Google zmienia algorytm wyszukiwania. Czemu? Chce wyeliminować niewartościowe wyniki oraz zwalczyć nieuczciwych użytkowników wysoko pozycjonujących swoje strony. Efekty tych działań odczujemy w najbliższych dniach.
Okno na świat. Kiedyś nazywaliśmy tak komputer. Dzisiaj o to miano walczą ze sobą dwie strony internetowe - Google i Facebook. Ten drugi filtrować treści nie musi. Robią to za niego użytkownicy, polecając sobie nawzajem strony godne uwagi. Google musi polegać na robotach internetowych (web crawlerach) - programach, które według z góry zaprogramowanego algorytmu potrafią rozpoznać treść strony oraz ich wartość.
Dotychczas ten system spełniał swoje zadanie. Ale ma on ciągle dużą wadę - właściciele stron internetowych mogą wykorzystać go, tworząc treści dostosowane do sposobu działania programu Google, analizującego treści w internecie.
Nowy algorytm
Na zakończonej trzy dni temu konferencji SXSW 2012 w Teksasie Matt Cuts, członek zespołu zajmującej się wyszukiwaniem w Google, zapowiedział poważne zmiany w działaniu algorytmu wyszukiwania Google.
Odniósł się on przede wszystkim do właścicieli witryn, stosujących agresywną optymalizację wyników wyszukiwania. W praktyce polega to na wstawianiu dużej ilości określonej frazy do tekstu (np. tytułu filmu o którym piszemy), oraz słów kluczowych (np. recenzja). Inny sposób to linkowanie na innych stronach. Takie linki można kupić, lub samemu zostawiać na innych witrynach.
Po zmianach Google będzie rozpoznawał strony, na których pojawia się nienaturalnie dużo takich fraz, lub na których prowadzi dużo linków o podejrzanym źródle. Zmiany będziemy mogli dostrzec w ciągu najbliższych dni.
Pytanie - odpowiedź
Firma z Mountain View prowadzi równolegle prace nad wyszukiwaniem semantycznym. Od dawna taki sposób selekcji danych stosował Wolfram Alpha, z którego z czasem korzystać zaczął Bing. Aby dostarczać takie treści użytkownikom, Google zajrzy do naszych maili, kalendarzy, dokumentów i innych treści, które zamieszczamy na jego serwisach. Wiedząc kto pyta, wyszukiwarka będzie wiedziała, jakie treści dla danego użytkownika będą bardziej trafne.
Google znów narusza prywatność. Tym razem może zapłacić naprawdę dużo
Matt Cutts od początku 2011 roku mówi o walce z nieuczciwymi właścicielami treści w internecie. Dużym problemem w sieci są strony, które analizując słowa przez nas wyszukiwane, proponują nam wynik z hasłem i losowymi słowami kluczowymi, które po otwarciu są kolejną wewnętrzną wyszukiwarką, bez żadnej treści i z mnóstwem reklam. Problemem są również wszelkiego rodzaju porównywarki cen, bazy adresów, katalog, bazy stron. Wszystko to zupełnie nieadekwatne do szukanego przez nas zapytania.
Z pewnością problemem pozostają ludzie, którzy wciąż chcą w nielegalny sposób zmieniać wyniki wyszukiwania w sieci. Nowy algorytm nie będzie dla nich przeszkodą. Tylko chwilę zajmie rozgryzienie działania tego systemu i opracowanie nowych sposobów na naginanie wyników wyszukiwania. W obliczu takich deklaracji możemy jednak mieć pewność, że amerykański gigant internetowy cały czas trzyma rękę na pulsie.