Tak przekonywał poseł Solidarnej Polski w programie Andrzeja Morozowskiego w TVN24. Dera twierdzi, że wszelkie narkotyki trzeba zwalczać, bo to "biała śmierć". Dyskutował z nim Kamil Sipowicz. - Pan poseł się w ogóle nie zna na tym - odpowiadał nasz bloger.
Kamil Sipowicz ponownie wywołał dyskusję o narkotykach, ujawniając, że Jan Pospieszalski także za młodych lat palił marihuanę. Nasz bloger był jednym z dwóch gości w programie Andrzeja Morozowskiego w TVN24. Drugim był Andrzej Dera, poseł SP, który przekonywał, że narkotyki trzeba zwalczać za wszelką cenę.
- One są białą śmiercią - mówił Dera. Jak zaznaczał, państwo nie może dopuścić do legalnego posiadania nawet małej ilości narkotyków, bo ludzie popadają przez to w uzależnienia, zaczynają od marihuany i potem sięgają po inne rzeczy. - To prosta droga do śmierci - grzmiał poseł SP.
Na argument Morozowskiego, że obok posła siedzi przykład człowieka biorącego narkotyki od lat, Dera odpowiedział: - A inni nie mogą usiąść, bo są w zaświatach.
Sipowicz przekonywał, z kolei, że to alkohol jest najgroźniejszym narkotykiem na świecie i że to od niego ludzie się szybko uzależniają i umierają. Na te argumenty, niestety, Andrzej Dera pozostawał głuchy i sam przyznał, że alkohol pił, ale narkotyków zażywać nie zamierza.
Nasz bloger przypominał też, że została już obalona teza o tym, że zaczyna się do marihuany, a potem sięga po gorsze narkotyki. - Tak naprawdę zaczynamy od alkoholu, to jest najgroźniejsze. Ta koncepcja bramy, że zaczynamy od alkoholu, została już obalona. Panie Pośle, pan nie czytał na ten temat, ja przeczytałem tysiące książek - mówił Sipowicz.
Kamil Sipowicz przypominał też, że w Polsce zatrzymuje się 40 tysięcy osób rocznie za posiadanie narkotyków, ale tylko 4 proc. z nich posiada "duże ilości". - Przede wszystkim zdefiniujmy wreszcie co to jest "mała ilość" - przekonywał nasz bloger. Jak podkreślił, nie może być tak, że prokurator czy policjanci sami decydują o tym, jaka to jest mała, a jaka duża ilość narkotyków i że należy to jak najszybciej uściślić w prawie.
- W Czechach, w Portugalii, można posiadać do 15 gram. Wy byście, panie pośle, wsadzali za to ludzi do więzienia. Ale pan nie wie, że w więzieniach dostanie pan te wszystkie narkotyki, tylko dziesięć razy drożej - wyjaśniał Sipowicz.
Na to Dera odpowiadał, że metodą Solidarnej Polski na problem narkotyków nie są więzienia. - Nasza metoda jest taka, żeby ludzie nie mieli problemu. Państwo nie może dobrowolnie pozwalać, żeby ludzie się uzależniali. Nie dość, że mamy problemy z alkoholem, to jeszcze miałyby do tego dojść narkotyki? - pytał poseł SP.
Dera podkreślił, że państwo powinno promować "życie w czystości od narkotyków" i wtedy ludzie nawet by po nie nie sięgali. - "Marihuana to nic złego", mówią wszyscy, którzy się na tym etapie zatrzymali. Ale co z tymi, którzy nie potrafili? Co z tymi, którzy mają kłopoty psychiczne, depresje, to wszystko w porządku? - pytał poseł. - My stwarzamy zero tolerancji dla narkotyków. To idea. Żeby narkotyki były zakazane w Polsce, żeby nie było możliwości posiadania narkotyków, poprzez prawo. A Pana pomysł jest taki: nie przeszukujmy, można być na haju. To świat, który prowadzi donikąd, co pan proponuje młodym ludziom? - grzmiał Dera. - Polskie prawo nie akceptuje narkotyków i to zdrowe zachowanie.
Kamil Sipowicz, nieco znudzony tymi argumentami, ripostował, że Andrzej Dera "w kółko mówi to samo". - Jaka to śmierć? Ja palę 40 lat i żyję. A znam alkoholików, którzy już nie żyją. Pan do tego myli marihuanę z heroiną i kokainą, mówiąc "biała śmierć", pan się kompletnie nie zna - odpierał ataki parlamentarzysty Sipowicz.
Gdy nasz bloger przypomniał, że jemu chodzi tylko o to, by młodzi ludzie nie trafiali za jointa do więzienia, Andrzej Dera stwierdził, że on nie zna przypadków, by ktoś za 1 gram poszedł siedzieć. Na co Sipowicz odpowiedział: - A ja znam. Ba, Andrzej Dołecki spędził w więzieniu trzy miesiące za nieposiadanie niczego.