Coke Live Music Festival w tym roku został postawiony na głowie, bo choć gra Wu-Tang Clan, to zdecydowano się zrezygnować z hip-hopowych gwiazd, a postawiono głównie na wypadkową indie rocka i elektroniki. – To może zwiastować powrót muzyki gitarowej do mainstreamu – mówi nam Dynamitri. Za to Magda, wielka fanka Florence Welch zapowiada, że jutro będzie stała przed wejściem już od 8 rano. Rozpoczynający się dziś Coke Live Music Festival budzi emocje.
Melę Koteluk, która na głównej scenie festiwalu ma występ już o 17:30, złapaliśmy w drodze do Krakowa. - Zaprawiamy się w boju. To nasz kolejny festiwal w tym roku, po Jarocinie i Męskim Graniu. Występowanie przed tak dużą publicznością jest zawsze bardzo ekscytującym wyzwaniem. Jesteśmy pełni entuzjazmu - z radością w głosie opowiada o nastroju swoim i zespołu.
Na jakie koncerty sama się wybierze? - Regina Spector, na pewno muszę ją zobaczyć! - mówi Mela. Regina to faktycznie klasa sama w sobie. Przepiękny głos lawirujący między dźwiękami komponowanych przez nią melodii, będących wypadkową fascynacji hip hopem, rockiem, a nawet punkiem, już dziś oczaruje publiczność. W Krakowie będzie promować swój najnowszy, wydany dokładnie rok temu album "What We Saw from the Cheap Seats", będący swoistą lekcją historii dla fanów artystki bowiem przeważająca część płyty to nagrania studyjne pierwszych piosenek Reginy, wykonywanych na żywo w początkach jej muzycznej kariery.
Florence Welch i jej psychofani
Poza tym, nie mogę odżałować tego, że nie zobaczę Florence - dodaje ze smutkiem Mela Koteluk. - Niestety, już jutro gram koncert w innym mieście. Jestem bardzo ciekawa tego jak jej głos brzmi na żywo. To nie jej pierwszy występ w Polsce, bo cztery lata temu grała w warszawskiej Stodole, ale wtedy nie mogłam pójść i oddałam swoje zaproszenie koleżance, która do teraz jest jej psychofanką - śmieje się Mela.
Nie tylko ona jest ciekawa Florence and the Machine. Mimo że czas jej największej popularności w Polsce już minął, to i tak ma w naszym kraju ogromną grupę oddanych fanów wyczekujących jutrzejszego koncertu. Magda Studnicka, która jest autorką plakatu reklamującego krakowski koncert Florence opowiada mi, co sądzi o występie swojej idolki.
- Wybieram się na koncert przez przypadek. Nie planowałam tego, bo po prostu nie ma co ukrywać, mój budżet nie pozwalał mi na kupno biletu. Kiedy dowiedziałam się o konkursie organizowanym przez Alter Art wraz z z polskim Fan Clubem Florence and the Machine, który polegał na stworzeniu plakatu dla wydarzenia, gdzie główną nagrodą był dwudniowy karnet na festiwal, to bez wahania postanowiłam wziąć udział. Udało się - opowiada.
- Na razie jestem jeszcze spokojna, ale czuję, że jutro będę już o 8.00 rano stać przed wejściem - mówi Magda. Florence ma w sobie coś takiego magnetycznego, że nie da się tego do końca opisać. - Spotkałam się z takimi opiniami, zwłaszcza jeśli chodzi o duże zainteresowanie dziewczyn wokalistką, że jest to już chora fascynacja. Nie wydaje mi się, żeby to było końca uzasadnione, myślę, że wiele osób słuchających jej muzyki w osobie Florence odnajduje też cząstkę siebie, albo kogoś kim chcieli zawsze chcieli być, a nie umieli tego wyrazić - kończy Magda.
Kto jeszcze?
