Przez większą część życia pokornie płacimy podatki, składki zdrowotne, ale kiedy potrzebujemy pomocy państwa, bardzo często zostajemy sami. Na rehabilitację Beaty Jałochy pieniądze zbierają ludzie – jej bliscy, ale i zupełnie obcy. Dlaczego to państwo nie wyciąga do niej pomocnej ręki? Zdrowa, sprawna i płacąca podatki jest przecież "ekonomicznie bardziej opłacalna dla państwa" niż sparaliżowana do końca życia rencistka. – To bardzo źle urządzony system, który bazuje na jednokierunkowym przepływie. Płacimy, ale kiedy potrzebujemy pomocy państwa, nie możemy na nią liczyć – mówi nam ekonomista Andrzej Sadowski.
Historia Beaty Jałochy poruszyła całą Polskę. Na trenerkę i fizjoterapeutkę, która szła na rehabilitację do pacjentki spadł samobójca skaczący z siódmego piętra bloku w Warszawie. Beata ma przerwany rdzeń kręgowy i jest sparaliżowana od pasa w dół. Kobieta i jej bliscy nie rezygnują z walki o zdrowie. Beata intensywnie się rehabilituje. Jest nadzieja, że uda jej się odzyskać przynajmniej częściową sprawność.
Polscy lekarze zrobili, co mogli. Szansą jest specjalistyczna rehabilitacja w klinice w Niemczech. Na to potrzeba kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie. Fundacje odmówiły pomocy, więc bliscy i przyjaciele zbierają pieniądze sami. Walkę fizjoterapeutki wspierają przypadkowe osoby, fani na jej Facebooku. W akcje zaangażowało się również wiele znanych osób. Na charytatywny piknik 30 czerwca w Parku Zdrojowym w Konstancinie zaprasza m.in. Hanna Lis.
Państwo niczym alfons...
Tragiczny wypadek Beaty Jałochy pokazuje nie tylko siłę ludzi, ale także nieudolność systemu opieki medycznej w Polsce. Beata od początku swojej pracy jak przystało na uczciwego obywatela płaciła podatki i odprowadzała składki. Mimo to nie może liczyć na pomoc, której potrzebuje. Tomasz Maj, partner Beaty przyznaje, że do tej pory rodzina nie ma żadnych informacji i nie dostała żadnego sygnału, że NFZ pomoże im w sfinansowaniu rehabilitacji.
NFZ finansuje tzw. planowane leczenie pacjentów za granicą, ale jedynie w ściśle określonych przypadkach. – Na szczęście los chorej osoby nie zależy od urzędników, ale od lekarzy – zapewnia rzecznik NFZ Andrzej Troszczyński. To ośrodek prowadzący leczenie wypełnia wniosek o leczenie zagranicą. Wniosek jest opiniowany przez konsultanta wojewódzkiego i dopiero trafia do NFZ. – NFZ sprawdza, czy jest i jaka jest gwarancja powrotu do zdrowia. Oddział wojewódzki ma obowiązek skontaktować się z placówką zagraniczną, sprawdzić szanse i koszty leczenia. Pieniędzy na leczenie jest niewiele, więc trzeba pilnować, żeby były skutecznie wydawane – podkreśla Troszczyński.
Niestety oznacza to, że wielu pacjentów nie może liczyć na refundacje zabiegów. W przypadku Beaty lekarze nie dadzą gwarancji wyleczenia, ale dają szanse. Oprócz gwarancji wyleczenia pacjenta, problemem są przede wszystkim pieniądze, a właściwie ich brak. W 2012 roku NFZ wyraziło 152 zgody na planowane leczenie za granicą, 18 wniosków odrzucono. W 2011 NFZ przychyliło się natomiast do 228 wniosków.
