Orgie, brud i niegrzeczni czterdziestolatkowie - z wizytą w warszawskim kinie porno
Joanna Adamczyk
27 lipca 2013, 20:45·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 27 lipca 2013, 20:45
Ścisłe centrum Warszawy. Ubytki w farbie, porozrzucane na podłodze chusteczki, mocny zapach spermy i potu. W jednym pokoju grupa masturbujących się mężczyzn, w drugim mała orgia. To nie dom publiczny, ani darkroom gejowskiego klubu. Jest jednak trochę podobnie: ludzie wnoszą niewielką opłatę za wstęp, spotykają się tu przypadkowo, lub umawiają z obcymi przez forum i wszystko, co pomiędzy nimi się dzieje, zostaje tutaj - na pierwszym piętrze odrapanej kamienicy, w oprawie niewyszukanej pornografii wyświetlanej na dużych ekranach. W końcu jesteśmy w kinie. Kinie porno.
Reklama.
O miejscu dowiedziałam się przypadkiem. Zapytałam znajomego, czy nie wie gdzie na ulicy X jest Schronisko Młodzieżowe, ponieważ potrzebowałam tej informacji do innego tekstu. Kamil podając mi jego dokładny adres powiedział, że nietrudno do niego trafić, a żeby było zabawniej, znajduje się w tej samej kamienicy, co kino porno. Kino porno?
Nie wiedziałam, że coś takiego istnieje. Trzeba to sprawdzić. Wpisałam jego nazwę w Google, i trafiłam na forum. A tam ponad 60 stron wpisów, przez które panowie umawiają się w kinie głównie z innymi panami, podając swój wiek, rozmiar i preferencje, czasami uściślając na co konkretnie mają ochotę i komu mogą coś zaoferować, np. tylko mężczyznom poniżej czterdziestu lat i tylko czystym (podobno wśród bywalców kina jest problem z higieną).
Geje zdecydowanie dominują, jeżeli chodzi chodzi o ilość zgłoszeń, choć zdarzają się też hetero, transseksualiści i szukające przygód małżeństwa. Poza anonsami można przeczytać o akcjach, jakie użytkownicy w kinie zastali. Da się je opisać jednym zdaniem: „każdy z każdym, wszędzie”.
Poszukiwania w sieci zaprowadziły mnie dalej, do kilku podobnych przybytków – już nie kin, ale zwykłych lokali i miejsc w których oficjalnie oferuje się różnorakie usługi (nie seksualne), lecz służących głównie za wygodne miejsce schadzek, podobnie jak Termy Maltańskie w Poznaniu.
Na forum widać, że przynajmniej kilkaset osób jest dobrze zaznajomionych z tematem i dzięki temu miejsca te kwitną, często nawet „po sąsiedzku”, o czym nie mamy pojęcia, bo nikt nie interweniuje. Trudno to zrozumieć, szczególnie w chwili gdy spora część mieszkańców Warszawy oburza się na fakt, że wkrótce w klubie na Woli odbędzie się sexmaraton i jego uczestnicy będą uprawiali grupowy seks.
Grupowy seks? Nie jest to w mieście nowością, delikatnie mówiąc. Nie mam pojęcia od jak dawna warszawskie kino porno istnieje. Najwcześniejsze wpisy jakie na jego temat przeczytałam mają dwa lata, ale domyślam się, że nie pochodzą z początku działalności.
Forum zaczyna się jednak od opisu jak dostać się do kina. Gdyby nie ta rada, nie udałoby mi się wejść. Pod odpowiednim adresem trzeba na domofonie wcisnąć 220 i wejść na dziedziniec. Tam wchodzimy w drzwi po lewej i wdrapujemy się na pierwsze piętro. Coraz bardziej się boję. Otwieramy drzwi i natykamy się na „bramkę”.
Zapewne trochę poddenerwowałam znajdujących się w kinie mężczyzn swoją niechęcią do jakiejkolwiek interakcji. Z tego co przeczytałam na forum, niektórzy są bardzo stęsknieni za kobiecym ciałem. Przedstawicielki płci pięknej są potrzebne w tym przybytku tak mocno, że aż nie płacą za wstęp. Wpuszczono mnie od razu. Mój towarzysz, występujący w roli obstawy, zapłacił 15 złotych rudej pani, która wyglądała jak typowa burdelmama.
