Zaraz pewnie podniesie się larum, że to dyskryminacja palaczy itd. Ja to nazwę prośbą o kulturalne zachowanie. Proszę, nie pal na ulicach. To jest nie tylko niegrzeczne, to jest okrutnie niemiłe dla ludzi, którzy ten dym muszą wdychać.
REKLAMA
W naTemat wzywaliśmy do różnych zachowań, dzięki którym może nam się żyć milej. Pisaliśmy o tym, żeby mówić sąsiadom i napotkanym w ciągu dnia osobom "dzień dobry". Apelowaliśmy o darmową wodę w restauracjach, podawaną tak jak w wielu innych państwach.
Małe rzeczy, a cieszą, prawda? Dorzucam jeszcze jedną małą prośbę, która zmieni nasze najbliższe otoczenie na bardziej przyjazne. Przestańmy palić papierosy w miejscach publicznych. Wiem, że trudno będzie przekonać do tego tych, którzy uważają, że zakaz palenia na przystankach, w restauracjach i knajpach jest absurdalny i ogranicza ich prawa. Mimo wszystko jestem za tym, żeby go przenieść - w sposób dobrowolny, a nie narzucony przez prawo - na ulicę. Zawsze wydawało mi się, że to kwestia kultury, że na ulicy się nie pali, bo dmucha się dymem na innych. Ostatnio jednak kilka razy przekonałam się, że nie wszyscy myślą podobnie i zostałam zmuszona do tego, żeby w piękny, słoneczny dzień zaciągnąć się takim dymem, zamiast powietrzem.
Na koniec dodam, że sama czasem palę i nie mam nic przeciwko samemu paleniu, każdy sam dokonuje wyboru. Uważam jednak, że fair w stosunku do innych jest to robić tylko u siebie w domu lub miejscach do tego wyznaczonych.
Czy ktoś posłucha mojego apelu?
Czy ktoś posłucha mojego apelu?