Iluzoryczne oszczędności
Były wiceminister zdrowia, senator PiS-u Bolesław Piecha uważa, że kilka lat temu obywatele mogli bardziej liczyć na pomoc państwa. Ministerstwo Zdrowia miało specjalny budżet – 10 milionów złotych na finansowanie operacji poza granicami Polski (jeśli taki zabieg nie był możliwy w Polsce). Pacjenci byli wysyłani poza Polskę, państwo opłacało ich przejazd i leczenie. – Tak to funkcjonowało do 2007 roku, ale Platforma zmieniła te przepisy. Wprowadzono szeroko rozumiane oszczędności i wycięto te środki. Pani Minister Kopacz oddała te 10 milionów złotych i przekazała ten obowiązek NFZ nie dając na to pieniędzy – komentuje Piecha w rozmowie z naTemat.
To w ocenie polityka oznacza, że finansowanie leczenia jednego pacjenta odbywa się kosztem innego. – To nieporozumienie. NFZ powinien mieć pieniądze na takie przypadki – uważa Piecha. Przytacza przypadek kilkunastoletniego chłopca, który miał bardzo rzadki nowotwór szczęki. Była możliwość przeprowadzenia operacji w Polsce, ale polscy lekarze nie mogli już przeprowadzić rekonstrukcji twarzy, a ta była konieczna, bo trzeba było usunąć sporą część twarzy. Chłopca wysłano do Huston. – Operacja kosztowała 0,5 mln złotych. Ministerstwo zapłaciło i chłopak żyje – dodaje.
Według Piechy scedowanie tego obowiązku na NFZ odbija się w niesprawiedliwy i krzywdzący sposób na pacjentach, bo są skazani na kombinowanie i poszukiwanie pieniędzy na własną rękę. – To przypomina kraje trzeciego świata. Cofnęliśmy się. To państwo stało się petentem, a nie obywatel. Państwo posyła obywateli do organizacji charytatywnych, a właściwie pod kościół, żeby żebrali o pieniądze. Wszystko przez iluzoryczne oszczędności – uważa były minister zdrowia.
(Nie)ograniczona opieka medyczna
Andrzej Sadowski, ekonomista z Centrum im. Adama Smitha podkreśla, że winę za kłopoty z dostępem do opieki medycznej ponoszą politycy. Przekazanie prawa do decydowania o leczeniu poza Polską z MZ do NFZ było według niego "świadomą decyzją polityczną ograniczającą dostęp do opieki medycznej pacjentom".
Sadowski zwraca uwagę, że zgodnie z unijnym prawem, jeśli państwo nie może przeprowadzić jakiegoś zabiegu, a jest on możliwy w innym kraju, powinno taki zabieg sfinansować. Sąd w Strasburgu wydał wiele wyroków w tej sprawie na korzyść pacjentów, którzy domagali się refundowania operacji. – Może tą drogą dochodzić również prawa w Polsce, ale wiemy, jak działają nasze sądy, więc takie sprawy będą się toczyć latami – przyznaje w rozmowie z naTemat.
I dodaje, że jak wykupuje się prywatną polisę, w umowie jest wyraźnie zaznaczone, w jakich sytuacjach następuje wypłata. Wszystko opiera się na umowie cywilno-prawnej, co daje pacjentowi szansę na dochodzenie swoich praw przed sądem. W przypadku płacenia podatków i składek nie mamy takiego dokumentu w ręku. – Nie mamy dokumentu, na podstawie którego możemy pozwać rząd za obietnice, które nijak się mają do rzeczywistości – komentuje Sadowski.
Według ekonomisty najlepszym rozwiązaniem dla obywateli byłaby sytuacja, w której rząd przeznacza zabierane nam pieniądze na zakup na konkurencyjnym rynku polisy na usługi medyczne. – To dałoby nam więcej niż dostęp do rzekomo nieograniczonej służby zdrowia. Nie ma mowy o nieograniczonej służbie zdrowia, kiedy mamy ograniczone środki finansowe. Rząd i minister zdrowia wmawia obywatelom ciemnotę ekonomiczną – podkreśla.
