyznawców miała miejsce, gdzie może się spotkać i pomodlić? I tak się spotykają, tyle, że w mniejszych pomieszczeniu. Obecna sytuacja co najwyżej powoduje wśród nich wyalienowanie i lęk. To może prowadzić długofalowo do zachowań ekstremistycznych, bo będzie im bliżej do współwyznawców, niż do mieszkańców kraju, w którym żyją. To typowa reakcja na odrzucenie i represje.
Kolejnym zarzutem stawianym muzułmanom jest to, że nie asymilują się w społeczeństwach, w które wchodzą.
Otóż to, to jest właśnie skutek wykluczania. Każdy z obywateli musi mieć zagwarantowane te same prawa. Bo odmienność w społeczeństwie to zaleta, a nie wada, społeczeństwa różnorodne są zdolne do lepszego funkcjonowania.
Tym, których to nie przekonuje, pozostaje postawić pytanie: co zrobić z ludźmi którzy są odmienni. Eksterminować? Zamknąć w obozie? Zagazować? Osoby, które tak głośno krytykują islam powinny sobie najpierw odpowiedzieć.
Jest jedna możliwość sprawienia, żeby migranci się asymilowali: traktowanie obywateli tak samo. Danie takich samych praw. Jeśli tu będą żyć, mieszkać, pracować, czuć się dobrze, to nie będą mieć żadnych powodów, by występować z szalonymi pomysłami. Niezbędna jest oczywiście edukacja, która polega na tym, żeby kształcić obie strony: większość ze specyfiki mniejszości i mniejszość ze zwyczajów, jakie większość posiada. Tak naprawdę nie ma innej drogi.
Muzułmanów w Polsce będzie przybywać?
Polska jest jednym z 30 najbogatszych krajów na świecie. Przyjezdnych będzie coraz więcej, bo i możliwości jest coraz więcej. Ale to nie zmieni proporcji społecznych.
W Wielkiej Brytanii trochę zmieniło.
Nawet jeśli muzułmanów będzie więcej, samo w sobie niczego to nie zmienia. Jeśli dochodzi do konfrontacji to nie dlatego, że społeczność to wyznawcy islamu. Scysje to wynik niezrozumienia, pojawiają się, gdy mniejszość staje się obiektem ataku. Choć kraje europejskie zmagają się z tym od 50 lat, nie ma sensownego programu edukacji w szkołach, który pokazywałyby że funkcjonowanie w jednym państwie leży w interesie wszystkich i obie strony muszą się dogadać żeby żyć harmonijnie. Zmiany muszą być dobrowolne, bo próba ich wymuszania kończy zamieszkami, później nawet pogromami.
W Polsce jest szansa na taką edukację?
Jestem dość sceptycznie nastawiony do tego. Decyzje powinny być podejmowane na szczeblu ministerialnym, a nie ma tego planu. Polska zupełnie nie jest przygotowana na obecność osób o innym pochodzeniu etnicznym lub religijnym.
Prof. Piotr Balcerowicz jest filozofem i orientalistą.