Polskie firmy zbrojeniowe sprzedawały uzbrojenie Hosniemu Mubarakowi  i Muammarowi Kaddafiemu.
Polskie firmy zbrojeniowe sprzedawały uzbrojenie Hosniemu Mubarakowi i Muammarowi Kaddafiemu. Fot. Presidenza della Repubblica / Damian Kramski / AG / WikimediaCommons.org

Podzespoły przemycone z Polski posłużyły do zbudowania bomby, którą zdetonowano obok autobusu z izraelskimi turystami. Ale broń z Polski, i to w majestacie prawa, trafiała do Muammara Kaddafiego czy Hosniego Mubaraka. Chociaż politycy przekonują, że nasze przepisy dotyczące eksportu broni są bardzo restrykcyjne, uzbrojenie z Polski trafia do krajów, o których można powiedzieć wiele, ale nie to, że są demokratyczne.

REKLAMA
Terroryści, najprawdopodobniej z libańskiego Hezbollahu, przemycili wyprodukowane w Polsce podzespoły i użyli ich do stworzenia bomby. W lipcu 2012 roku na bułgarskim lotnisku Burgas zamachowiec samobójca zdetonował bombę, która poza nim zabiła pięciu izraelskich turystów oraz kierowcę autobusu, który ich przewoził.
Jednak broń z Polski niesie śmierć na znacznie większą skalę. I to zupełnie jawnie i zgodnie z prawem. Lektura publikowanych przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych raportów na temat eksportu uzbrojenia pokazuje, że nasze firmy (głównie państwowe) dozbrajały reżimy w Egipcie, Libii, Algierii, Wietnamie, Jemenie, Maroku, Omanie, Arabii Saudyjskiej, Jordanii czy Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Uzależniony w dużej mierze od zamówień polskiej armii sektor zbrojeniowy szuka nowych odbiorców w na całym świecie. Często zaglądając pod zaskakujące adresy. Ale nie wystarczy tylko znaleźć klienta, trzeba też dostać zezwolenie na eksport. Wydaje je Ministerstwo Gospodarki, ale opinie wydaje MSZ, MON, Ministerstwa Finansów oraz kilka jednostek służb specjalnych. Te wszystkie państwowe urzędy godzą się, byśmy wysyłali broń autorytarnym tyranom. Spora część klientów naszej zbrojeniówki to państwa, które w Rankingu Demokracji plasują się w ostatniej, zaznaczonej krwistym czerwonym, części tabeli. To kraje zakwalifikowane przez badaczy jako reżimy autorytarne.
Algieria
4. miejsce na liście klientów, 130 miejsce w Rankingu Demokracji

W 2010 roku jednym z naszych najlepszych klientów. W 2010 roku wysłaliśmy tam broń gładkolufową, miotacze, amunicję, sprzęt kierowania ogniem, pojazdy wojskowe, statki powietrzne i elektronikę. Polskie firmy zarobiły na tym niemal 28 milionów euro. Niewykluczone, że to broń "Made in Poland" posłużyła do tłumieniu protestów, które wybuchły pod koniec roku. Algierczycy protestowali przeciwko autorytarnym rządom i trwającemu od 1992 roku stanowi wyjątkowemu. W zamieszkach na przestrzeni pięciu miesięcy zginęło 11 osób, a ponad 820 zostało rannych.
Wietnam
10. miejsce na liście klientów, 143. miejsce w Rankingu Demokracji

Wietnam, a właściwie Socjalistyczna Republika Wietnamu, jest rządzony przez partię komunistyczną, a istnienie opozycji wyklucza konstytucja. I chociaż gospodarka kraju jest nastawiona na eksport i bliższa wolnemu rynkowi, niż socjalizmowi, tego samego nie można powiedzieć o życiu politycznym. W 2010 roku wojsko krwawo stłumiło protesty katolików na północy kraju. Śmierć poniosło 28 osób. Polska wysłała tam uzbrojenie za prawie 9,5 mln euro. Podobnie jak w przypadku Algierii: broń gładkolufowa, amunicja i elektronika.
Egipt
16. miejsce na liście klientów, 115. miejsce w Rankingu Demokracji

Reżim Hosniego Mubaraka wydał na polską broń, amunicję i pojazdy wojskowe prawie 3 mln euro. Poza tym nasze firmy sprzedały siłom wojskowym tego kraju bułgarskie karabiny i amunicję. Czy czeka nas taka burza jak w Wielkiej Brytanii? Rząd cofnął tam kilka licencji na eksport broni do Egiptu, kiedy okazało się, że wojsko wykorzystuje ją do brutalnego tłumienia protestów. Nie ma jeszcze danych o eksporcie za 2011 i 2012 rok (jak usłyszeliśmy w MSZ zbieranie danych za te lata jest opóźnione w całej Unii). Ciekawe, czy także po obaleniu dyktatora produkty polskich firm zbrojeniowych trafiają nad Nil.
Libia
20. miejsce na liście klientów, 125. miejsce w Rankingu Demokracji

Producentom broni i urzędnikom wydającym zgody na eksport nie przeszkadzały zbrodnie Mubaraka, nie można się więc spodziewać innego podejścia do Muammara Kaddafiego. W 2010 roku krwawy dyktator kupił za petrodolary "statki lotnicze" (tak to określa raport MSZ) i wyposażenie (m.in. silniki) do nich. Polski producent skasował za to ponad 1,8 mln euro. A kilka miesięcy później, w lutym 2011 roku, zaczęła się wojna domowa – zginęło około 30 tys. osób, a 50 tys. odniosło rany.
Jemen
25. miejsce na liście klientów, 150. miejsce w Rankingu Demokracji

Wśród klientów polskiej zbrojeniówki jest też Jemen, wspierany przez USA reżim, w którym doszło do protestów w 2011 roku. Wieloletniego prezydenta zastąpił wiceprezydent. Trudno mówić o wolnościach obywatelskich w tym kraju, ale Amerykanie potrzebują przyjaźnie nastawionego reżimu, który będzie próbował walczyć z terrorystami. Dlatego i my wysyłamy tam karabiny, amunicję i pojazdy wojskowe, w 2010 roku zarobiliśmy na tym blisko pół miliona euro.
Poza tym, na kwoty od kilku do kilkuset tysięcy euro, robimy interesy z Marokiem, Omanem, Arabią Saudyjską, Jordanią i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Wszystkie te kraje to według ekspertów przygotowujących Ranking Demokracji państwa o reżimie autorytarnym.
Broń można kupować po to, by się bronić, albo po to, by atakować. Chociaż dla sprzedawców wydaje się to nie robić różnicy – pieniądz jest pieniądz – ona jest, i to ogromna. Dla tych, wobec których ta broń zostanie użyta.