[url=http://shutr.bz/188ziZv]Gry biurowe[/url]
[url=http://shutr.bz/188ziZv]Gry biurowe[/url] Shutterstock.com

Życie to gra, w której nikt nie chce być zwykłym pionkiem. Obgadywanie innych, budowanie sobie zaplecza, a nawet oszustwa, to tylko niektóre elementy rozgrywek, które każdego dnia odbywają się między pracownikami. Jednak czy gry biurowe naprawdę przybliżają nas do zwycięstwa?

REKLAMA
Nie da się schować do kieszeni swojego charakteru i po przekroczeniu progu firmy zachowywać się w stu procentach profesjonalnie. Nie da się lubić wszystkich współpracowników, z którymi siedzimy biurko w biurko. Nie da się też znieść firmowej codzienności bez włączenia odrobiny luzu. Niektórzy jednak włączyli go na tyle dużo, że więcej energii poświęcają na rozgrywki między pracownikami niż na pracę.
Po wpisaniu w wyszukiwarkę słów "gry pracownicze", jako jedna z pierwszych pojawia się gra online: Gry pracownicze. Jej zasady są dosyć klarowne.

Postaraj się pozbyć szefa sprawiając, by stracił chęć do pracy. Rzucaj w niego różnym sprzętem biurowym, by zwyciężyć. Użyj podstępu, by cię nie zauważył. Możesz też wynegocjować pomoc od współpracowników. Gdy będziesz rzucać przedmiotami, postaraj się eksperymentować, by zobaczyć co każda rzecz robi. CZYTAJ WIĘCEJ


Okazuje się, że pomysł na stworzenie gry jest z życia wzięty. Prawdziwe gry o realne stawki mają bowiem miejsce na co dzień w firmach na całym świecie.
Pisaliśmy niedawno o tym, że w biurze zachowujemy się niekiedy gorzej niż w liceum. Zarówno tam, jak i w miejscu w pracy jesteśmy uczestnikami gry. Tworzą ją uczestnicy, bardziej lub mniej sformalizowane zasady i miejsce rozgrywki. Jak mówi bloger naTemat Jacek Gadzinowski, gry biurowe są wpisane w działanie firmy, która jak każda organizacja ma swoje formalne i nieformalne oblicze. – W każdej organizacji tworzą się grupy i rywalizacja między nimi – mówi były pracownik korporacji.

W każdym państwie są partie polityczne, które walczą o przywództwo i wpływy. Tak samo jest w każdej, dużej organizacji. To domena każdego miejsca, w którym spotykamy się z biurokracją. Gry biurowe polegają na tworzeniu doraźnych lub długotrwałych sojuszy osób, które dążą do wspólnego celu


Dr hab. Małgorzata Jacyno, socjolog kultury z Instytutu Socjologii UW uważa, że gry biurowe to jedna z dwóch największych opresji w miejscu pracy. – Jedną z nich jest szef, a drugą drugą fakt, że nie jesteśmy solidarni. Taką sytuację wyzwala rywalizacja w pracy. Ta z kolei przybiera negatywny wymiar, gdyż systemy awansu są dziś bardzo niejasne. Szefowie kierują się dwoma głównymi kryteriami. Po pierwsze pracownik musi być wobec niego lojalny i nie wchodzić z nim w konflikt, a dopiero na drugim miejscu są jakieś osiągnięcia – mówi socjolog. Efekt jest taki, że ludzie wolą kombinować, bo same osiągnięcia nie wystarczą, aby otrzymać awans.
– Kliki (grupy – red.) interesu są niebezpieczne – twierdzi z kolei Wojciech Warski z Business Centre Club, który od ćwierć wieku obserwuje gry między pracownikami. – Zawsze pojawiają się jakieś grupy. Z punktu widzenia pracodawcy, niepożądane są kliki interesu. Często łączą pracowników według stażu pracy, na zasadzie starzy kontra młodzi. Ich istnienie jest bardzo niebezpieczne dla firmy – mówi naTemat Wojciech Warski.
Po trupach...
Co może być stawką w grze biurowej? Pokus jest wiele, ale większość z nich koncentruje się wokół dwóch głównych obszarów: pieniędzy i wpływów. – Ludzie walczą między sobą o dostęp do budżetów, które chcą rozdzielać w sposób wygodny dla siebie. Jednym z kluczowych celów jest także dostęp do stanowisk, które pracownicy chcą obsadzać "swoimi". Osiągnięcie tych celów, to jednak najczystsze spośród gier biurowych – uważa Gadzinowski.
Rozgrywki między pracownikami, którzy walczą o swoje coraz lepsze miejsce w organizacji jest w pewien sposób zrozumiałe. Każdy dąży do rozwoju i stara się wykorzystywać szanse, które przed nim stają. Jeśli jednak te się nie pojawiają, niektórzy zaczynają sami tworzyć warunki, które stawiają ich w lepszym świetle, a już niekoniecznie innych współpracowników. – To są tak zwane brudne gry biurowe – mówi Jacek Gadzinowski, który przez szereg lat przyglądał się wenątrzkorporacyjnym rozrywkom.

