Przed chwilą zakończyła się wspólna konferencja prasowa prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka i kapitana statku Cuauhtemoc. Prezydent – wbrew temu, o czym od rana informują media – nie stwierdził jednoznacznie, która strona jest winna: kibice czy marynarze z Meksyku. Wyraźnie podkreślił za to, że jest mu wstyd i wyraził ubolewanie. Chwilę potem wystąpił szef MSW, który zapowiedział ostrą walkę z bandytami. Jego zdaniem kibole wymagają procesu zsocjalizowania.
Po wczorajszej bójce kibiców Ruchu Chorzów z marynarzami meksykańskiego statku, głos w tej sprawie zabrał prezydent Gdyni oraz kapitan statku. Wojciech Szczurek podkreślił, że zaatakowano Meksykanów, którzy – jako goście – wymagają specjalnej ochrony. Prezydent wyjaśniał, że zrobi wszystko, aby uniknąć jakichkolwiek wybryków, które mogłyby przekreślić przyjacielskie stosunki. Zapowiedział również, że będzie wymagał od policji pełnego raportu dotyczącego wczorajszych zajść. Szczurek poinformował także, że spotkał się już z poszkodowanymi i wyraził im wyrazy ubolewania.
Nie ma winnych?
– Trwa proces wyjaśniania wszystkich okoliczności. Mamy swoje uwagi i oczekujemy od policji ich wyjaśnienia. Rozmawiałem już z komendantem gdyńskiej policji, który zapewnił mnie o rozpoczęciu dokładnych wyjaśnień w tej sprawie. Prezydent zapytany o możliwą dymisję komendanta gdyńskiej policji, nie wykluczył konsekwencji personalnych. Wszystko jednak po dokładnym wyjaśnieniu sprawy.
Kapitan statku pytany również co sądzi na temat wczorajszej bójki, odpowiedział – Marynarz jest zawsze dyplomatą (przedstawicielem swojego kraju). To, co zrobi ma znaczenie dla stosunków międzynarodowych, daję sobie rękę uciąć, że na pewno to nie moi marynarze zaczęli bójkę.
Kapitan podkreślił również, że pobici członkowie załogi zdają sobie sprawę, że był to incydent. Jednoczenie, kapitan zaprosił wszystkich mieszkańców Gdyni do zwiedzania statku Cuauhtemoc. – Marynarze czują się zaszczyceni że mogą przyjąć na pokład mieszkańców. Czują się również zaszczyceni mogąc wyjść na ulice Gdyni w mundurach i zostawić coś po sobie we wspomnieniach mieszkańców – mówił kapitan
Szczurek, nazwał wczorajsze wydarzenie "bandytyzmem". Krytycznie odniósł się również do wprowadzenia kibiców na plaże pełną ludzi – Tutaj jest ewidentnie popełniony błąd – powiedział. Prezydent nie potrafił potwierdzić, czy wśród kibiców znajdowali się policjanci w cywilnych ubraniach. Sprawą wczorajszej bójki, zajęła się również prokuratura
Szef MSW bierze się za kiboli
Chwilę później swoją konferencję miał także minister spraw wewnętrznych. – Jak to się stało, że kibole znaleźli się na plaży, wśród 2 tysięcy normalnych ludzi? – pytał Bartłomiej Sienkiewicz. Według niego bójka między kibicami Ruchu Chorzów i meksykańskimi marynarzami, do której doszło w niedzielę na gdyńskiej plaży, jest kolejnym wydarzeniem świadczącym o konieczności prowadzenia twardej walki ze środowiskiem stadionowych bandytów.
Sienkiewicz podkreślił, że szczegółowe okoliczności niedzielnej bójki są jeszcze nieznane. Z tego względu minister nie mógł stwierdzić, która grupa zainicjowała plażową zadymę. Sienkiewicz nie ma jednak wątpliwości, że kibice Ruchu Chorzów, którzy do Gdyni przyjechali w niedzielę rano, już wcześniej zachowywali się niewłaściwie. Dlatego szczegóły dotyczące bójki z Meksykanami mają, jego zdaniem, drugorzędny charakter.
Istotne jest to, że duża grupa "kiboli" znalazła się na plaży wśród "normalnych ludzi" i uczestniczyła w bójce. Sienkiewicz chciałby się zatem dowiedzieć, dlaczego organizatorzy meczu oraz policjanci, którzy przeważnie ustalają wcześniej trasę przemarszu kibiców, dopuścili do wejścia dużej grupy "kiboli" Ruchu Chorzów na publiczną plażę. – Należy odseparować to środowisko od normalnych obywateli. (…). Albo się dostosują, albo trzeba będzie zaostrzyć prawo – powiedział Sienkiewicz.
Minister nie ma zastrzeżeń odnośnie do samej interwencji policjantów, którzy rozdzielili "kiboli" Ruchu Chorzów i meksykańskich marynarzy. – Mieliśmy do czynienia z absolutnie prawidłowym czasem reakcji policji, ponieważ bójka zaczęła się o godz. 15:07, a o 15:15 już nastąpiła interwencja policji – zauważył szef MSW.
Minister przypomniał przy tym, że rozgrywki ekstraklasy coraz rzadziej są zakłócane przez chuliganów. Ci przenoszą się jednak do innych sfer, w tym do niższych klas rozgrywkowych, gdzie rywalizują kluby, których nie stać na wprowadzenie zaawansowanych środków bezpieczeństwa. Dlatego, pomimo dotychczasowych sukcesów w walce ze stadionowymi bandytami, MSW dalej nadaje jej wysoki priorytet.