
Artur Hajzer to nie tylko jeden z najbardziej znanych himalaistów w kraju. To także twórca programu Polski Himalaizm Zimowy, w ramach którego odbyła się tragiczna wyprawa na Broad Peak, gdzie zginęło dwóch polskich wspinaczy. Teraz Hajzer sam padł ofiarą bezlitosnych szczytów górskich. Jak informują jego koledzy, od niedzieli nie daje znaku życia. Brał udział we wspinaczce na szczyt Gaszerbrum I.
Po co i dlaczego chodzimy w góry to pytanie fundamentalne. Obecnie polski himalaizm przeżywa żałobę i nie jest to dobry moment na żarty, ale na tak postawione pytanie zawsze odpowiadałem i odpowiadam, że w góry chodzę dla powodzenia u kobiet, sławy i pieniędzy. Bo dobrej odpowiedzi na to pytanie nie ma. Każdy góry traktuje po swojemu. Na przykład, gdy Piotr Pustelnik opowiada o górach, to zawsze mówi dużo o mistyce gór. U mnie jest inaczej. Gdzieś w podświadomości pewnie jest i taka mistyczna więź człowieka z górą podobna do mistycznej więzi rolnika z ziemią… Ale to wszystko, co potrafię na ten temat powiedzieć. Dla mnie góry nie są jakąś formą mistyczną. To jest kupa kamieni, na którą trzeba wejść i zejść…
Podkreślał wówczas, że dla niego to sport – i na szczycie góry nie ma żadnych "mistycznych przeżyć". Wejść, zdobyć, zejść – i zrobić to wszystko w jak najkrótszym czasie – to była jego zasada.

