Lider Ruchu Palikota znany jest ze swojego luźnego podejścia do norm społecznych i zamiłowania do szokowania. Dlatego nikogo chyba nie dziwi, że poseł lubi się kąpać bez ubrań. Żadnych. – Ja nie jestem żadnym nudystą ani nie chodzę na golasa w miejscach publicznych, ale nie nie ma w tym nic złego, że ktoś się kąpie czy opala nago. Bez gapiów i bez kamer. To samo zdrowie – zachęca poseł w rozmowie z naTemat.
Sławomir Jastrzębowski, naczelny "Super Expressu", podobno ma zdjęcia polityka kąpiącego się przy blasku księżyca. Nago. To pan? Na blogu pisał pan kiedyś, że lubi się kąpać bez ubrań.
Janusz Palikot: To rzeczywiście fantastyczne doświadczenie, czasami tak się kąpię. Ale nie wiem, czy redaktor Jastrzębowski ma moje zdjęcia czy nie.
Upewnia się pan, że nikt nie podgląda, nie robi zdjęć?
Nie. Staram się tym nie epatować. Zakładam, że ich nie ma, ale trudno robić jakieś dochodzenie w tej sprawie. Nie można dać się zwariować.
Czyli wizerunkowi polityka takie nagie występy nie szkodzą?
To absurdalna teza. Gdybym to robił na pokaz, z intencją żeby się publicznie pochwalić, to tak. Ale trudno, żebyśmy w kąpielówkach chodzili do sauny, do bani czy brali prysznic w domu. To absurdalne sytuacje. Niestety jako politycy jesteśmy narażeni na to, że ktoś może zrobić nam zdjęcia w intymnych i nieprzeznaczonych na widok publiczny sytuacjach, ale to nie znaczy, że takie mamy intencje.
Tu nie chodzi o publiczne pokazanie czegokolwiek, zdarcie jakiejś maski. To są normalne czynności osobiste. A poza tym nie przesadzajmy, bo w dzisiejszych czasach, kiedy Putin półnagi łapie ryby, a Obama bez marynarki prowadzi konferencję prasową, wszyscy politycy trochę się rozebrali.
To rozumiem, że bywa pan na plaży w Chałupach i innych miejscach, gdzie obowiązuje strój bez stroju.
Nie. Ja nie jestem żadnym nudystą, ani nie chodzę na golasa w miejscach publicznych, ale nie ma w tym nic złego, że ktoś się kąpie czy opala nago. Bez gapiów i bez kamer. To samo zdrowie.
Na wakacje wyjeżdża pan za granicę, czy zostaje w Polsce?
W Polsce, u siebie, na Suwalszczyźnie. Wyjeżdżam jesienią, kiedy jest brzydka pogoda. W listopadzie jadę do Indii albo inne podobne miejsca. Ale latem siedzę w Polsce, tym bardziej kiedy jest tak genialna pogoda jak w tym roku, to trudno o lepsze wakacje. I wtedy oczywiście dużo aktywności: kajak, pływanie w jeziorze, spacery i dużo ruchu.
Jest pan w stanie odciąć się od wszystkiego? Nie dzwonić, nie pisać, nie czytać o polityce?
Na razie jeszcze wakacji nie mam, bo do 5 sierpnia jeżdżę po Polsce. Ale od 8 do 21 sierpnia nie mam zamiaru odbierać telefonów ani odpisywać na maile. Chcę się całkowicie odciąć.