Sesja na studiach trwa w najlepsze, a studenci ostatnich lat przygotowują się do obron. I większość z nich pociesza się tylko tym, że już za kilka dni upragnione wakacje. Dla przyszłych licencjatów obrona nie jest jednak jedyną przeszkodą na drodze do zasłużonego odpoczynku. Martwią się także tym, ile na te wakacje wydadzą, bo wiele dziekanatów wciąż żąda od nich zwrotu legitymacji studenckiej zaraz po egzaminie. Wciąż, bo prawo w tym względzie zmieniło się przed rokiem i pozwala legitymację zatrzymać. Uczelni to jednak nie obchodzi, więc studenci kombinują.
Nawet największe i renomowane uniwersytety nadal od kończących pierwszy stopień nauki studentów chcą zwrotu legitymacji. Czyli jednoczesnego pozbawienia ich wszelkich praw z posiadania tego dokumentu wynikających. Szczególnie zniżek, które tak przydają się podczas wakacyjnych podróży. Popularna trasa nadmorskiego wypadu z Warszawy do Trójmiasta to dla studenta koszt zaledwie 30 zł. Odebranie legitymacji studenckiej oznacza tymczasem wydatek aż 62 zł w jedną stronę. A w wakacje podróżujemy przecież sporo. Wiele hosteli, knajpek i instytucji kultury z legitymacją jest sporo tańsza.
Kogo obchodzi prawo...?
Nic więc dziwnego, że studenci, którzy kończą studia licencjackie, a ich uczelnia domaga się zwrotu legitymacji robią wszystko, by jednak ją zachować. Niestety mało kto decyduje się na kopanie z koniem, które często przypomina załatwienie spraw w dziekanacie. Wielu studentów nie zdaje sobie też sprawy z tego, że od roku ma prawo po obronie cieszyć się statusem studenta do końca października. Nawet jeśli nie myśli o kontynuowaniu studiów.
Zamiast walczyć o swoje prawa, wolą więc prawo łamać. Wciąż dobrze ma się bowiem stary system polegający na tym, że pod koniec ostatniego semestru student zgłasza, iż jego legitymacja zaginęła. Proceder ten trwał od lat, więc uczelnie żądają potwierdzenia tego poprzez wykupienie ogłoszenia o zgubie w gazecie. Takie kosztuje nawet kilkanaście złotych, więc jest opłacalnym wydatkiem skoro na wakacjach można dzięki zniżkom oszczędzić co najmniej kilkaset złotych.
Warto wspomnieć, że przepis ten nie dotyczy studentów studiów magisterskich. Ci, tracą status studenta w dniu obrony pracy dyplomowej.
Łatwiej zakombinować
W dziekanacie odnotowują, że dokument zaginął, a student po obronie nagle odnajduje go w swojej kieszeni. Problem w tym, że jednocześnie ryzykuje surową odpowiedzialność karną ze względu na poświadczenie nieprawdy w dokumentach. – Przepisy są tymczasem niezwykle jasne. Kończący studia pierwszego stopnia zachowuje prawa studenta do 31 października roku, w którym się obronił. Te przepisy weszły w życie razem z nowelizacją prawa o szkolnictwie wyższym już sporo czasu temu – przypomina w rozmowie z naTemat przewodniczący Parlamentu Studentów RP, Piotr Müller.
I dodaje, że każdy komu w dziekanacie wmawiają, że musi oddać legitymację, bo nie dostanie dyplomu, powinien powołać się nie tylko na ustawę, ale i rozporządzenie ministra nauki i szkolnictwa wyższego w sprawie dokumentacji przebiegu studiów, które powtarza normy ustawowe.
Skoro przepisy są tak jasne, skąd tyle problemów? – Bardzo często problem polega na tym, że na uczelniach wciąż obowiązują stare wzory tzw. obiegówek, które zawierają punkt "zdać legitymację", bo nikt go nie usunął. A obiegówki na uczelni są często świętsze niż przepisy prawa, więc w dziekanacie domagają się legitymacji. I nawet racjonalne tłumaczenia nie pomagają - ocenia Müller.
Uczelnie nie mogą dawać tak złego przykładu
Nieznajomość prawa panująca na uczelniach dziwi prof. Zbigniewa Ćwiąkalskiego, byłego ministra sprawiedliwości, ale także doświadczonego wykładowcę akademickiego. – Być może ktoś nie przemyślał do końca tych nowych przepisów. Niewątpliwie należy jednak ich w pełni przestrzegać. Skoro ustawa mówi o tym, że studenci legitymacji nie muszą oddawać, uczelnie muszą się do tych norm szybko dostawać i je respektować – stwierdza prawnik.
Zdaniem profesora, to jednak kwestia w dużej mierze techniczna, do rozwiązania której wystarczy trochę dobrej woli. O wiele bardziej Zbigniewa Ćwiąkalskiego oburza tymczasem zachowanie tych, którzy nie chcąc tracić czasu w dziekanacie wolą skłamać, że zgubili legitymację i się pod takim oświadczeniem podpisać. – Powinno być to surowo ścigane. Bo jeżeli ktoś składa fałszywe oświadczenie tego typu w postępowaniu administracyjnym powinien odpowiadać karnie. W tym przypadku jestem zwolennikiem stosowania tej odpowiedzialności z całą surowością. Zwłaszcza, że wśród osób, które to robią są bardzo często także przyszli prawnicy, czy administratywiści – mówi wykładowca.
Rady swoje, a studenci swoje. Równie popularnym sposobem jest także zgłoszenie zgubienia lub kradzieży legitymacji kilka miesięcy wcześniej. Wtedy wraz z końcem toku studiów studenci zdają legitymację, ale tylko jedną. Drugą zostawiają sobie – jest ważna do końca października.
Masz problem z legitymacją? Inni studenci pomogą
Kłamstwo odradza także Piotr Müller. – Absolutnie nie można iść na taką łatwiznę. Nie możemy domagać się respektowania naszych praw i jednocześnie łamać innych przepisów. To zresztą bezcelowe, bo prawo stoi wyraźnie po stronie studenta – wyjaśnia. Panie w dziekanacie bywają jednak zwykle nieustępliwe i przekonują, że wiedzą lepiej. W takich przypadkach przewodniczący Parlamentu Studentów RP zachęca, by natychmiast zgłaszać się do jego organizacji. – Poodejmowaliśmy już w takich sprawach interwencje na kilkunastu uczelniach w całym kraju – dodaje.
W jednej szkole wyższej w dziekanatach byli tak pewni, że w sprawie legitymacji studenckich mają rację, że Piotr Müller musiał wytłumaczyć obowiązujące przepisy prawa samemu rektorowi. Ostatecznie sprawa została jednak rozwiązana i tamtejsi studenci nie muszą już oszukiwać, albo rezygnować z tak przydatnych latem studenckich zniżek.
"2a. Osoba, która ukończyła studia pierwszego stopnia, zachowuje prawa studenta do dnia 31 października roku, w którym ukończyła te studia."
ROZPORZĄDZENIE MINISTRA NAUKI I SZKOLNICTWA WYŻSZEGO
z dnia 14 września 2011 r. w sprawie dokumentacji przebiegu studiów
§ 7. ust. 2. Prawo do posiadania legitymacji studenckiej mają studenci do dnia ukończenia studiów, zawieszenia w prawach studenta lub skreślenia z listy studentów, zaś w przypadku absolwentów studiów pierwszego stopnia — do dnia 31 października roku ukończenia tych studiów.