"Dzisiejsze kierownictwo 'S' nie ma nic wspólnego ze starą 'Solidarnością'. Przewodniczący Piotr Duda w stanie wojennym chronił radio i telewizję" – mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz.
Bogdan Borusewicz, dawny działacz opozycyjny, w ostrych słowach atakuje obecnego szefa "Solidarności". Jak twierdzi, pod jego rządami związek nie ma nic wspólnego z legendarną "S", a sam Piotr Duda w czasach stanu wojennego nie był nawet po stronie demokratycznej opozycji.
"To chichot historii. Dla niego stare podziały i historia są nieaktualne. Kiedy byłem w 'Solidarności' współpraca z OPZZ byłaby niemożliwa. Dzisiaj 'S' to zwyczajny związek zawodowy, który zrzesza coraz mniej ludzi. Obecny przewodniczący umiejętnie buduje swoją pozycję polityczną" – podkreśla Borusewicz w rozmowie z "Rz".
Marszałek Senatu przewiduje, że prędzej czy później Duda pójdzie w ślady byłego lidera "S" Janusza Śniadka, który wszedł do Sejmu z list PiS. "Póki co, upolitycznił „S" i przyprowadził ją PiS-owi. 'Solidarność' pod jego przewodnictwem nazywa premiera demokratycznego państwa kłamcą i tchórzem. Moja 'Solidarność' nawet dyktatorów komunistycznych tak nie nazywała, bo dążyliśmy do dialogu i proponowaliśmy swoje rozwiązania problemów społecznych" – dodaje.
Sam Borusewicz znalazł się ostatnio w centrum zainteresowania w związku z konfliktem między nim a Lechem Wałęsą. Były prezydent poczuł się urażony słowami Henryki Krzywonos, która stwierdziła, że to Borusewicz był przywódcą strajku w Stoczni Gdańskiej z 1980 roku. Wałęsa zagroził nawet koledze z opozycji, że odkryje "niemiłe karty historii".