"W tym gronie wszyscy uznają jedną dyrektywę za słuszną: to jest dyrektywa nr 7 - nie kradnij" - poetycko wypowiedział się wczoraj podczas debaty o ACTA przedstawiciel ZAiKS Michał Komar.
Prawo własności jest podstawą kultury europejskiej. Łamanie tego prawa jest nieetyczne i karalne. Po dyskusji o ACTA u premiera postanowiliśmy zastanowić się nad jedną rzeczą. Czy społeczne zmiany zaszły tak daleko, że zmienia się też definicja własności? Czy może własność własności nierówna i ta intelektualna powinna mieć inny status prawny? Nie kradnij - absolutnie niczego Kościół Katolicki w kwestii praw własności jest zdecydowanie konserwatywny - twardo zaznaczył ksiądz Kazimierz Sowa, szef Religia TV. Siódme przykazanie jest zasadą wypracowaną przez Mojżesza z Panem Bogiem - dodał ks. Sowa - Nie ma tu dyskusji co do sedna problemu. Ksiądz dodał jednak, że religia katolicka daje jedną małą furtkę - Można ukraść tylko, jeżeli w grę wchodzi ocalenie życia, bo jest ono największą wartością.
Mimo tak prostego i zdecydowanego zdania Kościoła, widać, że dla wiernych nie jest ono jasne. Nie mam na tym polu dużego doświadczenia, ale od kolegów wiem, że ludzie nie spowiadają się w konfesjonałach z piractwa - wskazał nam ks. Sowa. Na koniec dał nam nadzieję, że Kościół nie zamknął się na temat piractwa czy wymiany plików - Są oczywiście różne legalne kanały dostępu i licencje. Czyli pole do dyskusji jednak jakieś jest!
Marek Cichocki, filozof i publicysta, mówi, że prawa własności - To są kwestie nie związane z etyką, a prawem. Dodał nam też, że po prostu - chodzi o uregulowanie tych spraw. Pytanie jak je regulować?
Artyści podzieleni. Paulo Coelho za piractwem
Nie cudzołóż treścią
Piraci oczywiście nie godzą się z postrzeganiem kopiowania jako kradzieży. Powołują się na prostą metaforę - gdy ze sklepu weźmiemy bez płacenia batonik, jest to kradzież, a co gdybyśmy go magicznie skopiowali? Czy piraci mają rację, czy nie, na pewno wskazują na jedno - w dobie internetu własność intelektualna nie może być regulowana tak samo jak własność fizyczna.
Może po prostu "młodzież" - jak tytułują przeciwników ACTA "dorośli" - jest przyzwyczajona do kradzieży i chce to dalej bezkarnie robić. Gdy dorośnie i zmądrzeje, to zmieni zdanie, szczególnie gdy sama stanie się twórcami. Dziś są zwykłymi hipokrytami.
Na Facebooku parę godzin temu Radek Zaleski (który tworzył internetową wersję Gazety Wyborczej) wypomniał blogerowi z niebezpiecznik.pl Piotrowi Koniecznemu podwójne standardy. Rzeczpospolita postanowiła zamieścić tekst z bloga Koniecznego na swoich łamach, co mu się nie spodobało. Bloger tłumaczy się jednak, że nie chodzi o samo kopiowanie, a o późniejsze płatne tego wykorzystywanie
Dyskutanci pod postem Zaleskiego, choć spierają się raczej rzeczowo, to jednak nie trafili w sedno problemu. Internet i kultura cyfrowa daje nam możliwość stopniowania praw własności. Taką ideą kieruje się fundacja (i licencja o tej samej nazwie) Creative Commons. Stworzyli oni system, którego centralnym punktem jest hasło pewne prawa zastrzeżone, zamiast tradycyjnego wszelkie prawa zastrzeżone. Może to jest rozwiązanie problemu, które zaspokoi zarówno konserwatystów jaki i libertarian w kwestii praw własności?
popularny bloger, z którym toczyłem jakiś czas temu flejma o to, czy ściąganie seriali z sieci jest w porządku dziś ma problem z tym, że rp.pl "skopiowała jego blogaska bez pytania".
Przekręcasz Radek, nie mam problemu z tym, że skopiowali. Mam problem z tym, że niebawem będzie paywall -- i do tych skopiowanych ode mnie treści nie dotrze się bez opłaty. Ściąganie serwiali z torrenta to nie problem. Nie mam problemu z wrzuceniem na torrent treści z niebezpiecznika DOPÓKI ktoś nie będzie pobierał za nie opłaty.