Oprócz wspomnianych wcześniej piekielnie zdolnych kobiet, czyli Florence Welch, Reginy Spector i Meli Koteluk, na festiwalu pojawi absolutna hip-hopowa legenda, mianowicie Wu-Tang Clan, a także Franz Ferdinand, Katy B, Monika Brodka, zwycięzca X Factor, Dawid Podsiadło i wielu innych. O opinię na temat line-upu zapytałam Joachima Nawrota, czyli Dynamitriego (dynamitri.pl).
- Coke to bardzo fajny festiwal, a w tym roku został postawiony na głowie - mówi Dynamitri. - Bo choć gra Wu-Tang, to zdecydowano się odejść od hip-hopowych sztandarów, a postawiono głównie na wypadkową indie rocka i elektroniki. To może zwiastować powrót muzyki gitarowej do mainstreamu. Ludzie mogą być już zmęczeni przytłaczającym, klubowym jazgotem czy wprawiającymi dwunastnicę w rezonans, dubstepowymi basami. Prywatnie ciekaw jestem, w którą stronę to popłynie i jakie będą opinie o festiwalu post-factum - bo tegoroczny Coke Live to poniekąd swoisty barometr trendów i tego, czego ludzie będą oczekiwać od artystów już ogólnie, w nadchodzących miesiącach - dodaje.
Gdzie bawić się dalej?
A co po Krakowie? Katowice! Niedługo po zaskakującym Off Festivalu po raz ósmy na Śląsk wraca Tauron, który odbędzie się w dniach 22-25 sierpnia.
O to jak wyglądał Off Festival pytamy Jacka Marczuka, redaktora i recenzenta ze strony Porcys.pl. - Największa niespodzianka i jednocześnie najlepszy koncert festiwalu to zdecydowanie Zbigniew Wodecki z Mitch&Mitch, a największy zawód to My Bloody Valentine - mówi Jacek. Największą radochą było śpiewanie hitów na Moleście i gapienie się na figurę Aluny Francis z duetu Alunageorge. Niestety Polska publiczność przy tanecznych koncertach (jeżeli nie podkręci tego osobowość wykonawcy) reaguje bardzo, bardzo pasywnie, przykładem na to jest koncert Talabota, gdzie publiczność była niemrawa jak nigdy - mówi Jacek.
Wracając jednak do Taurona, o opinię na jego temat zapytałam Cyryla Rozwadowskiego, dziennikarza Aktivista. - Jednym z najmocniejszych punktów line-upu będzie na pewno nie uznający żadnych granic, bezkompromisowy Venetian Snares, którego muzykę trudno sklasyfikować gatunkowo, ale wystarczy chyba powiedzieć, że to po prostu mocna rzecz - mówi Cyryl. - Galerię osobowości wzbogaci Omar Souleyman - syryjski protoplasta muzyki dabke, czyli niezwykle dynamicznej mieszanki tradycyjnej muzyki arabskiej z tanecznymi brzmieniami. Większość jego dyskografii stanowią zarejestrowane na żywo występy na... weselach. Mocno oczekiwany jest też Zebra Katz – jeden z najbardziej rozchwytywanych przedstawicieli queer rapu, który na pewno da porywające show. Czwórkę moich osobistych faworytów zamyka LFO. W przypadku tego projektu liczy się tylko jedno kluczowe słowo: TECHNO - kończy Cyryl.
Tauron to już ostatni dzwonek dla ludzi, którzy w tym roku nie wyjechali latem na żaden duży muzyczny festiwal, zatem jeżeli tylko macie czas i budżet, to polecamy Wam wycieczkę do Katowic. Klimat festiwalu jest świetny, ponieważ w porównaniu z Opener'em to wciąż dość kameralne, ale i muzycznie intensywne wydarzenie. Natomiast tym, którzy dziś i jutro będą bawić się na Coke Live Music Festival życzymy niezapomnianych muzycznych wrażeń!