Stosujemy je wtedy, gdy ktoś nam się nie podoba, bo na przykład się nam naraził. Wtedy rozpuszczamy na jego temat plotki po firmie, próbując w ten sposób zniszczyć psychicznie daną osobę lub doprowadzić do tego, by została zwolniona, pominięta w awansie.


Konflikt to element strategii
Nieformalne gry w korporacji mają wpływ na funkcjonowanie całej organizacji. Mogłoby się wydawać, że są one przyczyną złej atmosfery w pracy, a przez to mogą obniżać zadowolenie pracowników. Okazuje się jednak, że niektórzy pracodawcy celowo prowokują konflikty, które stają się swoistym kołem zamachowym organizacji. Zdaniem Jacka Gadzinowskiego, konflikt jest wpisany w strategię zarządzania niektórymi firmami. – Szefowie robią to, aby pracownicy rywalizowali ze sobą. Ma to sprawić, że będą bardzo efektywni w swoich działaniach – mówi Gadzinowski.
Wojciech Warski twierdzi jednak, że należy odróżnić gry biurowe od zdrowej rywalizacji. – Każdy sensowny system sprzedażowy czy liczenie wyników zawiera w sobie elementy rywalizacji i jest ona pozytywnie postrzegana – mówi ekspert BCC. Podkreśla jednak, że w niektórych korporacjach została ona doprowadzona do granic absurdu. – Ten wyścig szczurów jest brutalny w skutkach. Obserwujemy go w dużych firmach, bo w małych organizacjach ludzie zbyt dobrze się znają i nie dają się nabierać na te mechanizmy – mówi przedsiębiorca.
Prof. Małgorzata Jacyno wskazuje, iż gry biurowe są wynikiem bezrefleksyjnego promowania elastycznego rozumienia kreatywności. – Sprzyja ono działaniom nieformalnym, czasami wręcz na granicy prawa. Wszędzie obserwujemy dziś apele o kreatywność i plastyczność, które zaczęły się objawiać jako brak granic. Kreatywność zaś miała być przeciwieństwem biurokracji i hierarchiczności – mówi.
Zdaniem socjolog, to właśnie promocja kreatywności sprawiła, że ludzie na siłę chcieli wyjść poza tradycyjny sposób funkcjonowania w organizacjach. Okazało się jednak, że została ona zrozumiana jako pozwolenie na odejście od zasad.
dr hab. Małgorzata Jacyno
Socjolog kultury

Te gry były obecne zawsze, również w społeczeństwie socjalistycznym. Tyle tylko, że nie bardzo było o co walczyć. Dziś możliwość utraty pracy sprawia, że odsłaniamy swoją najgorszą stronę. Firmy stosują bowiem metodę hire and fire, czyli zatrudnić, i zwolnić, by odmładzać zespół, by coś się działo... A my podejmujmy ryzykowne gry i zaczynamy używać różnego rodzaju przemocy wobec kolegów z pracy.


Z nami, albo przeciwko nam
Czy warto uczestniczyć w konfliktach? Większość osób stara się być poza nimi. Ludzie ci chcą najczęściej przetrwać, a bardziej od wewnętrznych rozgrywek interesuje ich to, by co miesiąc na koncie pojawiła się pensja. – Uczestniczenie w grach biurowych niesie za sobą ryzyko – ostrzega Jacek Gadzinowski. – Podczas gry wyłania się osoba, która staje na czele danej grupy. Nie musi mieć wysokiego stanowiska, ale mimo wszystko cieszy się dużymi wpływami. Jeśli jednak ta osoba zostanie wyrzucona z firmy istnieje duże prawdopodobieństwo, że to samo spotka i nas – mówi bloger naTemat.
Nie ma ryzyka, nie ma zabawy. O ile bowiem będziemy rozważnymi graczami, jesteśmy w stanie znacznie szybciej osiągnąć swoje cele. Dzięki grom może się skrócić nasza ścieżka awansu, możemy szybciej otrzymać wymarzoną podwyżkę, czy też polepszyć swoje miejsce w strukturze społecznej firmy.
Wojciech Warski mówi jednak jasno. – Czasem jedynym skutecznym rozwiązaniem jest zwolnienie kogoś – stwierdza pracodawca. Jak mówi, niejednokrotnie w swojej karierze miał do czynienia z grami biurowymi, które zagrażały działalności firmy. – Pracodawca musi czasem wybrać między umiejętnościami zdolnego pracownika, a jego skłonnościami do ciągłego narzekania i wpływania na innych. Trzeba sobie wówczas odpowiedzieć na pytanie, co jest ważniejsze w danym czasie dla danej organizacji – mówi ekspert BCC.
Czy w Waszych firmach także odbywają się nieformalne rozgrywki?