Pierwsze dni wiosny oznaczają rozpoczęcie wielu sezonów. Niestety, także tego na ucieczki z domów. Im bardziej przyjazny jest klimat za oknem, tym częściej policja odbiera telefon od zatroskanych rodziców, których dziecko zniknęło bez śladu.
Według zajmującej się poszukiwaniem zaginionych Fundacji ITAKA, tylko w lutym tego roku odnotowano 29 zaginięć osób poniżej 18. roku życia. Na szczęście, większość z nich udało się szybko odnaleźć (aż 27 osób). Statystyki wieloletnie zapowiadają jednak, że już wkrótce liczba zaginionych nastolatków wyraźnie zacznie wzrastać. Bo idzie wiosna, więc trzeba iść na gigant. Tak zaczyna myśleć teraz coraz więcej młodych ludzi. Im warunki pogodowe robią się bardziej sprzyjające, tym bardziej na poważnie.
Ocieplenie powoduje bowiem, że na ucieczkę z domu decyduje się więcej młodych, dla których to właśnie tzw. gigant, a nie życiowa konieczność. Gdy do przetrwania z dala od rodziców wystarczy namiot, lub po prostu można przeczekać noc gdzieś w ciepłym, suchym kącie, decyzja o ucieczce staj się dużo łatwiejsza. Eksperci mówią, że wiosna zawsze dużo silniej oddziałuje na młodych, zagłuszając w nich zdrowy rozsądek. Pozwalając tymczasem dać upust emocjom, w których samodzielność wydaje się często najlepszym wyjściem.
A samodzielność ta bywa złudna. Choć noc przetrwać można na dworcu, czy nawet na ławce w parku, trzeba jeszcze coś jeść i pić. Szczególnie, gdy na gigancie jest się już trochę czasu. Wówczas najpopularniejsze drogi są dwie - kradzież, lub wystawienie się na cel bardzo złych ludzi. Przestępców, sekt, dealerów narkotyków. Dla nich teraz też zaczyna się sezon. Bo tylko czekają, kiedy w ręce trafią im kolejne potencjalne ofiary. Nierzadko dłuższe ucieczki kończą się tym, że uciekinier wraca do domu z prokuratorskimi zarzutami na koncie. Bywa i tak, że kłopoty mają rodzice. Jak w przypadku Wojtka R., który w ubiegłym roku wraz z koleżanką Wiktorią przemierzyli całą Polskę ze uciekając ze Stalowej woli nad Bałtyk. Po ich odnalezieniu jego rodzice zostali ograniczeni w prawach rodzicielskich.
Na szczęście cała i zdrowa odnaleziona została dzisiaj także 13- letnia Paulina z Rzeszowa, której policja szukała od czwartku. Ostatecznie dziewczynę wypłoszono z krzaków, gdzie się ukrywała przed funkcjonariuszami. Wszystko wygląda na to, że także w tym przypadku mowa o ucieczce z domu. W której łagodniejszy klimat ostatnich dni zapewne bardzo pomógł.
Dziecko uciekło?
Nie trać głowy i pamiętaj:
1) Jak najszybciej zgłoś to na swoim komisariacie. Pamiętaj, że od zaginięcie dziecka nie musi upłynąć żaden określony czas!
2) Szukaj pomocy specjalistów z fundacji i stowarzyszeń, jak np. ITAKA
3) Poszukaj, czy nie zostawiło listu, lub jakiegokolwiek śladu
4) Spróbuj nawiązać kontakt z jego przyjaciółmi, w tym z tymi, których ma w internecie!
5) Szukaj motywów. W domu, w szkole, na podwórku, czy osiedlu
6) Drukując ulotki i plakaty pamiętaj o aktualnym zdjęciu dziecka i kontakcie, pod którym zawsze ktoś odpowie
Ucieka patologia?
Zanim usłyszymy więc o kolejnych przypadkach, warto zastanowić się, dlaczego w ogóle do nich dochodzi. Młodzi uciekali z domów zawsze i uciekać będą. Jednak wielu z nich nie musi, jeżeli rodzina, przyjaciele, lub nauczyciele w odpowiednim momencie przyjdą im z pomocą. Mówi się, że każdy uciekinier ma własny powód, by chcieć zniknąć bez śladu, ale zazwyczaj należy on do jednej z głównych grup problemów. Czyli domu, szkoły, lub rówieśników. Znaczna część dzieci opuszcza dom, chcąc uciec od alkoholu, narkotyków, przemocy, czy molestowania seksualnego. Ich przed ucieczką uchronić najtrudniej, a czasem wręcz warto do niej zachęcić. Byle trafiły pod właściwe skrzydła ludzi, którzy zechcą im pomóc, a nie wykorzystać.
Wielu sezonowych uciekinierów to jednak ofiary znacznie łatwiejszych do rozwiązania problemów. Nadmiernych wymagań wobec rodziców, lub ich nadmiernej ambicji w stosunku do dziecka. Mają problemy z ocenami w szkole, lub uchodzą za klasowe pośmiewisko. Czasem nie wytrzymują presji jakiegoś nauczyciela. Badania dotyczące zaginięć młodzieży mówią, iż ponad połowa młodych uciekinierów wybrała taki los odczuwając brak miłości, przynależności, bezpieczeństwa, czy uznania.
Ucieka patologia? Nic bardziej mylnego. W ten stereotyp chciałoby wierzyć wielu rodziców, czy wychowawców mających problemy ze swoimi podopiecznymi. Prawda jest tymczasem taka, że eskalacja problemu może zakończyć się zniknięciem dziecka niezależnie do tego skąd pochodzi i patologię pierwszy raz w życiu może ono zobaczyć dopiero osamotnione na ulicy. Tymczasem w każdym poradniku, czy broszurze mówiących o tym, jak zapobiegać tego typu problemom podstawowa rada jest jedna: warto rozmawiać, nim będzie za późno.
Wiosna będzie zatem także sezonem na szczerą rozmowę?