Polacy przemycają zawodowo. Robią to na ogromną skalę i zarabiają niebagatelne pieniądze - twierdzi norweska służba celna. Tylko w 2012 roku, na jednym przejściu, Norwegowie złapali 130 polskich samochodów, z których każdy przemycał średnio 500 litrów alkoholu.
Po tym, jak Szwecja weszła do Unii Europejskiej, a Norwegia została poza nią, ceny alkoholu i papierosów w obu krajach zaczęły się drastycznie różnić. W Norwegii jest o wiele drożej: za puszkę piwa 4,5 proc. trzeba zapłacić co najmniej 25 koron (ok. 14 zł), a 80 koron (ok. 45 zł) za paczkę papierosów. Nic dziwnego więc, że przemycanie tych towarów do Norwegii i sprzedawanie ich na czarno taniej stało się bardzo opłacalne.
Szczególnie, że do Szwecji można wwieźć w zasadzie dowolną ilość alkoholu - dopóki jest on "do użytku prywatnego". Do Norwegii, dla odmiany, można przywieźć tylko litr mocnego alkoholu, dwa litry piwa i półtora litra wina. W przemycaniu napojów wyskokowych wyspecjalizowali się Polacy - i to oni są obecnie największą zmorą przejścia granicznego między Szwecją i Norwegią w Svinesund.
Prokurator Jan Skarptveid z Norwegii, cytowany przez Interia.pl, twierdzi, że jednym z powodów, dla których Polacy tak chętnie przemycają, jest liczba naszych rodaków w Norwegii. Obecnie mieszka ich tam już 120 tysięcy, a norweskie ceny są dla nich wysokie, więc chętnie korzystają z "promocji" u przemytników.
Jak podkreśla prokurator, celnicy i tak są w stanie zatrzymać jedynie 5 proc. przemytu. A i tak wyniki działań organów ścigania w Norwegii są imponujące. W kwietniu policja zatrzymała 14 samochodów, w których znajdowało się łącznie 16 ton alkoholu. Większość kierowców uciekła.
Jak podaje Skarptveid, tylko w 2012 roku norweskie służby celne zatrzymały 130 polskich samochodów, z których każdy wiózł średnio 500 litrów alkoholu i tysiące papierosów. - Zaledwie w ciągu czterech dni w 32 samochodach znaleźliśmy 62 tys. puszek piwa, 4500 butelek wódki i prawie milion papierosów - zdradza szefowa przejścia w Svinesund Wenche Fredriksen, cytowana przez Interię.
Fredriksen podkreśla, że przemyt jest doskonale zorganizowany - przemytnicy mają swoich zwiadowców, którzy obserwują przejście i dają znać kompanom, kiedy najlepiej przekroczyć granicę.