Kontrowersje dotyczące zakazu zasłaniania twarzy nie cichną. W miniony weekend we Francji doszło do kilku niebezpiecznych protestów.
Kontrowersje dotyczące zakazu zasłaniania twarzy nie cichną. W miniony weekend we Francji doszło do kilku niebezpiecznych protestów. Fot. Shutterstock

Ostatnie noce we Francji nie były spokojne. Odnotowano kilka ataków na policjantów, których obrzucono m.in. petardami, koktajlami Mołotowa. Kilka osób zostało rannych, w tym czternastolatek. Protesty były spowodowane zatrzymaniem mężczyzny, który zaczął dusić policjanta chcącego skontrolować jego żonę, zasłaniającą twarz nikabem.

REKLAMA
We Francji od dwóch lat funkcjonuje zakaz zasłaniania twarzy w miejscach publicznych. Wzbudza on wiele kontrowersji, zwłaszcza w środowiskach muzułmańskich. Osoba łamiąca zakaz może otrzymać grzywnę 150 euro. Osobom, które zmuszają innych do noszenia burek czy nikabów, grozi nawet 30 tysięcy euro kary.
W ubiegły czwartek jeden z francuskich policjantów chciał skontrolować kobietę, zasłaniającą twarz nikabem. Jej mąż zaczął dusić funkcjonariusza, wskutek czego został zatrzymany. Okazało się, że Francuz, który zaatakował policjanta, przeszedł na islam.
Wydarzenie wzburzyło środowiskiem muzułmańskim. W nocy z piątku na sobotę na przedmieściach w Paryżu podpalono kilkanaście samochodów, zatrzymano cztery osoby. Do protestów doszło też wczorajszej nocy. Kilkudziesięciu mieszkańców Trappes zaatakowało policjantów petardami. Mimo postawienia służb porządkowych na nogi, kilka osób doznało obrażeń. Pewien czternastolatek został zraniony w oko. Spokój zakłócono też w mieście Elancourt, gdzie policjantów obrzucano koktajlami Mołotowa. Przed sądem w Wersalu postawiono czterech Francuzów, zarzucono im stosowanie przemocy i znieważenie funkcjonariuszy.
źródło: gazeta.pl