Władysław Frasyniuk: słowo "etos" stało się epitetem.
Władysław Frasyniuk: słowo "etos" stało się epitetem. Fot. Mieczysław Michalak / AG

"Dziś Piotra Duda ma zupełnie inne marzenia polityczne niż wtedy, kiedy zaczynał być szefem 'Solidarności'. Wszyscy przywódcy związku chcą powtórzyć karierę Wałęsy. Myślą, żeby dokończyć rewolucję, na latarni powiesić wszystko, co jest związane ze zdradą narodową" – mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Władysław Frasyniuk.

REKLAMA
Frasyniuk w wywiadzie dla "GW" ostro krytykuje działaczy "Solidarności", w tym przewodniczącego Dudę. Jak twierdzi, związek został zawłaszczony przez PiS, choć początkowo liczył, że Duda do tego nie dopuści. "Bardzo mu kibicowałem. Wiedziałem, że to będzie bardzo trudne, bo 90 proc. członków 'S' myśli jak PiS, a za czasów jego poprzednika Janusza Śniadka związek był przybudówką PiS. Zawiodłem się, ale nie tylko na Dudzie, także na klasie politycznej, bo nikt nie rzucił mu koła ratunkowego" – mówi.
Jego zdaniem słowo "etos" w przypadku "Solidarności" stało się dziś epitetem: "Ale to nie Śniadek czy Duda zabili ten etos. Partia, która się do tych wartości odwoływała, Unia Demokratyczna, przegrała. Społeczeństwo przestało kierować się tymi wartościami. Powiedzmy to jasno, że w obalaniu komuny brało udział 5 proc. społeczeństwa".
Frasyniuk komentuje także aktywność narodowców, m.in. w kontekście protestów przeciwko prof. Zygmuntowi Baumanowi. Ma żal do dziennikarzy, że zapraszają ich na anteny telewizji. "Jeśli wychodzi młody ogolony człowiek na ulice i krzyczy: 'Walić Żyda', a za chwilę zaprasza się go do studia telewizyjnego, to nie mam pretensji do tego delikwenta, tylko do zapraszających go ludzi z wyższym wykształceniem" – zaznacza.
Na koniec były działacz opozycji niepodległościowej odpowiada na pytanie o alternatywę dla obecnie rządzącej ekipy PO-PSL. "Dramat polega na tym, że naprawdę nie ma wyboru. Możemy zmienić ze złego na gorsze. Denerwuje mnie niekompetencja rządu. Ale jak sobie pomyślę o rządzie stworzonym przez którąś z partii opozycyjnych, to koszmar jest taki sam" – stwierdza.

Źródło: "Gazeta Wyborcza"