Lokalne wspólnoty polskich katolików coraz częściej zabierają głos w ważnych dla parafii sprawach. Czasem, jak parafianie z Jasienicy, bronią "swoich" księży, czasem z nimi walczą. Jak na listy, prośby i manifestacje wiernych reagują Władze Kościoła? Bywa z tym różnie.
Parafianin bardziej zaangażowany
Socjologowie religii zwracają uwagę, że w ostatnich latach polscy katolicy coraz bardziej świadomie i odpowiedzialnie podchodzą do spraw swoich lokalnych, religijnych społeczności. – Wśród wiernych widać wyraźnie narastającą tęsknotę za wspólnotą i chęć do brania na siebie większej odpowiedzialności za sprawy wiary – mówi dr Andrzej Górny, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.
Zdaniem socjologa, proces aktywizacji wiernych to wyraz ogólniejszej tendencji, polegającej na tym, że Kościół zmienia swoje oblicze: staje się mniej “ilościowy”, a bardziej “jakościowy”: – Część wiernych rezygnuje, odsuwa się od Kościoła, a ci, którzy zostają, są autentycznie i wyraźnie zaangażowani – zauważa socjolog.
Być może to właśnie dlatego w ostatnich latach tak często słychać o parafianach, którzy postanawiają brać sprawy w swoje ręce i o lokalnych problemach parafii chcą rozmawiać bezpośrednio z biskupami, czy nawet (jak w przypadku wiernych z Jasienicy) z nuncjuszem apostolskim.
W czerwcu lokalne media podlaskie pisały o parafianach z Zawad, zaciekle walczących o pozostanie w ich parafii księdza Roberta Rafało, który zgodnie z decyzją kurii miał odejść z końcem miesiąca w inne miejsce. W jego obronie wierni zebrali ponad 1200 podpisów, demonstrowali też przed siedzibą kurii. Ostatecznie jednak pogodzili się z decyzją biskupa i przyjęli nowego proboszcza.
Zaledwie dwa miesiące wcześniej w Warszawie w podobnej sprawie walczyli parafianie świątyni pod wezwaniem św. Łukasza Ewangelisty na Kępie Tarchomińskiej. Niestety, ich starania spotykały się z murem obojętności.
Zdesperowani parafianie grozili, że nie ustaną w walce o proboszcza i jeśli będzie trzeba, zwrócą się do kardynała Nycza, albo nuncjusza.
Czy listy parafian skutkują?
O ile w powyższych przypadkach parafianie bronili swoich pasterzy, to czasem zdarza się, że pozostają z nimi w ostrym konflikcie i także w tej sprawie proszą o wstawiennictwo biskupów. Prof. Józef Baniak, socjolog z poznańskiego UAM, twierdził w wywiadzie dla “Newsweeka”, że w takich sprawach “biskupi z założenia ignorują parafian”.
Nie jest to jednak regułą. Konflikt w parafii w Koźlu, o którym pisał lokalny tygodnik “Partner”, wywołało pojawienie się nowego proboszcza. Ksiądz szybko zaczął kłócić się z wikariuszami i wiernymi. Problemy skończyły się zaskakująco szybko – odwołaniem proboszcza przez biskupa Andrzeja Czaję, którego o zaistniałej sytuacji poinformowano właśnie drogą listowną.
Podobną historię opowiada naTemat jezuita, ks. Krzysztof Mądel. Zdarzenia te miały miejsce jeszcze w latach dziewięćdziesiątych w diecezji tarnowskiej, na czele której stał wówczas Józef Życiński. Jeden z tarnowskich proboszczów popadł w konflikt z kurią i miał zostać przeniesiony.
– Długotrwałe protesty parafian, bardzo przywiązanych do budującego nowy kościół proboszcza przyniosły wreszcie skutek. Delegacja wysłana do bp. Życińskiego przekonała go, by zmienił decyzję – mówi ks. Krzysztof Mądel.
Duchowny wyjaśnia, że parafianie sukces odnieśli dzięki swojej odpowiedzialnej postawie: dowiedziawszy się, że parafia jest zadłużona w związku z budową kościoła, zadeklarowali, że z własnej kieszeni mogą pokryć część długu. – Ważne było to, że doszło do merytorycznej dyskusji, a protest nie ograniczał się do manifestacji i pokrzykiwań – mówi ks. Mądel.
Czy jednak przypadki, w których biskupi chcą rozmawiać z parafianami to norma, czy wyjątek? Trudno powiedzieć. Nie ma na ten temat danych, a przedstawiciele Kościoła wolą o takich sprawach nie rozmawiać z mediami. Ks. Maciej Szczepaniak, rzecznik prasowy archidiecezji poznańskiej, odmówił nam dzisiaj jakiegokolwiek komentarza w sprawie listów, jakie wierni piszą do swojego biskupa.
Z podobną reakcją spotkała się dziennikarka dziennika “Echo”, opisująca przypadek protestu parafian na warszawskim Tarchominie: – Szanowna pani, to nie jest temat dla mediów – miała usłyszeć w kurii. Pozostaje mieć nadzieję, że życzliwości, której przedstawiciele kurii nie mają dla mediów, zachowali nieco więcej dla zwykłych wiernych, piszących do biskupów listy w ważnych dla siebie sprawach.
Odwiedziliśmy kurię na Floriańskiej, gdzie na powitanie natrafiliśmy na opór ze strony portiera, który próbował nie dopuścić nas do nikogo. Po dłuższym czekaniu, przyszedł do nas ksiądz sekretarz, przyjął pismo i poinformował, że decyzje zapadły i nic nie wskóramy. CZYTAJ WIĘCEJ
gazetaecho.pl
Prof. Józef Baniak
socjolog z poznańskiego UAM
Reagują, a i to nie zawsze, dopiero wtedy, gdy konflikt między proboszczem a wiernymi przeradza się w awanturę. Na przykład gdy zdesperowani ludzie wywożą księdza na taczkach. CZYTAJ WIĘCEJ