Mariusz Błaszczak uważa, że śledztwo w sprawie oświadczenia majątkowego Jarosława Kaczyńskiego to "atak polityczny".
Mariusz Błaszczak uważa, że śledztwo w sprawie oświadczenia majątkowego Jarosława Kaczyńskiego to "atak polityczny". Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Warszawska prokuratura okręgowa wszczęła śledztwo w sprawie oświadczenia podatkowego Jarosława Kaczyńskiego. Poseł PO Cezary Tomczyk złożył doniesienie, jakoby prezes PiS miał zataić darowiznę w wysokości 400 tys. złotych, którą otrzymał od swojego klubu parlamentarnego. To właśnie klub, a nie prezes opłacił koszty wynajęcia adwokatów reprezentujących go w śledztwie smoleńskim.

REKLAMA
Po postępowaniu sprawdzającym Prokuratura Okręgowa w Warszawie zdecydowała się wszcząć śledztwo w sprawie podejrzenia zatajenia przez Jarosława Kaczyńskiego dochodu – informuje interia.pl. Ponad 400 tysięcy złotych, za które wynajęto adwokatów reprezentujących prezesa Prawa i Sprawiedliwości w śledztwie smoleńskim pochodziło z kasy klubu parlamentarnego, a nie prywatnej kieszeni Kaczyńskiego. Jednak w oświadczeniach majątkowych z lat 2010-2013 nie znalazła się informacja o darowiźnie. Doniesienie w tej sprawie złożył Cezary Tomczyk, poseł Platformy Obywatelskiej. Zapewne dlatego Mariusz Błaszczak, szef klubu PiS uznał sprawę za stricte polityczną, określając ją jako "szukanie haków".
Mariusz Błaszczak
przewodniczący klubu PiS

Żadnej darowizny dla Jarosława Kaczyńskiego nie było. Panowie, między innymi pan Rafał Rogalski, mieli podpisaną umowę z klubem parlamentarnym. Umowa dotyczyła podejmowania czynności prawnych związanych z wyjaśnieniem przyczyn katastrofy smoleńskiej. Jarosław Kaczyński jest posłem, płaci składkę na równi z innymi posłami. Z tych składek była finansowana działalność mecenasa Rogalskiego. Wszystko, co się w tej sprawie dzieje, to atak polityczny CZYTAJ WIĘCEJ

Źródło: interia.pl

Na razie szczegóły na temat śledztwa nie są znane. Wiadomo tylko, że przesłuchany zostanie skarbnik Prawa i Sprawiedliwości. W prokuraturze będzie się musiał zapewne pojawić również sam Kaczyński. Oświadczenia majątkowe prezesa PiS z ostatnich lat będzie też sprawdzał urząd skarbowy.
W ostatnich tygodniach na jaw wychodzą kolejne informacje na temat wydatków partii politycznych, które są finansowane z naszych pieniędzy. Platforma Obywatelska setki tysięcy złotych pochodzące z pieniędzy podatników wydaje na luksusy. Prawo i Sprawiedliwość tymczasem zdaje się stawiać głównie na bezpieczeństwo i komfort psychiczny. Głęboka analiza wydatków partii Jarosława Kaczyńskiego pokazuje, że PiS przeznacza miliony złotych na zapewnienie bezpieczeństwa prezesa i opłacanie słynnych własnych sondaży.

Źródło: interia.pl