
A uwaga na Pospieszalskim skupiła się przez wpis Kamila Sipowicza. Artysta napisał na swoim blogu w naTemat o innym Janie Pospieszalskim, niż ten którego zna większość z nas. Janek, jak pisze o nim Sipowicz, był niegdyś jego zdaniem cudownym kompanem i pełnym fantazji młodzieńcem, który stał się "manipulatorem i kłamcą". – To napawa mnie przerażeniem – stwierdził ostro partner Kory Jackowskiej.
Janku, nie raz i nie dwa w twoich wielu domach paliliśmy marihuanę i nie pytałem wtedy jak ją skombinowałeś, kto ci przysłał, ale dziękuj Bogu, że nie rządził wtedy pan Kaczyński z panem Błaszczakiem, Brudzińskim i Hoffmanem. Zawsze mówiłeś, że marihuana bardziej ci służy niż alkohol, bo zdaję się to z etylowym narkotykiem miałeś największe problemy. CZYTAJ WIĘCEJ
Zapytaliśmy dziś Kamila Sipowicza, co jego zdaniem spowodowało przemianę Jana Pospieszalskiego. – Być może to jego tragedia osobista, choć nie widzę takiej możliwości. Może Smoleńsk mu się rzucił na głowę? Nie wiem naprawdę – mówi naTemat Kamil Sipowicz.
Kamil Sipowicz pamięta go jako zupełnie inną osobę niż zatwardziały prawicowy dziennikarz, którym jest teraz. Wielu ludzi nie byłoby w stanie wyobrazić sobie dziś, że mógł sięgać po marihuanę i prowadzić imprezowy tryb życia. Jednak jego dawni przyjaciele z czasów wspólnego grania mówią wprost - Pospieszalski był "równym gościem".
Piotr Strzembosz docenia, że Pospieszalski zmienił swoje życie. – Jest to człowiek, który gdyby chciał, czerpałby dochody ze sztuki. Jest bardzo utalentowanym muzykiem, grał w wielu znanych zespołach. Nie miałby problemów, aby koncertować i fajnie żyć – mówi prawicowy bloger. To prawda. Zanim Pospieszalski rozpoczął działalność medialną, współpracował z duetem fortepianowym "Marek i Wacek". W latach 80-tych grał też w zespole Woo Boo Doo, a po jego rozpadzie został basistą oraz menadżerem w zespole Voo Voo. Nie wszyscy wiedzą, że Jan Pospieszalski był także członkiem legendarnej grupy "Czerwone Gitary".
O swoich poglądach Pospieszalski zaczął mówić odważniej na początku lat 90. Gdy na początku 1994 roku pierwszym prezesem Telewizji Polskiej jako spółki został Wiesław Walendziak, zaczął zatrudniać na Woronicza młodych ludzi, których wspólną cechą były konserwatyzm. Grupa ta zaczęła nadawać ton publicystycznym i kulturalnym programom w TVP. CZYTAJ WIĘCEJ
Przystojniak i imprezowicz
Jan Pospieszalski nigdy nie narzekał na brak powodzenia wśród kobiet. – On dalej jest przystojnym mężczyzną, ale gdy z nami współpracował, wyglądał jeszcze lepiej. Miał długie włosy i był obiektem westchnień młodych dziewczyn. Myślę, że miał tego świadomość – mówi Jerzy Skrzypczak.
Zbigniew Hołdys niechętnie wypowiada się na temat Jana Pospieszalskiego i jego kłótni z Kamilem Sipowiczem. – Dla mnie jest strasznie bolesne, że ludzie, którzy kiedyś się przyjaźnili i wiedzą o sobie bardzo dużo intymnych szczegółów, nagle sięgają po amunicję, której nikt inny nie ma poza nimi. Strzelają do siebie dawni przyjaciele – mówi Hołdys.
Ostatni wpis Kamila Sipowicza na blogu był przepełniony nie tylko atakami na Pospieszalskiego, ale także swego rodzaju goryczą. Widać w nim, że żałuje utraty kompana sprzed lat. – Sytuacja jest dziwna. Jak się spotykamy, to normalnie się z nim witam i chwilę nawet porozmawiamy. Ale to, co w ostatnim czasie powiedział na mój temat jest manipulacją i kłamstwem. Mam w związku z tym dysonans – mówi Sipowicz.
W 2005 roku lewicowa partia Zieloni 2004 opublikowała list otwarty, w którym wskazywała, że Pospieszalski jest zamknięty na jakąkolwiek merytoryczną polemikę, a gości, którzy mają poglądy inne od niego, poniża i ośmiesza. Pod listem podpisało się ponad 100 osób. CZYTAJ WIĘCEJ
Nie mniej krytyczne zarzuty padały pod adresem jego programu "Warto Rozmawiać". Zarzucano mu, że jego programy są tendencyjne i tworzy je pod z góry założoną tezę. Gości o odmiennych poglądach co prawda zapraszał, ale nie dlatego, że "warto rozmawiać". Chciał stworzyć pozory dyskusji.