W trudnych czasach Polacy mogli liczyć na gościnność wielu krajów świata. Nie było chyba demokratycznego państwa, w którym uchodźcy z komunistycznego reżimu znad Wisły nie znaleźliby bezpiecznego i przyjaznego schronienia. Dziś jednak, gdy nasz kraj sam mógłby okazać się takim schronieniem dla innych, Polacy nie chcą odwdzięczyć się za pomoc okazaną nam w przeszłości. Szczególnie sprzeciwia się temu Ruch Narodowy, według którego polskie granice powinny być otwarte tylko na polskich repatriantów.
Ruch Narodowy przekonuje, że imigracja to dziś jedno z największych zagrożeń, które Polski jeszcze nie dotknęło tak mocno, jak Europę Zachodnią. Skrajna prawica twierdzi, że najlepszym sposobem na obronę będzie otwieranie granic jedynie dla potomków obywateli polskich zesłanych przed laty na wschód. Organizatorzy akcji przypominają przy tej okazji słowa lidera Ruchu Narodowego, Roberta Winnickiego, który niedawno stanowczo stwierdził, iż " nie chcemy w Polsce żadnego multikulturalizmu".
Najnowsza akcja walczącego o silną pozycję po prawej stronie polskiej sceny politycznej Ruchu Narodowego jest też bezpośrednią odpowiedzią na decyzję ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, który wydał zgodę, by pięćdziesięciu imigrantów Afryki Północnej przebywających na Malcie znalazło nowy dom nad Wisłą. To element polityki
Unii Europejskiej, której przywódcy uznali niedawno, że wszystkie kraje członkowskie muszą brać solidarną odpowiedzialność za napływ imigrantów na Stary Kontynent.