![[url=http://shutr.bz/18HW4tV]Megareligia w USA[/url] to dla Amerykanów nic wielkiego](https://m.natemat.pl/30c8c4382e820acca2aa3a64a99dd8c8,360,0,0,0.jpg)
Do kościoła Lakewood w Houston tygodniowo przychodzi 47 tysięcy osób. Pastorem jest tam Joel Osteen z Teksasu, chrześcijański pisarz i "teleewangelista". To znaczy: telewizyjny, religijny mówca, którego słucha ponad siedem milionów osób w 100 różnych krajach. W 2006 roku Osteen został utytułowany najbardziej wpływowym chrześcijaninem Stanów Zjednoczonych. Jak sam wielokrotnie powtarza, do swojego kościoła zaprasza wszystkich: wierzących, ateistów, homoseksualistów (choć uważa to za grzech), starych, młodych, bogatych i biednych.
Oczywiście wydawane książki przyniosły mu ogromne dochody. Osteen nie ukrywa, że na swoich tytułach zarobił miliony dolarów. Jak jednak podkreśla, nie bierze ani dolara ze swojego kościoła w Lakewood. Jego dom wart jest ponad 10 milionów dolarów. Trzeba zaznaczyć, że w jego retoryce bycie bogatym to nie tylko nic złego, ale wręcz rzecz chwalebna. Tylko na ostatniej książce zarobił 13 milionów dolarów.
Zostałem sklasyfikowany jako "prosperity gospel" (od redakcji: coś w rodzaju religijnego "naciągacza"), ale nie uważam, by to było uczciwe. Myślę, że bogactwo, i mówiłem to tysiące razy, jest zdrowe, oznacza spokój umysłu i dobre warunki dla dzieci. Pieniądze są tego cześcią: i tak, wierzę, że Bóg chce, byśmy się rozwijali, byśmy mogli być błogosławieni i sami mogli dawać większe błogoslawieństwa innym. Czuję się bardzo nagrodzony. Napisałem książkę, która sprzedała się w milionach kopii, ja i Victoria pomogliśmy o wiele większej liczbie ludzi, niż mogliśmy sobie wyobrazić. Ale kiedy słyszę, że jestem prosperity gospel, to brzmi jak by ludzie myśleli: "hej, ten gość po prostu wyciąga kasę".
Dzisiaj Joel Osteen to ogromne przedsiębiorstwo. Uwielbiany pastor jeździ po kraju na spotkania z wiernymi, nazywane "Nocą nadziei". Na takie noce zawsze są dziesiątki tysięcy chętnych. Duchowny jeździ z nimi nie tylko po USA, ale również Kanadzie, Północnej Irlandii czy Izraelu. Oczywiście "Noce nadziei" transmitowane są w telewizji i internecie, oglądają je kolejne setki tysięcy osób. Do tego wsparcie w social-media, nad czym pracuje ekipa specjalistów, marketingowcy, wywiady, i tak dalej, i tak dalej. Jego przemowy trafiają, wedle nieoficjalnych danych, do 7 milionów ludzi w 100 krajach na całym świecie - tygodniowo.
Warto przy tym zaznaczyć, że Osteen nie jest żadnym szarlatanem. Nie obiecuje uzdrowień, cudów i innych rzeczy. W zasadzie jego przemowy przypominają wystąpienia wielu coachów – Osteen mówi o inspiracjach, sile do pokonywania przeszkód, byciu bogatym, motywacji. Z internetowych komentarzy wynika, że po prostu doskonale motywuje ludzi do działania. To też nie powinno dziwić – Osteen jest pastorem-bohaterem. Nawet przeszedł po linie nad Wielkim Kanionem. Inspirujące, prawda? Co więcej, podczas telewizyjnych transmisji Osteen nie prosi o dotacje, co czyni go bardzo uczciwym w oczach wiernych. Jak więc nie wierzyć w jego słowa, okraszone śnieżnobiałym uśmiechem i idealnym życiem prawdziwego Amerykanina z kochającą żoną i dwójką dzieci?
"Fire on your life!" – grzmi Hinn, Kanadyjczyk żydowskiego pochodzenia. I powala ludzi "boską mocą". – Mówiłem Wam, że dzisiaj będą się tu dziać cuda, rzeczy niezwykłe – przypomina pastor dziesiątkom tysięcy zebranych wiernych.
Mimo popularności "krucjat", Hinn znany jest głównie z telewizyjnego programu "To Twój Dzień" ("This is Your Day"). To jeden z najlepiej oglądanych programów w chrześcijańskich sieciach telewizyjnych. Pastor twierdzi, że łącznie wysłuchał go już miliard ludzi – czyli 1/7 ziemskiej populacji.
Megakościołów w USA jest około trzystu. Największy znajduje się, jak zostało wspomniane, w Houston i należy do Joela Osteena. Z zestawienia na "Christian Post" z 2007 roku wynika, że każdego tygodnia łącznie ponad 200 tysięcy wiernych odwiedza tylko 10 największych megakościołów.
Msze są tam szczegółowo zaplanowane i wyglądają jak prawdziwy show. Wiernych wita chór i rockowa piosenka, potem jest wspólna modlitwa i śpiewanie. W Kentucky, dla odmiany, powstało "Muzeum Kreacjonizmu" – pokazujące historię powstania świata według Biblii. Od otwarcia w 2007 roku odwiedziły je setki tysięcy turystów. Zbudowano je przy konsultacji z naukowcem Kurtem Wise'm, który – mimo tytułu doktora z geologii – wierzy w to, co napisano o stworzeniu Ziemi w Biblii. Popularne są też inscenizacje rozmaitych scen biblijnych – nawet na ulicach miast.