![Borderline, czyli [url=http://shutr.bz/1bmfrHn]skrajna osobowość[/url], obrosła wieloma mitami](https://m.natemat.pl/46c954b077b4ee26fe9518806d32c6cb,1500,0,0,0.jpg)
- Nieumiejętność radzenia sobie w pracy to rzecz, która jest najbardziej nieprawdziwa odnośnie borderline - pisze do nas Czytelniczka, która ma zdiagnozowaną osobowość tego typu. Jak podkreśla, mitów wokół borderline narosło wiele. - Nigdy do końca nie będę "normalna", bo tego nie da się "wyleczyć" - dodaje.
REKLAMA
Od redakcji
Jedna z Czytelniczek (prosi o zachowanie anonimowości), po przeczytaniu wywiadu o borderline, przysłała nam list. Jest to osoba, która ma zdiagnozowaną osobowość tego typu, ale już zakończyła długą terapię z tym związaną. Jak podkreśla, w wywiadzie znalazły się - jej zdaniem - nieprawdziwe informacje o osobach z borderline. Poniżej jej list, w którym opisuje, jak wygląda życie takiej osoby.
Z zaciekawieniem i sporym zdumieniem przeczytałam wywiad z dr Drat-Ruszczak na temat osób z zaburzeniem z pogranicza.
Nie mam tytułu doktora habilitowanego, jednak mogę powiedzieć, że o borderline wiem bardzo, bardzo dużo. Przeczytałam właściwie całą dostępną polskojęzyczną literaturę na ten temat (również skierowaną do terapeutów, zajmujących się takimi pacjentami - w nurcie psychodynamicznym, w nurcie poznawczo-behawioralnym), a także wybrane pozycje z literatury anglojęzycznej.
Jednak to nie lektura kilku(dziesięciu) książek sprawia, że uznaję się za osobę biegłą w temacie. Uważam się za nią przede wszystkim dlatego, że jestem zdiagnozowanym borderem.
Przeszłam, z sukcesem, psychoterapię długoterminową. Mam świadomość, że jako osoba z zaburzeniem z pogranicza, nigdy do końca nie będę "normalna" - bo tego nie da się "wyleczyć". Wciąż mam, na przykład, olbrzymie trudności w relacjach interpersonalnych. Jednak od blisko dwóch lat całkiem sprawnie funkcjonuję w otaczającej mnie rzeczywistości.
I, niestety, co chwilę napotykam bardzo niesprawiedliwe, a przede wszystkim nieprawdziwe sądy na temat osób z zaburzeniem z pogranicza, jak spora część z tych, które podała pani dr Ruszczak. Uważam, że to bardzo krzywdzące dla (i tak mocno zazwyczaj nieszczęśliwych) osób jak ja czy inni borderzy.
Odniosę się do najważniejszych nieprawd i niesprawiedliwości, podanych przez panią doktor. By nie być gołosłowną, postaram się wszystko poprzeć stosowną literaturą.
1. Zaburzenie z pogranicza vs. zaburzenie narcystyczne - to nie jest tak, jak twierdzi pani psycholog, że zaburzenia te stoją do siebie w kontraście. Borderzy są bardzo często narcystyczni. Prawdą jest, jak twierdzi dr. Ruszczak, że mamy zaburzony obraz "ja"/"siebie" - że raz mamy skrajnie niską samoocenę, a raz... jesteśmy narcyzami. A gdy mamy okres narcystyczny, stanowimy wtedy książkowy przykład narcystycznego zaburzenia osobowości (pisze o tym np. Eda Goldstein w swojej książce "Zaburzenia z pogranicza").
2. Nieumiejętność radzenia sobie w pracy to rzecz, która jest najbardziej nieprawdziwa z tego, co znalazło się w wywiadzie. Sama odnoszę (i odnosiłam jeszcze przed terapią!) spore sukcesy zawodowe, między innymi dlatego zależy mi na anonimowości. Moi szefowie i współpracownicy nie wiedzą o moim zaburzeniu i mam nadzieję, że nigdy się nie dowiedzą. Jestem pracownikiem kompetentnym i bardzo cenionym (od 4 lat w jednej firmie), pnącym się po ścieżce kariery.
Ważne jest tutaj wspomnienie o podziale, jaki stworzyli Mason Paul i Kreger Randi, w swojej głośnej książce, skierowanej do bliskich z zaburzeniem. Książka zresztą niedawno została wydana na gruncie polskim ("Borderline, jak żyć z osobą o skrajnych emocjach"). Autorzy dzielą borderów na dwie grupy. Pierwsza to osoby, które zupełnie nie radzą sobie z rzeczywistością. I faktycznie, oni zazwyczaj nie sprawdzają się w pracy. Ale też zazwyczaj jej nie podejmują, a najczęściej regularnie trafiają do szpitali psychiatrycznych. Tacy ludzie jednak stanowią mniejszość.
Większość osób z BPD świetnie radzi sobie w życiu zawodowym, a całe zło i problemy znają tylko najbliżsi. Tak jest też ze mną.
Jak słusznie zauważa dr Ruszczak, cechuje nas zmienność nastrojów. Zupełnie naturalnym jest dla mnie bycie miłą, wesołą i kompetentną osobą za biurkiem i myśli samobójcze godzinę później w swoim domu. Ale jako typowy border, jestem elastyczna. Myśli samobójcze podczas tworzenia raportu dla klienta nie wchodzą w grę.
Po szczegóły na ten temat odsyłam do książki wyżej przeze mnie podanej.
Po szczegóły na ten temat odsyłam do książki wyżej przeze mnie podanej.
3. Jak słusznie zauważa pani doktor, osoby z BPD nie znają odcieni szarości, patrzą na rzeczywistość, a zwłaszcza ludzi wokół siebie przez pryzmat bieli i czerni. Błędem jest natomiast uważanie (a tak twierdzi pani doktor), że kolor przypisany jest na stałe danej osobie. Jest wręcz przeciwnie! Ktoś najlepszy na świecie, zupełnie biały, może w kilka sekund stać się czarny, mogę go znienawidzić za najmniejszy nawet błąd. A jednocześnie będę gorączkowo pragnęła, by nie odszedł (dlatego swoistym hymnem borderline jest "nienawidzę cię, nie odchodź"). Każda publikacja, nawet Wikipedia, potwierdzi moje słowa.
4. Jeśli policzy się osoby z zaburzeniami odżywiania, to do BPD można zaliczyć nawet 10% społeczeństwa. Nieprawda. Nawet najbardziej pesymistyczne szacunki mówią o 2%. To oczywiście wciąż szalenie dużo. No ale i moje i pani doktor wyliczenia są szacunkowe. Ja posiłkuję się danymi z wyżej wymienionych książek (dużo ciekawych liczb podaje też, wspomniana przez doktor Ruszczak Marsha Linehan, w swojej książce dla terapeutów), nie wiem, skąd swoje dane wzięła państwa rozmówczyni.
To jedynie najważniejsze zastrzeżenia. Cieszę się, że podjęliście Państwo ten temat, żałuję natomiast, że zostaliśmy (mówię o sobie i innych BPD) przedstawieni w tak nieprawdziwym świetle.