Tusk: "Muszę sensownie wyglądać, żona też". Czy państwo powinno płacić za stroje premiera i jego żony? [sonda]
Michał Mańkowski
21 czerwca 2013, 14:00·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 21 czerwca 2013, 14:00
Premier każdego dnia reprezntuje nasz kraj. Gości zagraniczne delegacje w Polsce lub sam się w takowe udaje. Czasami sam, czasami z żoną. Naturalne jest, że musi "jakoś" wyglądać. Niektórzy zdają się o tym zapominać.
Reklama.
Na jeden z głównych tematów tego tygodnia wyrastaja garnitury premiera i kreacje jego żony. Niepotrzebnie, ale afera już się rozkręciła, więc tłumaczyć musiał się sam premier. To efekt publikacji "Faktu", który napisał, że ze środków zgromadoznych przez Platformę Obywatelską kupowano "nie tylko garnitury dla premiera, ale także wytworne kreacje dla jego żony Małgorzaty".
Premier na konferencji prasowej wyjaśniał to, co wydawało się oczywiste.
– Muszę wyglądać sensownie na tle naszych partnerów w Europie. To często dotyczy także mojej małżonki, która nie pracuje, nie ma etatu ani partyjnego, ani państwowego – mówił. Donald Tusk podkreślił także, że wydatki reprezentacyjne pokrywano z partyjnych składek i darowizn, a nie dotacji z budżetu dla PO.
Zdania w tej sprawie są podzielone, dlatego pytamy jak jest Waszym zdaniem?