
Przeglądaliście kiedyś oferty pracy za naszą zachodnią granicą? Szczególnie te z krajów anglosaskich przykuwają uwagę jedną rzeczą. Prawie każdy pracodawca od razu informuje w nich otwarcie na jakie warunki finansowe może liczyć przyszły pracownik. Wielu pracodawców już w ogłoszeniu wspomina również o warunkach na dalszej ścieżce kariery. A w Polsce? To prawie zawsze absolutna tajemnica.
Na nadwiślańskim rynku pracy do niewielkiego grona szczerych co do warunków finansowych pracodawców należy jednak renomowana agencja interaktywna Netguru. Programiści z Poznania na swojej stronie internetowej przygotowali nawet wizualizację typowej ścieżki kariery, gdzie jasno informują jakich kompetencji oczekują od pracowników zatrudnionych na danym poziomie. I wcale nie robią tajemnicy z tego, na jaką pensję można u nich liczyć.
- Staramy się być transparentni zarówno wewnątrz firmy jak i w komunikacji ze światem. Publiczne stawki i ścieżka kariery powodują, że osoby które do nas trafiają od pierwszego dnia rozumieją tę kulturę. Każdy kto do nas aplikuje, np. na stanowisko developera Ruby on Rails, może odnaleźć swoje miejsce na ścieżce kariery, dzięki czemu od razu jest informowany za jakie umiejętności otrzymuje wynagrodzenie - mówi mi Aleksandra Pszczoła z Netguru.
Jadwiga Naduk z agencji pracy Hays w rozmowie z naTemat przyznaje, że potencjalnemu pracownikowi pomaga to nie tracić czasu na poszukiwanie pracy w miejscu, w którym nie mają budżetu gwarantującego nam satysfakcjonujące warunki. - Model anglosaski wskazuje wycenę stanowiska pracy, ale nie jest to precyzyjna informacja – ile zarobimy jeśli otrzymamy wybraną ofertę pracy. Podawane są jedynie widełki płacowe, czyli przewidywane poziomy na danym stanowisku. - dodaje.
W ocenie Jadwigi Naduk z Hays zbytnia otwartość w tych sprawach może jednak wyjść na niekorzyść aplikującego. Specjalistka przekonuje, że często do pracodawców zgłaszają się ciekawi absolwenci, którym brakuje jednak wszystkich oczekiwanych kwalifikacji lub doświadczenia. Gdyby budżet na dane stanowisko był upubliczniony, pracodawca musiałby im podziękować, bo nie są warci jeszcze nawet określonego publicznie minimum. Tymczasem w przeciwnym razie można zaoferować mu na pewien czas gorsze warunki, zainwestować w szkolenie i z czasem dać satysfakcjonującą podwyżkę.
Młody matołek?
Tematem dnia są doradcy ministra spraw wewnętrznych. Jeden z nich jest młody, z czego parę redakcji wyciągnęło wniosek, że musi być matołkiem. Wniosek jest przykry dla piszących, bo kilku nie ma zapewne więcej lat niż oskarżony 21 latek. Wniosek jest też niezbyt mądry, bo mam kilka przykładów wskazujących, że w tym wieku można być nie tylko całkiem niezłym, ale nawet dużo lepszym niż ludzie dookoła. CZYTAJ WIĘCEJ
Bardzo często jest jednak tak, że pracownik sam nie jest w stanie wycenić się na rynku pracy. – Niektórzy tłumaczą się wrodzoną skromnością inni obawiają się, że ich oczekiwania finansowe są zbyt wysokie. Dlatego osoby, które uczestniczą w projektach rekrutacyjnych powinny uzupełnić wiedzę w zakresie sytuacji na rynku pracy oraz poziomów wynagrodzeń w konkretnej branży czy też specjalizacji. Osoba, która jest świadoma swojej wartości na rynku pracy już na wstępnym etapie rekrutacji będzie w stanie jasno sprecyzować swoje oczekiwania finansowe - tłumaczy rekruterka Hays.
- Tu przede wszystkim chodzi o kulturę zatrudnienia. W Polsce nie chcemy i nie lubimy ujawniać swoich zarobków. Polacy boją się zazdrości kolegów z pracy, lub wprost przeciwnie uważają, że wynagrodzenie zbyt niskie może się stać przyczyną drwin - stwierdza Tomasz Misiak, wiceprzewodniczący rady nadzorczej Work Service. I dodaje, że kultura organizacyjna w polskich firmach wciąż wymaga sporej pracy. Nie mają one bowiem określonych siatek płac, nieumiejętnie zarządzają awansami, a wynagrodzenie nie jest ostatecznie określone. Zdaniem Tomasza Misiaka, na wzorcowym dla wielu anglosaskim rynku pracy panuje zupełnie inne myślenie o wynagrodzeniu.
Dobra praca to lekka praca
Utarło się uważać, że dobrze pracuje ten, kto pracuje ciężko. Prawda jest tymczasem taka, że ciężka praca jest zawsze mniej wydajna od lekkiej. Koronnym tego przykładem może być niewolnicza praca więźniów w radzieckich gułagach. Budowa Kanału Białomorskiego pochłonęła setki tysięcy istnień ludzkich i z pewnością wielkie koszty logistyczne, przynosząc zero rezultatów. Kanał powstał, ale nigdy nie nadawał się do żeglugi. CZYTAJ WIĘCEJ
Niepewność pomaga człowieka złamać
Jednak dr Mellibruda przyznaje otwarcie, że większość rekruterów chce w ten sposób po prostu złamać kandydata. - Chodzi o to, by wprowadzić go w tryby korporacyjne i umieścić jak najniżej w pewnej hierarchii. Ma to przynosić podobny skutek do tego, o który rekruterom chodzi, gdy posuwają się do różnych dziwacznych prowokacji i testów rzekomych predyspozycji – mówi.
Dlatego Tomasz Misiak przekonuje, że wszystko zależy od profesjonalizmu przyszłego pracodawcy. - Profesjonalne procesy rekrutacji już na etapie CV odbywają się z podaniem wymagań i oczekiwań pracownika co do wysokości jego pensji. Wówczas firma bez konieczności marnowania czasu kandydata, może zweryfikować czy jej możliwości pokrywają się z jego oczekiwaniami finansowymi - wyjaśnia szef Work Service.


