Jarosław Gowin, John Godson i Jacek Żalek wyłamali się z partyjnej dyscypliny i wstrzymali się od głosu w sprawie zniesienia progów ostrożnościowych. Jesienią o ich odwołanie będzie wnioskował Andrzej Biernat, wpływowy lider PO w łódzkim. Dlaczego dopiero jesienią? Ci politycy szkodzą partii już teraz, a i tak wiadomo, że Gowin nie wygra wyborów na szefa Platformy. Może lepiej skończyć tę tragikomedię wcześniej. Już?
Platforma chciała znieść w ekspresowym tempie pierwszy próg ostrożnościowy. Ale niemal rozbiła się o rafę podczas środowego głosowania w Sejmie. Jarosław Gowin, John Godson i Jacek Żalek złamali partyjną dyscyplinę i wstrzymali się od głosu. Przy niewielkiej przewadze liczebnej posłów koalicji i zgodnym głosowaniu posłów opozycji (a przede wszystkim ich pełnej frekwencji) projekt Jacka Rostowskiego był zagrożony. Na szczęście dla ministra finansów wśród posłów opozycji absencja była większa niż w koalicji. Poza tym Platforma Obywatelska od niedawna ma cichego sojusznika.
Związek Zawodowy Posłów
To koło Inicjatywa Dialogu pogardliwie nazywane "Związkiem Zawodowym Posłów". Tworzą je uciekinierzy z Ruchu Palikota. Jak pisaliśmy niedawno ma ich być coraz więcej. Za przygotowanie zabezpieczenia na wypadek odejścia z PO konserwatystów odpowiada Cezary Grabarczyk, mistrz towarzyskich i politycznych gierek. Zagadką pozostaje, ilu jeszcze polityków trzeba wyrwać z Ruchu, aby większość pozostałą niezachwiana. Jak przekonywał Bartłomiej Bodio, który jako pierwszy opuścił Palikota, odejść może nawet 15-20 posłów.
Pytanie pozostaje, ilu posłów może odejść razem z Gowinem. Były minister sprawiedliwości przekonywał w TVN24, że posłów mających wątpliwości w sprawie ustawy jest wielu, ale nie wiadomo ilu przedłoży dyscyplinę partyjną nad swoje obawy. To wygodna dla przywódcy konserwatystów figura retoryczna.
Nie musi ujawniać prawdziwej liczby swoich zwolenników, a jak dotąd znamy tylko dwóch. I nie znaczy to, że w PO tylko tylu polityków ma konserwatywne poglądy. Wystarczy wspomnieć Marka Biernackiego, który został ministrem sprawiedliwości, a na sprawy światopoglądowe ma jasne spojrzenie. Bliższe optyce Jarosława Gowina, niż Donalda Tuska.
Gowin może mówić, że popiera go ok. 45 osób, które w styczniu zagłosowały przeciw projektowi ustawy wprowadzającemu do prawa możliwość zawierania związków partnerskich. Na to przeciwnicy konserwatywnego posła mogą stwierdzić, że w założonym przez niego Parlamentarnym Zespole Dobrych Zmian jest zaledwie 12 posłów PO, a partyjną dyscyplinę jest w stanie złamać tylko 2 z nich, co pokazało głosowanie nad progiem ostrożnościowym. Na co więc czekają krytycy Gowina?
Wyrok: Usunąć. Ale kiedy?
Poseł Andrzej Biernat, który obok Ireneusza Rasia przewodzi pokaźnej grupie posłów (tzw. spółdzielnia) zapewniał, że złoży wniosek o odwołanie niepokornej trójki posłów. Ale dopiero jesienią, bo teraz mogłyby paść zarzuty, że chce siłą usunąć konkurenta Donalda Tuska. Pozbawiony jakichkolwiek szans na zwycięstwo Gowin ma więc partyjny immunitet, dzięki któremu przez najbliższe kilka tygodnie jeszcze nie raz będzie o nim głośno.
