
Reklama.
O wydarzeniach z ostatniego weekendu dziennikarce "Gazety Wyborczej" opowiedzieli pracownicy muzeum. Z ich relacji wynika, że dwóch ogolonych na łyso mężczyzn dopadło Lisa, kiedy ten czekał na autobus. Krzyknęli "pedał", a potem tłukli go pięściami. Mężczyzna nie zdołał uciec - jest chory na stwardnienie rozsiane.
"Jak długo jeszcze kibole będą niszczyć wizerunek Wrocławia jako miasta otwartego, sprzyjającego różnorodności kulturowej, etnicznej, religijnej. Bartek Lis został pobity, ponieważ napastnicy zidentyfikowali go jako 'pedała' i 'antyfaszystę'" – mówi cytowana przez "GW" Dorota Monkiewicz, dyrektorka muzeum.
W reakcji na pobicie ludzie wrocławskiej kultury wystosowali list otwarty, w którym domagają się od Śląska Wrocław zajęcia stanowiska w sprawie incydentów związanych z nacjonalistyczną ideologią kibiców. Zarząd klubu już zdążył odpowiedzieć, ale podkreślił, że możliwość reagowania ogranicza się tylko do terenu stadionu. "Klub nie ma wpływu na działania osób w innym czasie i miejscu" – napisano.
Zareagowała też Kampania Przeciw Homofobii. W liście do prezydenta miasta Rafała Dutkiewicza pyta, czy zamierza on przeciwdziałać kibolskiej agresji.
Ostatnio wrocławscy narodowcy dali o sobie znać podczas wykładu filozofa prof. Zygmunta Baumana. Po tym incydencie Dutkiewicz stwierdził, że nie będzie tolerował "nacjonalistycznej hołoty".
Źródło: "Gazeta Wyborcza"