Berlin, Paryż, Mediolan, Wenecja, Wiedeń i kilka innych miejsc zwiedził Łukasz Antkiewicz w swojej pociągowej podróży po Europie. Za bilety zapłacił nieco ponad 100 euro. Za wszystko, włącznie z noclegami, około 2 tysiące złotych – czyli tyle, ile kosztuje "wypoczynek" nad polskim morzem. Na pytanie, czy warto było, Antkiewicz odpowiada: – Już planujemy kolejną wyprawę.
Cały trip po Europie Łukasza, jak to dzisiaj mawiają młodzi, trwał 17 dni. W tym czasie nasz rozmówca był w Berlinie, Paryżu, Nicei, Monte Carlo, Mediolanie, Wenecji i Wiedniu. Wszystko kosztowało około 2 tysiące złotych. Czyli tyle, ile wydalibyśmy – co najmniej – na wakacje nad polskim morzem albo niezbyt wypasioną podróż za granicę. Jak tego dokonać? Trzeba to bardzo dokładnie zaplanować.
Jak tanio objechać Europę
– Pojechaliśmy czteroosobową grupą. Bilety kupowaliśmy w promocji, na przykład na linii Berlin-Paryż jeździ nocny pociąg Perseus, bardzo wygodny. My jechaliśmy taniej, za 29 euro, w normalnym przedziale, ale fotele były rozkładane, więc jest całkiem wygodnie. Można też jechać nim za 69 euro, wtedy podróżuje się w 2-osobowych kuszetkach z prysznicem – opowiada Antkiewicz.
W Berlinie, gdzie Łukasz i jego znajomi głównie się bawili, spędzili 3 dni, w Paryżu 2. Dalej była podróż do Nicei pociągiem TJV, który pokonał 1000 kilometrów w około pięć godzin. – Na to bilety kupiliśmy za 25 euro, ale musieliśmy to zrobić z dwumiesięcznym wyprzedzeniem. Inaczej kosztowałyby co najmniej 100 euro – podkreśla.
Dalej była Nicea, gdzie spędzili sześć dni. – Mieliśmy tam swoją bazę, z której jeździliśmy po Lazurowym Wybrzeżu i okolicach. Byliśmy m.in. W Cannes i Monte Carlo. Takie lokalne podróże to koszt 3-6 euro – opowiada nasz rozmówca.
Z Nicei do Mediolanu, ale z przesiadką – za to za 15 euro. Po Mediolanie czas na Wenecję – jeszcze taniej, bo za 9 euro. Łukasz podkreśla, że takie ceny są osiągalne tylko przy wcześniejszym rezerwowaniu biletów – inaczej trzeba płacić po 40, 50 euro za bilet. – W Mediolanie byliśmy dwa dni, w trakcie jazdy do Wenecji spotkaliśmy ekipę Dolce&Gabbana, pracowali w pociągu – wspomina Antkiewicz.
Dalej we Włoszech już była tylko Wenecja, potem Wiedeń i Warszawa. Łącznie, na 17 dni takiej wycieczki, Łukasz wydał około 2 tysiące złotych. To nie dużo, biorąc pod uwagę fakt, że tyle kosztuje tydzień pobytu nad polskim morzem. Przy czym, jak już wspomniano, żeby tak obniżyć koszty, trzeba zaplanować wyjazd o wiele wcześniej. – Najlepiej pół roku wcześniej, bo niektóre bilety trzeba kupić z trzymiesięcznym, a niektóre z dwumiesięcznym wyprzedzeniem. Tak samo jest z noclegami. A na przykład w przypadku biletów we Włoszech, musieliśmy codziennie sprawdzać, czy już pojawiła się możliwość kupna – opowiada Łukasz.
Jednocześnie nasz rozmówca podkreśla, że taki tryb organizowania podróży ma jeden duży plus. – Koszty rozkładały się co miesiąc. Nie było tak, że jednego miesiąca musieliśmy wydać dużo pieniędzy – podkreśla Antkiewicz. Mimo że tak dużo czasu spędzili w pociągach, to podróż nie męczy. A zdarzały się odcinki całonocne. – Na Zachodzie pociągi są inne niż w Polsce. Poza tym, te podróże są bardzo urokliwe. Można poznać różnych ludzi: zarówno mieszkańców danego rejonu, jak i osoby z całego świata. My spotkaliśmy Hiszpanów, Włochów, Belgów, Amerykanów. No i w przeciwieństwie do samolotu, z pociągu widać zmieniający się krajobraz. To zupełnie inny rodzaj podróży – wspomina.
Dodaje też, że bilety w wielu miejscach można kupić po prostu w automatach – nie trzeba stać w długich kolejkach. Tak jest zwłaszcza we Włoszech, gdzie dzięki temu rozwiązaniu podróż nabiera innego standardu. Intuicyjne i łatwe w obsłudze maszyny z dokładną rozpiską. Skąd, dokąd, o której i za ile.
I choć taka wycieczka to genialna przygoda, nie są to wakacje dla każdego.
