Rzecznik SLD Dariusz Joński popisał się swego czasu problemami z datami historycznymi. Pewnie dlatego w wakacje stara się sporo czytać. – No jest trochę zaległości, jest trochę do nadrobienia. Chyba wezmę się za biografię Margaret Thatcher – zdradza poseł. Ale pewnie zajrzy też do horrorów Grahama Mastertona, które podsuwa mu żona.
Tak, bardzo lubię czytać, kiedy jestem na wakacjach.
Chce się panu jeszcze siadać z książką po całym dniu chodzenia po górach czy zwiedzaniu zabytków?
Półtora roku temu na świecie pojawiła się nasza córka, dlatego jedziemy w góry, ale żadnych forsujących wycieczek nie będzie. Ale teraz tego wolnego czasu na czytanie jest mniej, można usiąść z książką dopiero kiedy ona zaśnie.
Co lubi pan czytać? Mam nadzieję, że nie opracowania, dokumenty i analizy do pracy.
Nie, czytam najczęściej biografie polityków. Teraz to "Podróż" Tony'ego Blaira, teraz jak tylko się uda, będę sięgał po kolejne. Ale nasza córka ma tyle energii i trzeba poświęcić jej tak dużo uwagi, że tego czasu jest mało. Ale mam nadzieję, że ona się znajdzie.
Niedługo jedzie pan na wakacje. Jakie książki pan zapakuje?
Dzisiaj po powrocie do domu będę się nad tym zastanawiał. No jest trochę zaległości, jest trochę do nadrobienia. Chyba wezmę się za biografię Margaret Thatcher, która kilka miesięcy temu od nas odeszła. Kupiłem już kilka dni temu, ale ostatnio miałem tyle pracy, że nie zdążyłem jeszcze jej poczytać, więc będę nadrabiał.
Z tym nadrabianiem bywa różnie. Plany są ambitne, a kiedy wakacje się kończą, okazuje się, że prawie nic nie udało się przeczytać.
Kiedyś nie miałem z tym żadnego problemu, ale od poprzednich wakacji, kiedy pojawiła się nasza córka, każdą wolną chwilę chcę wykorzystać z nią, to jest dla mnie teraz najważniejsza. Ale kiedy w ciągu dnia zasypia na 1-1,5 godz., to mogę sobie pozwolić na chwilę relaksu i poczytać. Dla mnie najważniejsza jest córka, a że ma dużo energii po mamie i po tacie, musimy ciągle uważać i ją pilnować.
Wymienia się pan książkami z żoną, czy macie rozbieżne gusta?
Moja żona nie czyta żadnych książek politycznych czy biografii, zupełnie ją to nie interesuje. Ona gustuje w Grahamie Mastertonie, którego ja też lubię. Więc jest tak, że ja biorę książki od żony, ale ona moich nie czyta.
Czyta pan papierowe książki, czy pobiera na tablet albo czytnik e-booków?
Ja jestem tradycjonalistą w tej sprawie. Często do książek zagląda się kilkakrotnie. Tak miałem z "Fideliadą" Krzysztofa Mroziewicza. Za każdym razem odkrywałem w niej coś nowego. Warto do dobrych pozycji wrócić nawet po latach, i "Fideliada", którą przeczytałem kilka miesięcy temu, na pewno jest taką książką. Pokazuje nie tylko Fidela Castro, ale historię i kulturę Kuby. Dlatego w kwestii książek jestem tradycjonalistą, chociaż na co dzień czytam gazety w iPadzie. Ale książkę wolę tradycyjnie, tak zostałem nauczony.