Polacy wstydzą się ciała?
Polacy wstydzą się ciała? Fot. Tomasz Szambelan / AG

Czy Polska jest „cielesnym zaściankiem”? Taką tezę stawia w wywiadzie dla „Przekroju” znany komentator sportowy Krzysztof Wyrzykowski. Jako przykład podaje pełne oburzenia reakcje na rozbieraną sesję Agnieszki Radwańskiej. Czy ma rację? Czy rzeczywiście Polacy ponadprzeciętnie wstydzą się nagości i swojej cielesności?

REKLAMA
— Trochę mnie dziwi, że wstydzili się odrobiny golizny, a nie na przykład tego, że po ostatniej porażce w Wimbledonie Agnieszka podała rękę zwyciężczyni, Sabine Lisicki, odwracając się do niej tyłem […] Ale, jak widać, wiele u nas ujdzie, byle to cielesności nie dotyczyło. Czytam teraz książkę Marii Nurowskiej „Sergiusz, Czesław, Jadwiga” bo mnie zafascynowała postać Sergiusza Piaseckiego, wątek Czesława Miłosza, tej ich miłości Jadwigi, która ich poróżniła. I tam też ta cielesna zaściankowość ciągle wychodzi. Nieważne, lata 20., 30., 60., to w nas jest” - twierdzi Wyrzykowski na łamach "Przekroju"
Do sauny na golasa?
To, że Polacy miewają problemy z nagością widać czasem nawet w miejscach, w których gołe ciało teoretycznie nie powinno nikogo dziwić. — Wchodzenie do sauny bez stroju kąpielowego jest standardem w krajach, w których „saunowanie rozwija się od lat – w Skandynawii jest to na przykład zupełnie normalne – mówi naTemat.pl Marceli Zawadzki, zarządzający saunarium w Aquadromie w Rudzie Śląskiej. W tym miejscu od początku panuje tak zwana strefa nagości. Jest to jednak nazwa nieoficjalna. Oficjalnie to strefa nietekstylna! Chodzi o t,o żeby nie płoszyć klientów. Zdarza się bowiem, że ludzie, którzy chcą skorzystać z sauny blokują się na sam dźwięk słowa nagość. Jednak są to reakcje klientów, którzy przychodzą do sauny pierwszy raz. Obsługa stara się im tłumaczyć, że chodzi o kwestie higieniczne i zakaz wchodzenia w kostiumach kąpielowych, które mogą powodować podrażnienia (większość klientów okrywa się ręcznikiem lub prześcieradłem). — Tłumaczenia pomagają, osoby, które raz spróbują i przekonają się, że nie chodzi o epatowanie nagością, zazwyczaj do nas wracają – zapewnia Marceli Zawadzki i dodaje, że ma poczucie misji. Rolą takich miejsc jak nasze jest także edukacja lokalnej społeczności – mówi.
Wiek, wyznanie, miejsce pochodzenia.
O „cielesną zaściankowość” Polaków zapytaliśmy też socjologa z Uniwersytetu Śląskiego, dr. Marka Dziewierskiego. Jego zdaniem nie można generalizować. — Stosunek do cielesności i nagości może być podyktowany różnymi czynnikami: religijnością, tym jakie reprezentujemy pokolenie, czy tym skąd pochodzimy. To oczywiste, że w większym mieście jest większa anonimowość niż w małej wiosce więc w nim łatwiej przychodzi nam pokazywanie ciała, po prostu ryzyko wytykania palcami jest tu mniejsze – tłumaczy.
Marek Dziewierski zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz. Żyjemy w kulturze, w której ciało musi mieć jakiś atut. Na przykład atut młodości czy atrakcyjności, każde inne jest passe – tłumaczy. Nic zatem dziwnego, że osoby, które uważają, że takich atutów nie posiadają do prezentowania swojego ciała podchodzą sceptycznie.
Jednak zdaniem Dziewierskiego stosunek do ciała i nagości się w Polsce zmienia. Wszystko za sprawą wzorców, które docierają do nas za pośrednictwem kultury popularnej. To one uczą nas innego niż dotychczas obcowania z cielesnością. Ciało staje się coraz częściej towarem tej kultury.
Wychowanie ma znaczenie.
Z tezą, że Polska jest „cielesnym zaściankiem” zgadza się natomiast psycholog Małgorzata Ohme, która od kilku lat zajmuje się edukacją seksualną w Strefie Młodzieży SWPS. Jak mówi, wielu rodziców nadal wychowuje swoje dzieci w sposób, który uczy młodych ludzi negatywnego stosunku do ciała i nagości, polegającego na tym, że towarzyszy temu wstyd i liczne zakazy. Jak podkreśla w rozmowie z naTemat.pl: - Na szczęście jest coraz więcej świadomych rodziców, którzy nie boją się rozmawiać z dziećmi o zmianach w ciele, dojrzewaniu, nagości czy seksie. To najczęściej ci, którzy sami nie mają problemu z własną cielesnością i seksualnością. To oni są szansą na zmiany w społecznym myśleniu, ale to jest nadal kropla w morzu.