Między Bugiem a Odrą? W sercu Europy? Od morza do morza? Nic podobnego. Znaleźć ją można wszędzie tam, gdzie jest spór. Jej moc sprawia, że nie trzeba szukać argumentów do dyskusji, bo Ona, jest ponad to. Gdzie jest Polska? Tu jest POLSKA!
Oj niełatwo jest w naszym kraju dyskutować, niełatwo. Na każdym kroku może się bowiem okazać, że nasz głos jest niepożądany, a wręcz nie mamy do niego prawa. Ba, równie łatwo możemy dzięki niemu zostać sklasyfikowani jako ten, który stoi po drugiej stronie. Na przykład tam, gdzie stało ZOMO. Wystarczy, że nasz rozmówca uzna, że Polska jest tu gdzie on. I nigdzie więcej.
Kim zaś jesteśmy my? Kimś, kto nie kocha Polski i Polaków, a swoimi podłymi insynuacjami podważa rację stanu. Co tak naprawdę oznacza stwierdzenie "tu jest Polska"? Mniej więcej tyle, co "Lepiej nie fikaj, prawda i tak jest po mojej stronie. A jeśli się odważysz, nie będziesz prawdziwym Polakiem, jak my". Ot, tu jest Polska!.
Hartman vs Godson
Ostatnio nieco już zapomniane zdanie charakterystyczne dla polskiej prawicy przypomniał poseł John Abraham Godson. Owa fraza była odpowiedzią na słowa prof. Jana Hartmana, który wyraził swoje zdziwienie po telewizyjnym występie posła Platformy.
Poseł Godson pospiesznie odpowiedział Hartmanowi na swoim Facebooku. "W odpowiedzi na pytanie profesora Hartmana "gdzie ja żyję?" odpowiadam - Panie profesorze Hartman – Tu jest Polska!".
Można od tego wszystkiego zwariować. Nie dalej jak tydzień temu Jarosław Gowin przekonywał nas, gdzie jego zdaniem "jest Polska". Czyli gdzie? Według byłego ministra sprawiedliwości, jest ona tam, gdzie nie ma miejsca na małżeństwa homoseksualne. W Polsce Gowina nie ma sensu zaszczepiać Polakom nowinek zachodnich w rodzaju paramałżeństw homoseksualnych. Jeśli więc ktoś myślał, że w tym kraju jest miejsce na dyskusję o związkach partnerskich, niech wie, że nie ma. Czemu? Bo "tu jest Polska". Ta Gowina.
Gdzie jest Polska?
Trzeba jednak przyznać, że dwaj najbardziej zorientowani na prawo posłowie Platformy trochę uzurpują sobie prawo do decydowania, gdzie naprawdę jest Polska. Od lat bowiem wiadomo, że Polska jest tam, gdzie Jarosław Kaczyński. A dokładniej tam, gdzie nie ma Donalda Tuska, Bronisława Komorowskiego, ani równie szanowanego przez prawicę ministra Radosława Sikorskiego. Czy prawicowemu skrzydłu partii rządzącej łatwo będzie przejąć prawo do zgranej już nieco frazy? Nie sądzę.
Przez szereg miesięcy Polski jednak tu nie było. Była tam, czyli pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu. Gdzie dokładnie? Wszędzie, gdzie są ludzie, którzy nie wierzą w katastrofę smoleńską. Jeśli bowiem ktoś ośmielił się myśleć o niej inaczej niż w kategorii zamachu (co zdaniem niektórych spowodowane jest brakiem myślenia), nie miał i pewnie dalej nie ma prawa być zaliczanym do obywateli tego kraju.
Fraza "gdzie jest Polska" ma też swoje wariacje. Ludzie skandujący przed Pałacem Prezydenckim podkreślali nie tylko gdzie jesteśmy, ale także, gdzie nas nie ma. "Tu jest Polska, a nie Moskwa" – krzyczeli niegdyś przeciwnicy niejakiego "Komoruskiego". Jeśli jednak ktoś twierdzi, że Polska leży w sercu Europu, też nie może się zagalopować. Otóż, jak przypomnieli narodowcy na czerwcowym spotkaniu z Januszem Palikotem: "To jest Polska nie Bruksela, tu się zboczeń nie popiera".
Skoro tyle osób wie, gdzie jest Polska, a każdy z nich widzi Ją po swojemu, gdzie jej szukać? Polska jest zawsze tam, gdzie jest "moja" racja. Gdzie nie masz prawa wypowiadać swojego zdania, bo możesz zostać uznany za "niepolaka". Polska jest też tam, gdzie twoje argumenty nie będą miały żadnego znaczenia.
Uszczypnijcie mnie! Gdzie ja żyję? I kiedy? Poseł na sejm RP w XXI wieku opowiada o wskrzeszaniu umarłych przez katolickich księży i produkuje kasety video na ten temat! I ten poseł, nazwiskiem Godson (bardzo pobożne nazwisko), posłuje z ramienia partii, która prezentuje się jako umiarkowana chadecja, a nawet – sądząc po nazwie – partia obywatelska! CZYTAJ WIĘCEJ