Wyobraź sobie, że masz do dyspozycji milion złotych. Szukasz mieszkania. Okrągła sumka, więc jest w czym wybierać. Za tyle nie kupisz byle czego. I nikt raczej byle czego nie będzie próbował sprzedawać. Tym bardziej zdziwiła nas jedna z ofert, która jest reklamowana m.in. zdjęciem z łazienki, w której wiszą brudne ręczniki. To tylko jeden z przykładów tego, czego należy wystrzegać się próbując sprzedać nieruchomość.
Na jednym z portali ogłoszeniowych trafiłem na ofertę sprzedaży mieszkana. Uwagi nie wzbudził jednak fakt, że jest to jakaś wyjątkowa okazja lub niesamowita aranżacja. Wręcz przeciwnie, 94-metrowe mieszkanie wycenione na milion złotych reklamowano m.in. za pomocą brudnych ręczników w łazience. Na kolejnych zdjęciach wychodzą kolejne ciekawostki. A to odbicie właściciela w szybie, a to dziecko w kołysce na środku pokoju. Chyba nie tak się sprzedaje mieszkanie... Zwłaszcza takie za okrągły milion.
– Jeśli widzimy takie zdjęcia, to przestajemy myśleć o mieszkaniu, a zaczynamy się skupiać na osobie właściciela – uważa Maria Semczyszyn, z Home Stagers Network Polska. Taki błąd najczęściej popełniają ludzie próbujący sprzedawać mieszkanie na własną rękę. – Kupujący na pewno nie będzie chciał patrzeć na nasze rzeczy osobiste. Dlatego radzimy klientom, by na czas zdjęć je schowali. Dzięki temu kupujący wyrobi sobie opinię o naszym mieszkaniu, a nie o nas – radzi Semczyszyn, która zawodowo pomaga sprzedawać nieruchomości.
Wystawiając mieszkanie na sprzedaż zazwyczaj zależy nam na jak najszybszym sfinalizowaniu transakcji. A jej tempo nierzadko zależy właśnie od atrakcyjności mieszkania. Zdarza się, że mieszkanie może być na rynku nawet dwa lata i nadal nie znajdzie kupca. Jeżeli tak dzieje się z twoją nieruchomością, być może popełniłeś błąd. W takich przypadkach warto sięgnąć po opinię home stagera, który za stosunkowo niewielką kwotę doradzi przy sprzedaży mieszkania. Konsultacja kosztuje około 300 złotych, ale to nic w porównaniu z zyskiem z sprzedaży nieruchomości.
– Czasami zalecamy, by pozbyć się części umeblowania – mówi Semczyszyn. Dzięki temu zyskujemy więcej przestrzeni. – Warto zrobić też różne przemeblowania, tak aby mieszkanie wyszło jak najlepiej na zdjęciach. Klienci zazwyczaj słuchają naszych rad. Czasami nawet pójdą krok dalej i zostawiają nam klucze. Wtedy możemy sami zrobić im przemeblowanie lub mały lifting mieszkania – opowiada Semczyszyn, która zaznacza, że duże znaczenie ma tutaj fakt, czy mieszkanie jest aktualnie zamieszkiwane czy nie.
Po samych zdjęciach widać, że osoby pokazujące ręczniki w łazience wciąż tam mieszkają. – Najlepiej, by po mieszkaniu oprowadzała jedna osoba. Najlepiej by był to mężczyzna, a nie kobieta – dodaje Semczyszyn. Dlaczego mężczyzna, pytam lekko zdziwiony. – Mężczyźni są bardziej powściągliwi. Kobieta bardzo często przeżywa takie oprowadzanie, chce coś dopowiedzieć. Mężczyzna po prostu pokaże i pozwoli kupującemu wyrobić sobie opinię – wyjaśnia ekspertka.
Bardzo ważnym, ale często zapominanym aspektem jest obecność dzieci. Te, zdaniem naszej rozmówczyni, nie powinny pod żadnym pozorem przebywać podczas pokazywania mieszkania potencjalnym klientom. Podobnie jak zwierzęta. – Przeszkadzają i bywają upierdliwe – uważa home stagerka.
