
Krzysztof Rutkowski znowu na świeczniku. Oprócz sprawy Madzi z Sosnowca, media donoszą od wczoraj o wyroku dwóch i pół roku więzienia, na jaki skazał go sąd. W ferworze informacji staje przed nami obraz wciąż zacieśniającej się relacji byłego detektywa z rodzicami zmarłego dziecka - Kto weźmie odpowiedzialność, jeśli coś tym dwojgu ludzi się stanie? - pytał wczoraj rozemocjonowany Rutkowski. W szczerość tej przyjaźni nie wierzą jednak komentatorzy. - W takim stanie psychicznym łatwo jest komuś uwierzyć. I ktoś to bardzo perfidnie wykorzystuje - mówiła na antenie tvn24 psycholog, Maria Rotkiel.
Z czasem jego ton uległ kategorycznej zmianie. Od obrońcy polskiej sprawy i racji stanu, bezwzględnego szeryfa, który, veni vidi vici, załatwia sprawę i odchodzi bez sentymentów, stał się "dobrym wujkiem" służący wsparciem i pomocą.
Oglądam konferencje rodziny Madzi. Pierwszy i ostatni raz. To jakis koszmar. Adwokata i psychologa im trzeba a nie detektywa. Okropne.
Dodał, że w tej sprawie kładzie na szalę siebie - Jestem dla nich tarczą obronną, jeżeli zataili coś przede mną, będę bardziej okrutny niż inni.
Rodzice Madzi wystapia w programie Drzyzgi Rozmowy w toku. A pozniej kubeczki, koszulki, dlugopisy..
Rutkowski pewny jest w tym wszystkim swoich ustaleń - Informacje, które posiadam są na tyle konkretne, że wszelkie wątpliwości zostały wyjaśnione. Wykluczam, że śmierć dziecka była zaplanowana przez którąś z tych osób.
- Każda osoba w takiej sytuacji potrzebuje kogoś, kto jest dla niej opoką. W takim stanie psychicznym łatwo jest komuś uwierzyć. I ktoś to bardzo perfidnie wykorzystuje, próbuje coś na tej sprawie ugrać dla siebie. Ktoś kto sprawia takie pozory, że jestem z wami, wam pomagam, ma dużą możliwość sterowania takimi ludźmi. Wykorzystywanie ludzi w takiej sytuacji jest nieetyczne - dodała. Czy ta przyjaźń jest więc wyrachowaną strategią marketingową firmy Biuro Detektywistyczne Rutkowski?