– To raczej dla osób, które szukają przygody, a nie chcą leżeć i odpoczywać – mówi. Na pytanie, czy było warto, odpowiada krótko: – Planujemy już kolejne podróże. Jedną po Hiszpanii i Portugalii, drugą po Skandynawii.
Co jednak, jeśli chcielibyśmy odbyć taką podróż i nie planować jej kilka miesięcy wcześniej? Wtedy z pomocą przychodzi bilet InterRail. Umożliwia on jeżdżenie pociągami po całej Europie, jest ważny w 30 różnych krajach, a do tego obejmuje prom kursujący pomiędzy Grecją i Włochami. Można go kupić w różnych wersjach "ważności" – są zarówno takie na 5 dni przejazdów (ważne przez 10 dni), jak i na 10 dni przejazdów – ważne 22 dni. Istnieją też bilety tego typu,
Jak plasują się ceny tych biletów? To zależy, głównie od wieku. Dorośli, jak zwykle, mają drożej, młodzi do 26 roku życia mogą liczyć na zniżki, tak samo studenci. Poniżej tabelka prezentująca ceny w różnych opcjach InterRail. Podkreślmy jednak, że poniższa tabela przedstawia tylko ceny biletów w wersji global – czyli takiej, która obejmuje wszystkie 30 krajów. Cały cennik, również z innymi wersjami (np. tylko na jeden lub kilka krajów) dostępny jest TUTAJ.
Niestety, innych możliwości podróżowania pociągiem po Europie za bardzo nie ma. To znaczy – można pójść na żywioł i po prostu kupować bilety na miejscu. Ale wówczas należy się liczyć z tym, że średnio na bilet wydamy co najmniej 40-50 euro. Na pewno też trudniej jest wtedy dostać nocleg, szczególnie w okresie wakacyjnym. Można, co prawda, skorzystać jeszcze z Eurail Pass – systemu podobnego do InterRail, ale znacznie droższego. Tam ceny, niestety, zaczynają się od ok. 300 euro na biletach globalnych.
Jak podkreśla w rozmowie z nami redaktor naczelny miesięcznika "Rynek Kolejowy" Łukasz Malinowski, najlepiej jest łączyć metodę Łukasza Antkiewicza z biletami InterRail. To znaczy: kupić na przykład bilet do i z Warszawy normalnie, jako oddzielny, a w międzyczasie tych dwóch podróży korzystać z biletu InterRail. W ten sposób można zaoszczędzić więcej pieniędzy. Szczegóły o jeżdżeniu za pomocą InterRail można znaleźć na stronie InterCity.pl
Łukasz Malinowski sugeruje też, by – szczególnie jeśli wybieramy się do jednego czy dwóch krajów, a nie kilku – sprawdzić, czy w danym państwie nie ma większych promocji na przejazdy po całym kraju. W Japonii bowiem niektóre spółki posiadają nie tylko koleje, ale i np. hotele. Wtedy szykują duże promocje pakietami.
Na wschodzie łatwiej
Z kolei Marta Rogalska z "Rynku Kolejowego" radzi, by w podróżach po Europie Zachodniej skorzystać z wyszukiwarki Deutsche Bahn, która pokazuje międzynarodowe połączenia kolejowe. W ten sposób można łatwiej zaplanować podróż. Rogalska podkreśla, że z samym kupowaniem biletów nie powinno być problemów.
– Oczywiście, im wcześniej kupi się bilet, tym jest on tańszy. Wiele firm kolejowych oferuje sprzedaż biletów przez internet, choć mogą być z tym problemy przy połączeniach międzynarodowych. Dwa miesiące wcześniej można czasem kupić bilety promocyjne, ale tak naprawdę większość przewoźników bilety internetowe (zwłaszcza na połączenia regionalne) sprzedaje dopiero z miesięcznym lub krótszym okresem, jak nasze PKP InterCity. Te doświadczenia dotyczą kolei włoskich, niemieckich i austriackich – z nich korzystałam, kupując bilety na tegoroczne podróże – wyjaśnia Marta Rogalska.
Nasza rozmówczyni sama planuje na sierpień tygodniowy wyjazd na trasie Warszawa - Budapeszt - Zagrzeb - Split - Dubrovnik - Bar - Belgrad - Budapeszt. Jak zaznacza, w środkowo-wschodniej części Europy jest nieco łatwiej o tanie bilety niż na Zachodzie. – Większość biletów zamierzam zakupić na miejscu – mam potwierdzone informacje, że nie ma z tym problemu. Wcześniej kupiłam tylko promocyjne bilety PKP IC z Warszawy do Budapesztu za 29 euro. Zastanawiam się także nad rozwiązaniem Balkan Rail Pass – bilet uprawniający do nieograniczonej liczby przejazdów po krajach bałkańskich - przyznaje Rogalska.
Jak więc widać, miłośnicy pociągów mają trochę opcji do wyboru. Zawsze warto też, jeśli wciąż brakuje nam informacji, zapytać o szczegóły na forach poświęconych kolei - tam zawsze można uzyskać odpowiedź na nurtujące nas pytania.