
Czy posłowi wypada pisać publicznie na Twitterze, że właśnie "stoi koło kibla"? Teoretycznie nie ma w tym nic złego, ale niesmak pozostaje. Na Twitterze takim zdaniem rzucił poseł PO Adam Szejnfeld i od razu spadła na niego ostra krytyka. "Polska elita intelektualna AD 2013" – kpił z parlamentarzysty doradca polityczny Eryk Mistewicz.
REKLAMA
Tylko jedno potoczne słowo, a tyle radości – tak można podsumować "kiblowy" dzień na Twitterze. Poseł Adam Szejnfeld relacjonował swoje podróże pociągami. Najpierw zachwycał się odnowionymi dworcami, a potem nagle przestał być zachwycony – gdy okazało się, że przez spóźnienie jednego pociągu poseł nie zdążył na następny. I musiał przebywać w wagonach pełnych ludzi.
Poseł PO szybko stał się ofiarą krytyki i kpin innych użytkowników Twittera. Najpierw śmiano się, że to krytyka rządu, że pociąg się spóźnił. Ale wiele osób poruszyło też użycie słowa "kibel".
Marek Magierowski i politolog Błażej Poboży poszli jeszcze dalej i wykpili nie tylko "kibel", ale i przy okazji dzisiejsze doniesienia o tym, że PO wydawała partyjne pieniądze na nocny klub Rich & Pretty, słynący z roznegliżowanych dziewcząt.
Też uważacie, że politykowi publicznie taki język nie przystoi? Czy może Twitterowicze tylko się czepiają?
Czytaj także:
