
Opinia publiczna – jak zwykle – podzieliła się na dwa wrogie obozy: zaciekłych obrońców i krytyków słynnego socjologa. To efekt weekendowych zajść na wykładzie prof. Baumana. W brutalnej wymianie retorycznych ciosów zgubiła się gdzieś historyczna prawda. – Historię w czarno-białych barwach postrzegają przede wszystkim ci, którzy nie mają o niej pojęcia – mówi w naTemat historyk, prof. Robert Skobelski.
Gdybyśmy byli normalnym państwem, to facet powinien za swoją działalność dostać najwyższy wymiar kary, czyli albo dożywocie, albo czapę. Warto też zwrócić uwagę, że Bauman służył formacji zbrodniczej, dodatkowo – obcego państwa. Nie wiem jakie dokonania intelektualne miałyby zdjąć z niego tak wielką winę. CZYTAJ WIĘCEJ
W tak ostrych słowach na temat światowej sławy socjologa i filozofa Zygmunta Baumana wypowiedział się na Facebooku Dawid Wildstein, komentując sobotnie zajścia na wykładzie we Wrocławiu.
Warto zacząć od tego, że Zygmunt Bauman jest socjologiem, i to najwyższej próby. Jego refleksje o “płynnej nowoczesności” czy “późnej nowoczesności” są wykładane na uniwersytetach całego świata i stanowią ważny wkład w rozwój koncepcji postmodernizmu. Jego rozważania o kulturze, Zagładzie i etyce, są punktem odniesienia dla najważniejszych filozofów i socjologów dzisiejszych czasów. Uważa się go również za intelektualnego patrona współczesnej lewicy.
Bauman, który w 1939 roku jako czternastolatek uciekł z rodzicami do ZSRR, w 1943 został zmobilizowany i wcielony do moskiewskiej milicji (i to chyba ją ma na myśli Dawid Wildstein pisząc o zbrodniczej formacji obcego państwa). Później, jako żołnierz Ludowego Wojska Polskiego był oficerem polityczno-wychowawczym. Był ranny w bitwie o Kołobrzeg, walczył o Berlin. Następnie służył w Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz współpracował pod pseudonimem “Semjon” z Informacją Wojskową. To właśnie przez służbę w KBW i IW Bauman mierzy się z falą krytyki.
Bauman był funkcjonariuszem pionu politycznego Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, czyli formacji wzorowanej na NKWD, która po wojnie zajmowała się zwalczaniem polskiego podziemia. Bauman otrzymał nawet odznaczenie za wyłapywanie „bandytów”. CZYTAJ WIĘCEJ
Prześladowany, podsłuchiwany, wyrzucony
Choć opublikowane przez doktora Gontarczyka dokumenty zdają się jednoznacznie obciążać prof. Baumana, on sam twierdził, że doniesienia na jego temat nie są żadną rewelacją, ponieważ on sam nigdy nie krył się ze swoją młodzieńczą fascynacją komunizmem. Opowiedział o tym "Guardianowi", który rozmowę zatytułował "Profesor z przeszłością".
Tym, co umknęło autorom tych doniesień jest fakt, że ze służbami współpracowałem przez dwa, trzy lata, a później przez 15 lat byłem obiektem ich prześladowań. Szpiegowano mnie, donoszono na mnie, moje mieszkanie i telefon były na podsłuchu, itd. Zostałem wyrzucony z KBW, z uniwersytetu, uniemożliwiono mi publikowanie. CZYTAJ WIĘCEJ
Prof. Domański zauważa, że choć część środowiska naukowego uważa dziś Baumana przede wszystkim za ofiarę 1968 roku, to źle się stało, iż socjolog nigdy nie złożył samokrytyki za swoją działalność w służbach bezpieczeństwa Polski Ludowej. – Trudno w takiej sytuacji dziwić się, że w potocznym odbiorze patrzy się na niego nie tylko przez pryzmat dokonań naukowych, ale i jego biografii – mówi prof. Domański.
Czytaj także:
Krzysztof Pacewicz: Zygmunt Bauman vs polscy męszczyźni


