Jeden z domków w ośrodku rządowym w Grodnie
Jeden z domków w ośrodku rządowym w Grodnie Fot. Dariusz Gorajski / Agencja Gazeta

W 2009 roku Donald Tusk zlikwidował ośrodki rządowe, w tym wypoczynkowe. Jeden z nich, Grodno na terenie Wolińskiego Parku Narodowego, sprzedano w ramach przetargu. Tyle, że o przetargu nie wiedział nikt, poza wtajemniczoną fundacją, która jako jedyna złożyła ofertę.

REKLAMA
Ośrodek "Grodno", jak opisuje "Gazeta Wyborcza", to piękne miejsce: siedem kilometrów na wschód od Międzyzdrojów. To prawie 70 hektarów zielonych terenów, z plażą, klifem i jeziorkiem z wyspą. Za czasów PRL utworzono tam właśnie ośrodek rządowy, w którym wypoczywali komunistyczni dygnitarze.
Po decyzji Tuska o likwidacji takich ośrodków "Grodno" zamknięto, a personel tam pracujący zwolniono. Nieruchomości w rezerwacie znalazły się w rękach Wolińskiego Parku Narodowego i w teorii powinny być do kupienia. W praktyce jednak największą willę, która się tam znajduje (powierzchnia 780 metrów kw.), sprzedano tak, że nikt o tym nie wiedział.
Przetarg bowiem był zorganizowany w taki sposób, że do kupna zgłosić się mogli tylko oferenci "działający pod auspicjami ambasady albo konsulatu danego kraju". Wygrany musiałby również prowadzić tam działalność "na rzecz integracji międzynarodowej" i realizować "współpracę międzynarodową w dziedzinie ochrony przyrody, nauki, edukacji czy kultury narodowej". Co więcej, ogłoszenie o przetargu znajdowało się w Biuletynie Informacji Publicznej, ale w dziale z archiwalnymi przetargami ogłoszonymi w listopadzie i grudniu zeszłego roku. Gdyby ktoś chciał się dowiedzieć czegoś o przetargu bądź wziąć w nim udział, byłoby to jak szukanie igły w stogu siana.
Oczywiście, znalazł się jeden oferent, który o przetargu wiedział i spełniał jego warunki. Jest to Fundacja Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej, której założycielem jest Artur Balazs – prawicowy polityk, który trzykrotnie pełnił funkcję ministra i był w kilku różnych partiach. Przy okazji, Balazs jest honorowym konsulem Węgier, dzięki czemu jego fundacja spełniała dziwny warunek przetargu.
Szefostwo WPN nie chciało za bardzo rozmawiać o Grodnie z dziennikarzami "Gazety Wyborczej". Również Artur Balazs twierdził, że on w przetargu nie brał udziału i trzeba pytać o to obecnego szefa fundacji. Ten z kolei stwierdził, że fundacja będzie w Grodnie prowadzić działalność edukacyjną z dziedzin przyrody i kultury. "Wyborcza" zaznacza, że dyrektor parku narodowego nie chciał wpuścić dziennikarzy na teren ośrodka Grodno, który obecnie jest otoczony wysokim płotem i strzeżony przez firmę ochroniarską.
Czytaj także: