![[url=http://shutr.bz/188ziZv]Gry biurowe[/url]](https://m.natemat.pl/19014f3f741ffcb9b2f544cdcb77bf0e,1500,0,0,0.jpg)
Życie to gra, w której nikt nie chce być zwykłym pionkiem. Obgadywanie innych, budowanie sobie zaplecza, a nawet oszustwa, to tylko niektóre elementy rozgrywek, które każdego dnia odbywają się między pracownikami. Jednak czy gry biurowe naprawdę przybliżają nas do zwycięstwa?
Postaraj się pozbyć szefa sprawiając, by stracił chęć do pracy. Rzucaj w niego różnym sprzętem biurowym, by zwyciężyć. Użyj podstępu, by cię nie zauważył. Możesz też wynegocjować pomoc od współpracowników. Gdy będziesz rzucać przedmiotami, postaraj się eksperymentować, by zobaczyć co każda rzecz robi. CZYTAJ WIĘCEJ
Okazuje się, że pomysł na stworzenie gry jest z życia wzięty. Prawdziwe gry o realne stawki mają bowiem miejsce na co dzień w firmach na całym świecie.
W każdym państwie są partie polityczne, które walczą o przywództwo i wpływy. Tak samo jest w każdej, dużej organizacji. To domena każdego miejsca, w którym spotykamy się z biurokracją. Gry biurowe polegają na tworzeniu doraźnych lub długotrwałych sojuszy osób, które dążą do wspólnego celu
Dr hab. Małgorzata Jacyno, socjolog kultury z Instytutu Socjologii UW uważa, że gry biurowe to jedna z dwóch największych opresji w miejscu pracy. – Jedną z nich jest szef, a drugą drugą fakt, że nie jesteśmy solidarni. Taką sytuację wyzwala rywalizacja w pracy. Ta z kolei przybiera negatywny wymiar, gdyż systemy awansu są dziś bardzo niejasne. Szefowie kierują się dwoma głównymi kryteriami. Po pierwsze pracownik musi być wobec niego lojalny i nie wchodzić z nim w konflikt, a dopiero na drugim miejscu są jakieś osiągnięcia – mówi socjolog. Efekt jest taki, że ludzie wolą kombinować, bo same osiągnięcia nie wystarczą, aby otrzymać awans.
Co może być stawką w grze biurowej? Pokus jest wiele, ale większość z nich koncentruje się wokół dwóch głównych obszarów: pieniędzy i wpływów. – Ludzie walczą między sobą o dostęp do budżetów, które chcą rozdzielać w sposób wygodny dla siebie. Jednym z kluczowych celów jest także dostęp do stanowisk, które pracownicy chcą obsadzać "swoimi". Osiągnięcie tych celów, to jednak najczystsze spośród gier biurowych – uważa Gadzinowski.
Stosujemy je wtedy, gdy ktoś nam się nie podoba, bo na przykład się nam naraził. Wtedy rozpuszczamy na jego temat plotki po firmie, próbując w ten sposób zniszczyć psychicznie daną osobę lub doprowadzić do tego, by została zwolniona, pominięta w awansie.
Konflikt to element strategii
Nieformalne gry w korporacji mają wpływ na funkcjonowanie całej organizacji. Mogłoby się wydawać, że są one przyczyną złej atmosfery w pracy, a przez to mogą obniżać zadowolenie pracowników. Okazuje się jednak, że niektórzy pracodawcy celowo prowokują konflikty, które stają się swoistym kołem zamachowym organizacji. Zdaniem Jacka Gadzinowskiego, konflikt jest wpisany w strategię zarządzania niektórymi firmami. – Szefowie robią to, aby pracownicy rywalizowali ze sobą. Ma to sprawić, że będą bardzo efektywni w swoich działaniach – mówi Gadzinowski.
Te gry były obecne zawsze, również w społeczeństwie socjalistycznym. Tyle tylko, że nie bardzo było o co walczyć. Dziś możliwość utraty pracy sprawia, że odsłaniamy swoją najgorszą stronę. Firmy stosują bowiem metodę hire and fire, czyli zatrudnić, i zwolnić, by odmładzać zespół, by coś się działo... A my podejmujmy ryzykowne gry i zaczynamy używać różnego rodzaju przemocy wobec kolegów z pracy.
Z nami, albo przeciwko nam
Czy warto uczestniczyć w konfliktach? Większość osób stara się być poza nimi. Ludzie ci chcą najczęściej przetrwać, a bardziej od wewnętrznych rozgrywek interesuje ich to, by co miesiąc na koncie pojawiła się pensja. – Uczestniczenie w grach biurowych niesie za sobą ryzyko – ostrzega Jacek Gadzinowski. – Podczas gry wyłania się osoba, która staje na czele danej grupy. Nie musi mieć wysokiego stanowiska, ale mimo wszystko cieszy się dużymi wpływami. Jeśli jednak ta osoba zostanie wyrzucona z firmy istnieje duże prawdopodobieństwo, że to samo spotka i nas – mówi bloger naTemat.


