
Niedawno dreamliner został dopuszczony do lotów, a już ma kolejne problemy. Należąca do etiopskiego przewoźnika maszyna zapaliła się na londyńskim Heathrow. Na pokładzie nie było pasażerów, ale przez półtorej godziny pasy startowe były zamknięte. A sam koncern Boeing chyba przeklina moment, w którym zatwierdzono projekt dreamlinera.
Nie wiadomo, co było przyczyną pożaru. Ogień został zlokalizowany na pokładzie maszyny. Samolot był w tym czasie na zdalnym stanowisku postojowym na płycie lotniska. Maszyna ta przyleciała w piątek rano z Addis Abeby i tego samego dnia miała wystartować w podróż powrotną. Firma Boeing zadeklarowała już dokładne zbadanie przyczyn tego incydentu. CZYTAJ WIĘCEJ
Kilka jednostek straży, które gasiły dreamlinera, przydałoby się skierować również na nowojorską giełdę. Wykres akcji koncernu Boeing zapikował o 6,7 proc. Wcześniej tracił niemal nieustannie, kiedy okazało się, że maszyny trzeba wysłać do serwisu, bo akumulatory nadmiernie się rozgrzewają, co zagraża bezpieczeństwu. Przestój trwał trzy miesiące i przyniósł liniom lotniczym (w tym PLL LOT) ogromne straty. Etiopskie linie jako pierwsze na świecie wznowiły loty dreamlinerami po naprawieniu usterek.
Serialu z kłopotami Dreamlinera ciąg dalszy. Na szczęście od kilku tygodni docierają do nas dobre informacje. Samolot wrócił już do lotów komercyjnych w kilku liniach. Teraz natomiast pojawiła się wiadomość o odbiorze przez linie ANA kolejnego Boeinga B787. CZYTAJ WIĘCEJ
Źródło: rmf24.pl