Weszliśmy do środka i pierwszym, co mnie uderzyło w tym miejscu był wszechobecny brud, porozrzucane wszędzie chusteczki, oraz mocny zapach spermy i potu. Odrzuciło mnie to i już chciałam wyjść, ale otrząsnęłam się i zaczęłam znowu stawiać kolejne kroki na wręcz lepkiej podłodze. Byłam zdeterminowana, żeby to wszystko zobaczyć i opisać, więc musieliśmy pójść dalej.
Pomieszczeniem do którego trafia się zaraz po przyjściu jest sala kinowa. W niej sporych rozmiarów ekran, na którym zgodnie z założeniami można oglądać ostre porno. Przed ekranem schodkowa widownia. A na niej siedziało kilku mężczyzn, z opuszczonymi w dół spodniami, którzy patrząc na film co chwilę spoglądali na swoje przyrodzenia. W chwili, kiedy wychodziliśmy dołączył do nich kolejny mężczyzna, proponując młodszemu z siedzących na stopniach seks oralny. Zgodził się.
Za widownią znajdowały dwie kabiny, do których bałam się zajrzeć, bo wychodziły z nich jakieś niezidentyfikowane dźwięki, a o ile istnieją jakiekolwiek konwenanse w takim miejscu, to nie wypadało otwierać drzwi. Po drodze jakiś mężczyzna proponował mi seks, a kiedy się nie zgodziłam, zaproponował to samo znajomemu, z którym przyszłam. On także powiedział „nie, dzięki” i poszliśmy dalej. Za kabinami była kolejna sala – ostatnia.
W tym pokoju, w którym mieścił się duży materac na podeście, miała miejsce scena orgii wyjęta żywcem z niemieckiego porno. Brakowało tylko dziwacznej, rytmicznej muzyki. „Drewniane” ruchy, wymuszone pojękiwania i niezbyt piękni „aktorzy”. Kobieta i trzech mężczyzn. Gwiazdą na materacu była Renata, ulubienica bywalców kina, o której sporo się naczytałam na forum. Ma ponad 40 lat i jest tzw. MILFem (z angielskiego Mom I'd Like to F*ck), czyli dojrzałą kobietą, która jest wciąż atrakcyjna dla młodszych mężczyzn. Bywa tu bardzo często i tak jak powiedział stojący obok mężczyzna, który obserwując całą sytuację sam się zaspokajał, „r*cha się koncertowo”.
Po jego słowach stwierdziłam, że widziałam już wystarczająco dużo, więc pora już iść. Po drodze mijamy na korytarzu kilku mężczyzn, którzy odprowadzają nas tęsknym wzrokiem. Potykamy się o chusteczki i wreszcie wychodzimy z tego brudnego (dosłownie i w przenośni) kina na obskurny dziedziniec.
Jak już wspominałam, zwiedzone przez nas miejsce to nie jedyne w Warszawie, które jest nastawione na prawie darmowe orgie i wzajemne zaspokajanie się przez nieznajomych. Z tego co zdążyłam się dowiedzieć dzięki forom (głównie dla gejów), które już zresztą usunęłam z historii swojej wyszukiwarki, jest jeszcze sauna na Woli, do której zaprasza się gości tylko nago (najlepiej młodych mężczyzn), oraz pseudo ośrodki dla naturystów rozsiane po obrzeżach miasta, które służą za przyjemne zadaszenie na czas grupowego seksu.
O wszystkich tych przybytkach można przeczytać sporo, i zapewne podobnie jak w przypadku kina w centrum Warszawy, są to prawdziwe lokale, w których opisane przez anonimowych użytkowników sytuacje mają miejsce. Jednak ja nie mam zamiaru tego sprawdzać. Już ta jedna wizyta w kinie porno będzie mi się śniła po nocach. I niestety nie będą to przyjemne sny.