
Wczoraj leciałem z Warszawy do Lwowa. Bilet w klasie turystycznej, w obie strony, kosztował 1500zł. Samolot był pełny. Miałem okazję na własne oczy przekonać się, jak wyglądają środki oszczędnościowe wprowadzone przez zarząd firmy. Otóż w cenie biletu pasażer otrzymuje szklankę wody (niegazowanej) i batonik "Prince Polo" (najmniejszy jaki istnieje). Jeśli chce sobie kupić coś innego do jedzenia lub picia musi wydać od 15zł w górę.
Było mi głupio, gdy patrzyłem na zdziwione twarze pasażerów, w większości obcokrajowców, bo do takiego dziadostwa nikt się jeszcze nie przyzwyczaił. Ale, pomyślałem sobie, jeśli ma to pomóc firmie…? CZYTAJ WIĘCEJ
Pasażerowie mogą narzekać na brak darmowego jedzenia w klasie ekonomicznej, ale powinni się do tego przyzwyczaić. Tak naprawdę wiele europejskich linii lotniczych stosuje taką politykę już od dawna. W Swiss na krótkich dystansach dostaje się napój i ciastko. W Locie – batonika i wodę. Różnica jest, ale niewielka.
Obecny prezes spółki Sebastian Mikosz podkreśla, że jeśli chodzi o jedzenie, to LOT wzoruje się na amerykańskich liniach. I faktycznie, tam również od dawna catering w klasie ekonomicznej jest płatny, a rozwiązanie się sprawdza. Jak by tego było mało, ta zmiana była jednym z warunków zgody Komisji Europejskiej na pomoc finansową od państwa – albo oszczędności i wsparcie, albo brak oszczędności i brak wsparcia. Prezes Mikosz z pieniędzy państwowych wolałby nie korzystać i robi wszystko, by spółka sama z siebie zaczęła być rentowna, ale przecież musi zabezpieczać się na przyszłość.
Czy tym samym nasz przewoźnik nie zamienia się w tanie linie? Prezes Mikosz twierdzi w wypowiedziach, że nie. Sam fakt usunięcia darmowych posiłków jeszcze nic nie znaczy. Nadal bowiem LOT dowiezie nas na najlepsze lotnisko, nadal też zapewni, że polecimy, nawet jeśli na pokładzie będzie siedem osób. No i nie musimy dodatkowo płacić za bagaż oraz wiele innych udogodnień. A przy rosnących dodatkowych opłatach w tanich liniach często okazuje się, że z LOT-em może być równie tanio.
Oczywiście, zawsze można powiedzieć: nie będę płacił, wybieram Lufthansę/Swiss/jakiekolwiek inne linie. Można to zrobić, ale najpierw warto sprawdzić, czy z LOT-em tak czy inaczej nie wyjdzie taniej. Sprawdzając połączenia (na oficjalnych stronach, na loty w jedną i w dwie strony na europejskich trasach do 90 i do 120 minut) tak, żeby koszty były jak najniższe, okazało się, że z LOT-em, nawet płacąc za jedzenie, może być taniej.
Można też, jak Marek Siwiec, wściekać się, że na jedzenie pieniędzy nie ma, a na kampanię są. Ale jak zapewniał Sebastian Mikosz, została ona zrealizowana w miarę tanio. Cóż, niestety – ale jakoś reklamować się trzeba. Firma ma przewidziany budżet na marketing i trudno, by nagle przestała reklamować usługi, szczególnie w przypadku tak dużych zmian. A nawet zakładając, że pieniądze na kampanię nie zostałyby wydane, tylko przeznaczone na catering, to na ile mogłyby starczyć? Miesiąc, dwa, pięć? A potem i tak darmowe posiłki trzeba by zlikwidować.
Niemniej, na LOT można się zżymać, można wieszać psy, ale trzeba powiedzieć sobie szczerze: to nie są zmiany, które specjalnie szokują. Inne linie europejskie, również te w sojuszu Star Alliance, także mają płatne posiłki. Być może jakość darmowych przekąsek jest w nich nieco wyższa, ale one nie walczą z widmem bankructwa. I tak, to wina kolejnych zarządów LOT-u, że dopuszczały do sytuacji gigantycznego zadłużenia, ale teraz czasu cofnąć się nie da i nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Trzeba zaakceptować fakt, że LOT robi wszystko, by wrócić na prostą.
Druga opcja, zarówno dla LOT-u, jak i jego właściciela – Skarbu Państwa – raczej nie wchodzi w grę. Szczerze mówiąc, polscy pasażerowie też opcji bankructwa naszego przewoźnika nie powinni uwzględniać. Na przykładzie linii Malev na Węgrzech widać, że utrata narodowych linii skutkuje znacznym spadkiem znaczenia całego kraju w lotnictwie. Spada tam liczba połączeń i ich jakość, a miejsce "normalnych" przewoźników zajmują tanie linie, które potem mogą dyktować warunki i za średnie usługi pobierać spore opłaty. Dla państwa więc istotne jest, by LOT dalej funkcjonował.