Jednak wielkie upiększanie mieszkania i różne kosmetyczne zabiegi nie muszą przyczynić się do sprzedaży mieszkania. Czasami wszystko zależy od okolicy, albo od typu mieszkania. Osoby obserwujące rynek nieruchomości odnotowały, że ostatnio dużą popularnością cieszą się mieszkania dwupokojowe bez aneksu kuchennego. Tymczasem nikt nie chce kawalerek. Ponoć w samej Warszawie sprzedano tylko jedną w marcu.
– Trendy cały czas się zmieniają – mówi Stanisław Kasperek, doradca ds. nieruchomości w firmie Amidom. Kiedyś ludzie nie lubili wielkiej płyty, teraz wraca do łask. – Ostatnio wzrosło też zainteresowanie obrzeżami Warszawy. Dużo osób myśli o kupnie czworaka lub bliźniaka w Markach, Kobyłce, czy Zielonce. Wynika to z faktu, że tam są dobre ceny za metr i powstaje nowa kolejka. Wciąż dużą popularnością cieszą się stare kamienice. Jednak najważniejsza jest okolica – uważa Kasperek.
Choć może się to wydawać dziwne, agenci nieruchomości często zalecają zrobienie zdjęcia z zewnątrz budynku, czy też samej klatki schodowej. To pozwoli kupującemu dowiedzieć się jakie to jest budownictwo. Dla niektórych ogromne znaczenie mają takie – wydawałoby się – mało istotne rzeczy, jak winda.
– W nowym budownictwie najpopularniejszy jest parter i ostatnie piętro – mówi Kasperek. Natomiast zupełnie na odwrót jest w przypadku starych, czteropiętrowych budynkach z lat 50-tych i 60-tych. – Parter wydaje im się nieatrakcyjny, a w przypadku ostatniego piętra, boją się, że dach będzie przeciekał – dodaje.
Agenci ds. nieruchomości mówią też na jakie rzeczy kupujący zwracają uwagę. Choć może się to wydawać dziwne, to nie zawsze wygląd nieruchomości ma znaczenie. Czasami liczą się np. okna w łazience. – Ludzie nawet przerabiają mieszkania, tak by mieć oświetloną łazienkę naturalnym światłem dziennym – mówi Kasperek. Nie bez znaczenia jest także wysokość pomieszczeń. Ekspert wyjaśnia, że mało popularne są pokoje o wysokości 2,5 metra. Zdecydowanie wolimy kupić mieszkania, które mają 2,75m i więcej.
Jeśli chodzi o samą cenę, to warto dać sobie lekkie „zaplecze”. To znaczy dodać przynajmniej 5-10 tysięcy złotych do wartości nieruchomości. Będą to "koszta negocjacji" przy ewentualnej sprzedaży. Jednak życie zna także odwrotne scenariusze.
– Właściciel był już gotów zejść z 400 tysięcy złotych, kiedy nagle włączyło się dwóch innych graczy. Zaczęła się licytacja która skończyła się na 450 tysiącach. Morał z tego taki, by nigdy nie przestawać szukać nowego klienta. Dopóki nie zostanie podpisana umowa przedwstępna, nie należy zdejmować nieruchomości z rynku. Zbyt często się zdarza, że ktoś robi rezerwację i w ostatniej chwili rezygnuje, a sprzedający zostaje na lodzie – kończy Kasperek.
Na koniec trzeba przypomnieć wszystkim zainteresowanym nieruchomościami o jednej rzeczy. Od przyszłego roku będzie trudniej o kredyt hipoteczny. By go uzyskać, potrzebne będzie przynajmniej 10 proc. wkładu własnego. Naturalnie odbije się to na rynku nieruchomości, zwłaszcza tych drogich. Dlatego jeśli sprzedaje się mieszkanie za milion złotych i promujecie je za pomocą wiszących ręczników, lepiej zmienić fotografa.