– Teraz mamy wewnętrzne głosowanie, więc usunięcie Gowina byłoby problematyczne – powtarza Ireneusz Raś, najbliższy polityczny współpracownik Biernata. – Chociaż nie wiem, czemu to zachowanie miało służyć. To się nie mieści nawet w jakimś planie strategii politycznej. Najbardziej uczciwe byłoby, gdyby Jarosław Gowin sam powiedział, czy chce być przewodniczącym tej partii, czy jakiejś innej – apeluje szef małopolskiej PO.
Przyznaje jednak, że Gowin walczy nie o przywództwo, ale o wypromowanie siebie i swojego programu. Dzięki temu część niezadowolonych z kierunku, w jakim zmierza PO mogłaby zdecydować się na opuszczenie partii razem z nim. Na sugestię, że może to być nawet 40 osób Raś reaguje śmiechem. – Zapewniam pana, że liczba zwolenników Gowina w klubie zdecydowanie bliższa jest tej z głosowania nad progami ostrożnościowymi, a nie nad związkami partnerskimi – zapewnia.
"Jest jakaś granica"
Dlatego nie będzie problemów z utrzymaniem sejmowej większości po wyrzuceniu konserwatystów. Trudno więc zrozumieć, czemu PO boi się usunięcia Gowina. Tym bardziej, że decyzja w jego sprawie już chyba zapadła. – Do końca wyborów Gowin będzie bezkarny? – pytam Ireneusza Rasia. – Nie. Jest jakaś granica. A nigdy nie wiadomo co zrobi Jarek, bo on jest nieprzewidywalny i nieobliczalny. Może sam ogłosi, że wychodzi z partii – zastanawia się Raś.
Kiedy w PO kłócono się o sprawy światopoglądowe, Gowin przekonywał, że w partii trzyma go wspólne spojrzenie na gospodarkę. Ale wraz z głosowaniem nad nowelizacja ustawy o finansach publicznych chyba i ten powód zniknął. – Należę do tych komentatorów, którzy już wcześniej mówili, że trzeba usunąć Gowina z PO – mówi dr Błażej Poboży, politolog z INP UW i redaktor naczelny serwisu Polityka Warszawska. – Odpowiedni moment na to był po występie podczas debaty o związkach partnerskich. Ale jeśli nie zrobiono wtedy, to teraz jest za późno – takie zachowanie byłoby zbyt kosztowne politycznie – ocenia nasz rozmówca.
"Gowin powtórzy manewr Tuska"
A jaki jest sens dalszego czekania? Były minister wykorzysta najbliższe kilka tygodni na gromadzenie politycznego kapitału. – Gowin chce w skali 1 do 1 powtórzyć manewr Donalda Tuska sprzed ponad dekady. Wykorzysta wewnętrzne wybory do policzenia swoich zwolenników, bo 3 osoby w klubie to mało, ale już 10 proc. członków partii to sporo. I kiedy policzy swoich stronników opuści partię, tak jak Donald Tusk opuścił Unię Wolności po przegranej z Bronisławem Geremkiem. Myślę, że korzystniej byłoby, gdyby sam ogłosił wyjście, a nie czekał na wyrzucenie. Według mnie nic by dzięki temu nie zyskał. A kiedy już to się stanie sądzę, że Gowin dołączy do istniejącej inicjatywy politycznej. Nie założy niczego nowego – przekonuje dr Poboży.
Polityka to gra zespołowa, która wymaga dyscypliny. Naruszając ją Godson, Gowin i Żalek szkodzą wizerunkowi PO i zachęcają do dywersji innych posłów partii. Dlatego Donald Tusk powinien stawić czoła krytyce, jaka na niego spadnie i usunąć buntowników z partii. Więcej odwagi! Albo bawią się według jego zasad, albo niech poszukają innej piaskownicy. Albo stworzą własną.