Chory rencista czy wyleczony podatnik
W takiej polityce zdrowotnej najbardziej zastanawia zamysł ekonomiczny, a właściwie jego brak. Przykład Beaty Jałochy jest jednym z wielu, gdzie obywatel w zmaganiach z chorobą i tragedią zostaje w pewnym momencie sam. Mimo że inwestycja w specjalistyczny zabieg czy rehabilitację w wielu przypadkach daje szansę na powrót do sprawności, a więc i do pracy.
Dzięki temu państwo zamiast rencisty, na którego musi łożyć przez kilkadziesiąt lat, zyskuje sprawnego podatnika, które przez te kilkadziesiąt lat będzie zasilał budżet Polski. – To są naczynia połączone. Rząd, kiedy nie płaci za leczenie, będzie wypłacał inne zobowiązania, jak renta. To bardzo źle urządzony system, który bazuje na jednokierunkowym przepływie. Płacimy, ale kiedy potrzebujemy pomocy państwa, nie możemy na nią liczyć – podkreśla Andrzej Sadowski. Dodaje, że Polskę bardzo często porównuje się z zachodnimi państwami z podobnym systemem opodatkowania. – Rzeczywiście płacimy podobne, wysokie podatki, ale niewiele dostajemy w zamian – mówi.
Z tą opinią zgadza się Bolesław Piecha. – Zainwestowanie w operację to czysty zysk. Państwo nie będzie musiało łożyć później na opiekę, rentę przez dziesiątki lat. Obecna sytuacja to absurd. Nie rozumiem tego zupełnie. Scedowanie tego obowiązku na NFZ bez środków finansowych doprowadziło do sytuacji, w której urzędnicy będą mówić: "Nie, bo nie". Skazuje się pacjenta na żebranie, a tak być nie powinno w nowoczesnym państwie – kwituje.
POMOC DLA BEATY
Fundacja Forani, ul. Stefana Bryły 2/130, 02-685 Warszawa
Tytuł: Darowizna Beata Jałocha
Przelewy Krajowe
72 1160 2202 0000 0002 4041 9537 - dla PLN
86 1160 2202 0000 0002 4042 2389 - dla USD
67 1160 2202 0000 0002 4042 2246 - dla EURO
Przelewy Zagraniczne (Kod Swift banku: BIGBPLPW) Numery IBAN:
PL 72 1160 2202 0000 0002 4041 9537 - dla PLN
PL 86 1160 2202 0000 0002 4042 2389 - dla USD
PL 67 1160 2202 0000 0002 4042 2246 - dla EURO
Koncert charytatywny dla Beaty!
W niedzielę 30 czerwca w Parku Zdrojowym w Konstancinie odbędzie się rodzinny piknik i koncert charytatywny, z którego dochód przeznaczony zostanie na rehabilitację i leczenie Beaty Jałochy. Serdecznie wszystkich zapraszamy! CZYTAJ WIĘCEJ
Czytam o p. Beacie(...) i zastanawiam się przy tym w jak ku***kim kraju żyjemy. Ku***kim, bo traktuje swoich obywateli niczym alfons, któremu trzeba płacić haracz, ale w zamian - gdy dzieje się naprawdę źle - dostaje się już niezbyt wiele. Tę dzielną kobietę czeka prawdopodobnie operacja na Zachodzie, kosztująca przynajmniej 200 tys. zł. Rozpoczęła się już publiczna zbiórka na ten cel. A ja się pytam: gdzie jest NFZ, który powinien te dwie stówy z siebie wydalić? W NORMALNYM kraju tok myślenia byłby następujący: p. Beata jako kaleka na wózku przez 70 lat tylko pobierałaby rentę generując kolejne koszty. Dlatego doprowadzimy pacjentkę do pełnej sprawności po to, by ta wróciła do życia zawodowego i płacąc podatki oraz składki ubezpieczenia zdrowotnego spłaciła to, co NFZ wydałby na taką operację! Ale taki tok rozumowania obowiązuje TYLKO w krajach, gdzie państwo jest dla obywatela, a nie obywatel dla państwa niczym prostytutka dla alfonsa czyli w RP. Niestety w tym kraju tzw. patriotyzm to układ, który działa tylko w jedną stronę.